Hej! żywo ponczu, wina!
Niech się radość poczyna.
Przysięgam na mą duszę:
Upić się dzisiaj muszę!
Obacz, zacny ADAMIE,
Że poeta nie kłamie:
Niech na twe urodziny
Kurzy mu się z czupryny!
Fortuna ci się śmieje:
Piękną czynisz nadzieję,
Na którą niedaleka
Przyszłość z pociechą czeka.
Ale to nie dziś o tym
Co ma nastąpić potym.
Rzućmy troski, mozoły:
Wieczór dzisiaj wesoły.
Niechaj do tańca grają!
Już się nogi zwijają.
Hej, kto kochasz rodaka,
Dalej ze mną, polaka!
Cóż to znowu za wrzawa,
Uszy szarpiąc, przegrawa?
Trzech ich i to dobrani,
Jak w Galilejskiej Kani.
Temu nabrzmiał policzek,
Ten ledwo ciągnie smyczek.
Orkiestra to z niechęci,
Czy mi się w mózgu kręci?
Hej żywo, więcej wina!
Radość się nam ucina.
ADAMIE, ponczu mało!
Com łyknął, wyszumiało.
Jeżeli w moim rymie
Wieczne ma być twe imię,
Posłuchaj i tej rady:
Idź za twymi pradziady.
Kiedy zostaniesz panem,
Kanclerzem czy hetmanem,
Niech nie będzie nikomu
Posępno w twoim domu.
Odłóż kilka tysięcy
Na wina trochę więcej
I coś lepszej kapeli:
Będą bracia weseli!