Panie! wysłuchaj modlitwę moje.
Znasz mego serca skrytości!
Błagam Cię, w łaskę dufając Twoje,
Wysłuchaj uchem litości.
Nie wchodź w rachubę i sąd straszliwy
Ze swoim sługą, mój Boże!
Przed okiem Twoim, któż, proszę, żywy
Usprawiedliwiony być może?
Gdyż nieprzyjaciel, czyhając skrycie,
Na mą się duszę zasadził;
Znikczemnił moje na ziemi życie
I sam hańbę sprowadził.
We mgle mię wiecznej nocy położył,
Jakoby po mnie już było,
Duch się mój cały nad sobą strwożył,
Serce się we mnie skłóciło.
W okropnym strachu i ciężkich trudach
Pamięć dni dawnych stanęła;
O Twoich, Panie! myśliłem cudach,
Zważałem Twoich rąk dzieła.
Panie! do Ciebie podniosłem ręce,
Dusza ma pragnie ochłody.
Bez Ciebie wyschła w ustawnej męce,
Jak licha ziemia bez wody;
Rychło się, rychło zmiłuj nade mną,
Bo moim duchem nie władnę,
I ukaż Twoją twarz mi przyjemną,
Bo z zginionymi przepadnę.
Daj mi znak, żeś się dał ułagodzić,
W Tobie nadzieję złożyłem,
Oświeć mi drogę, którą mam chodzić,
Bo się do Ciebie wróciłem.
Do Ciebiem uciekł, ratuj mię, Panie!
Przed srogą ręką, przed wrogiem;
Naucz, jak pełnić Twe przykazanie,
Ty bowiem jesteś mym Bogiem.
Duch Twojej łaski na tor zbawienia
Z toru przepaści mię zwróci;
A ja dla chwały Twego imienia
Ożyję w pańskiej dobroci.
Litość się Twoja nade mną wzruszy,
Który tak cierpię od długa,
Zginie, kto zguby szuka mej duszy,
Bo ja, o Panie! Twój sługa.