Anakreontyk. Do księcia Adama Czartoryskiego generałowicza podolskiego

Hej! żywo ponczu, wina!
Niech się radość poczyna.
Przysięgam na mą duszę:
Upić się dzisiaj muszę!

Obacz, zacny ADAMIE,
Że poeta nie kłamie:
Niech na twe urodziny
Kurzy mu się z czupryny!

Fortuna ci się śmieje:
Piękną czynisz nadzieję,
Na którą niedaleka
Przyszłość z pociechą czeka.

Ale to nie dziś o tym
Co ma nastąpić potym.
Rzućmy troski, mozoły:
Wieczór dzisiaj wesoły.

Niechaj do tańca grają!
Już się nogi zwijają.
Hej, kto kochasz rodaka,
Dalej ze mną, polaka!

Cóż to znowu za wrzawa,
Uszy szarpiąc, przegrawa?
Trzech ich i to dobrani,
Jak w Galilejskiej Kani.

Temu nabrzmiał policzek,
Ten ledwo ciągnie smyczek.
Orkiestra to z niechęci,
Czy mi się w mózgu kręci?

Hej żywo, więcej wina!
Radość się nam ucina.
ADAMIE, ponczu mało!
Com łyknął, wyszumiało.

Jeżeli w moim rymie
Wieczne ma być twe imię,
Posłuchaj i tej rady:
Idź za twymi pradziady.

Kiedy zostaniesz panem,
Kanclerzem czy hetmanem,
Niech nie będzie nikomu
Posępno w twoim domu.

Odłóż kilka tysięcy
Na wina trochę więcej
I coś lepszej kapeli:
Będą bracia weseli!

Czytaj dalej: Dwie lipy - Franciszek Dionizy Kniaźnin