Nader godziny lube!
Łzami was nie opłacimy.
Koła naszego chlubą
Tracimy, o panny! tracimy.
Miłość ją od nas wyprasza,
Już Amarylla nie nasza!
Lindor przybywa po nią
I szuka jej oczami,
Próżno łzy nasze bronią,
Próżno chce zostać z nami.
Lindor się gwałtem doprasza,
Już Amarylla nie nasza!
Nie damy jej, nie damy,
Z nami ona być woli.
Czegóż się go lękamy?
Nie wziąć jej po niewoli.
Ej, choć się z nami ogłasza,
Już Amarylla nie nasza!
Trudno mu się obronić,
Los daje, wartość bierze.
Darmo twarz wstydam płonić,
Gdy luby wzdycha szczerze,
Wstyd ją powabniej okrasza.
Już Amarylla nie nasza.
Wy brońcie tej piękności,
Od których wzięła życie,
Wy, co pełne czułości
Serce nad nią ronicie.
Anoć w tym wola i wasza,
Już Amarylla nie nasza!
Ty, co jej lubość swoje
I własne wlałaś wdzięki,
Na cóż kochanie twoje,
Matko! wypuszczasz z ręki?
Żal oczy i tobie zrasza,
Już Amarylla nie nasza!
Idźże w miłej podróży,
Dokąd prowadzi cnota,
Gdzie w świeżej zaraz róży
Czeka na cię pieszczota.
Próżno Cię żal nasz odprasza,
Już Amarylla nie nasza!
Otóż nadeszła pora.
Idź świętym obyczajem,
Uszczęśliwiaj Lindora,
Szczęśliwa z nim nawzajem.
Za nim cię los twój wynasza,
Już Amarylla nie nasza!
Ale gdy między blaskiem
Honor cię będzie wznosić,
A wielki świat z poklaskiem
Twoje zalety głosić,
Niech i tę chlubą rozgłasza:
To Amarylla jest nasza!