„Wyzwolenie” to sztuka, której autorem jest Stanisław Wyspiański. Składa się ona z trzech aktów, a jej akcja to przedstawienie teatru w teatrze. Utwór nawiązuje w wielu miejscach do tradycji romantyzmu i ją krytykuje.
Spis treści
Konrad przybywa na scenę teatru, by tam walczyć o dusze Polaków. Rozmawia z Chórem chłopów i Robotnikiem, zapowiada godzinę zemsty i znak. Reżyser i Muza pomagają mu w tworzeniu nowego teatru. W kolejnych scenach pojawiają się reprezentanci różnych grup społecznych, czyli Karmazyn i Hołysz, którzy w rozmowie o niewoli ujawniają bierność i przywiązanie do dawnego porządku; Prezes nawołujący do rezygnacji i zapomnienia o powstaniach; Przodownik głoszący puste hasła patriotyczne; Kaznodzieja wzywający do duchowego uniesienia; Prymas nawołujący do pokory wobec Rzymu; Mówca pouczający o miłości. Potem Ojciec ostrzega Syna, lecz Harfiarka, czyli symbol romantyzmu, uwodzi go muzyką i odchodzi, pozostawiając w bezruchu. Samotnik w płaszczu z kronik słyszy Echo, które nazywa go imieniem czterdzieści i cztery. Wróżka zapowiada czyjeś nadejście, pojawia się Konrad. Starzec z Córkami mówi o myśli polskiej, wchodzi Geniusz, czyli symbol złudnego wyzwolenia. Rozpoczyna się długa dysputa Konrada z Maskami o narodzie, sztuce, poezji, religii i patriotyzmie. Padają wątki Prometeusza, Edypa i Chrystusa. Konrad krytykuje szlachtę, poezję i filozofowanie, wzywa do czynu, potem zaś wyzwala Maski i otrzymuje pochodnię od Hestii. W katedrze na Wawelu zgromadzeni oczekują na Konrada. Muza i Geniusz pojawiają się, szlachta udaje solidarność z chłopami, przemawiają Kaznodzieja, Mówca, Prymas i Starzec. Geniusz namawia do zapomnienia i śmierci. Konrad wpada z pochodnią, rozbija czarę Geniusza, ogłasza zwycięstwo i odrzuca poezję. Kurtyna opada, aktorzy komentują stan Konrada. Konrad zostaje sam, pojawiają się Erynie, które go dręczą.
Dramat rozgrywa się w teatrze, na deski którego przybywa Konrad. Ma on stoczyć walkę o umysły i dusze Polaków. Konrad dyskutuje z Chórem, sam nie wie, czy przychodzi z raju, czy raczej z piekła. Konrad jest zmęczony, zakrwawiony, a Chór go uwalnia.
Chór oznajmia, że jest chłopami. Pojawia się Robotnik i mówi o swoim cierpieniu. Konrad zapowiada mu godzinę zemsty. Każe im także wypocząć i wypatrywać znaku. Przychodzi Reżyser i wita się z Konradem. Zachwala przed nim scenę teatru. Przychodzi Muza, a Konrad rozpoczyna z nią rozmowę. Muza zapowiada, że będzie dziś grać cudownie i kapryśnie. Muza wiedzie ze sobą także chór złożony z wybranek. To Lilla Weneda, córka Popiela oraz dziewki od pługa. Muza zgaduje, że Konrad będzie gestem i pragnie wyzwolenia. Konrad oznajmia, że tworzy nowy teatr. Muza pomaga mu w zorganizowaniu sceny i dekoracji, a Konrad wydaje polecenia. Do działania dołącza się reżyser.
Rozlega się polonez, rozmawia Karmazyn z Hołyszem, dyskutują o niewoli. Reprezentują oni przekrój społeczeństwa. Oczekują nadejścia kogoś, kto ich wyzwoli. Hołysz mówi o cierpieniu, a Karmazyn zastanawia się, czy strój odpowiednio na nim leży. Hołysz mówi mu, że widać po nim, iż jest szlachcicem. Hołysz i Karmazyn ściskają się. Majątek Karmazyna przepadł, Hołysz ma długi, zastawił srebra rodowe. Obaj pragną wrócić do dawnego stanu i dawnych wad. Zaczynają grać w karty, wołają innych. Bohaterowie są przebrani w stroje saskie, co nawołuje do przeszłości. Konrad krytykuje takie przebieranki, bo przypominają o tym, że Polski nie ma i nie było. Szlachta nie zwraca uwagi na chłopów. Karmazyn i Hołysz uważają się za reprezentację narodu, ale to bezmyślni utracjusze, którzy nic nie robią, by zakończyć niewolę Polski.
Na scenę wchodzi Prezes, towarzyszy mu Chór. Prezes mówi o przyszłości i śmierci, zachęca społeczeństwo, by zasiadło do wspólnego stołu. Prezes to stańczyk i patronuje grupie, która wyrzeka się pamięci o powstaniach, a także poddała się rezygnacji.
Przychodzi Przodownik, patrzy na tłum z pogardą. Nawołuje do wspólnoty, wzywa Polskę, Chór mu potakuje. Ojczyzna jest dla Przodownika najważniejsza. Przodownik to bowiem demokrata. Jest przedstawicielem grupy, która potrafi tylko powtarzać podniosłe hasła pełne sztucznego patriotyzmu, bez żadnego działania.
W kolejnej scenie zjawia się Kaznodzieja. Wzywa innych do duchowego wzniesienia się ponad rzeczywistość. Chór oznajmia, że Bóg błogosławi Polskę przez Kaznodzieję. On wierzy, że Bóg głosi przez niego Polskę.
Pojawia się Prymas. Mówi o dumie oraz konieczności ukorzenia się i pokorze. Prymas czuje się dobrze poinformowany przez Rzym, który nie może się mylić. Chór żąda padnięcia na kolana. Prymas zaleca innym wytrwałość.
W scenie szóstej pojawia się Mówca. Poucza innych i wygłasza przemowę. Mówi o istocie serca i kochania się nawzajem.
W scenie siódmej pojawia się Ojciec, który troszczy się o Syna. Ojciec i Syn nie są już młodzi. Ojciec ostrzega Syna przed licznymi zagrożeniami, by nie zatrzymała go żadna zbrodnicza ręka po drodze, i nadchodzi Harfiarka.
Ojciec i Syn komentują wygląd Harfiarki. Ma ona na sobie łachmany. Ojciec ostrzega Syna, by ten nie dał się zwieść muzyce, która nie jest dla niego dobra. Harfiarka śpiewa jednak, a Syn mówi, że zabrała mu jego serce. Gra mu to, co on ma w duszy. Ojciec dalej protestuje, gdyż według niego miłość to kłamstwo. Harfiarka jednak ostatecznie odchodzi, porzucając Syna. Naród polski czerpie wciąż ideały z romantyzmu, zatem pozostaje w bezruchu i martwocie. Tylko nieliczni, jak Ojciec, odrzucają poezję romantyczną jako truciznę. Harfiarka obrazuje Lillę Wenedę z dzieła Juliusza Słowackiego.
Harfiarka ma zagrać skryte myśli innych. Chór pyta ją, co wyśpiewa, jednak Harfiarka za każdym razem odpowiada, że nic.
Wchodzi Samotnik, którego dręczą myśli. Wygląda dziwnie, ma na sobie płaszcz wykonany ze starych kronik. Pragnie on zyskać władzę, poznać idee, otacza go przepaść oraz nicość. Naśladuje go Echo. Samotnik zastanawia się nad tym, kim jest. Echo mówi mu, że nazywa się on czterdzieści i cztery. Samotnik płacze i drży, a Echo się z niego śmieje.
Pojawia się Wróżka, kreśli dłonią znak krzyża. Nazywa się zwiastunką i mówi, że nadchodzi ten. Chór pyta, czy będzie to Anhelli. Nadchodzi jednak Konrad.
Zjawia się Starzec, podtrzymują go dwie dziewczyny, jego córki. Opowiada on im o myśli polskiej. One twierdzą, że ich duchy dadzą innym świadectwo myśli polskiej. Biorą błogosławieństwo, wchodzi Geniusz. To symbol oszukania narodu, gdyż postać Geniusza wieszczy wyzwolenie poprzez krzyż i grób.
Na początku pojawia się opis masek ukrywających prawdziwe twarze. Wszyscy zastanawiają się, jak wiele wie już Konrad. Konrad przechodzi do krytyki wad szlachty, zapowiada im zaginięcie w niepamięci. Zaczynają się wypowiadać kolejne maski, Konrada prowadzi żądza sprawiedliwości i słuszności. Konrad spiera się z inną maską. Kolejna widzi w nim nienawiść. Czwarta maska zapowiada, że sztuka i myśl Konrada zaraz się wyczerpią. Maska piąta mówi o idealizmie, a szósta o narodzie, a Konrad o Kościele. Siódma wypowiada się o sztuce i jej konstrukcji. Maska ósma mówi o potrzebie bycia zrozumianym, a Konrad mówi o zagadkach. Konrad nazywa się Edypem. Maska dziewiąta mówi z kolei o potędze i jej istocie. Dziesiąta pyta Konrada, dokąd dąży, czy będzie to wyzwolenie; Konrad mówi o samobójstwie, bo śmierć jest wyzwoleniem. Pojawia się też zagadnienie ruchu wielkich mas. Maska dziesiąta pyta Konrada, co ma on uczynić. Ma wykraść święty ogień i dać go tym, którzy na niego czekają. Zostaje wspomniany Prometeusz. Z maską jedenastą Konrad opowiada o manifestacji polskości, o tym, czy Polski nie ma, czy jest, a także o istocie narodu. Oznajmia, że przesadne filozofowanie gubi naród. Z maską dwunastą także mówi o narodzie i kobietach, które pragnie chronić przed obcymi, oraz o tym, czy są one niezależne. Pojawiają się też refleksje o nacjonalizmie. Z maską trzynastą dyskutuje o poezji, o jej treści, o tym, jak spowszedniała. Naród ma tracić wiarę w słowo. Konrad wzywa Danaidy, pojawia się maska czternasta, z którą dyskutuje o poczuciu solidarności narodowej. Człowiek jest słaby, lecz naród silny. Maska piętnasta mówi o Chrystusie i idei jego męki na krzyżu. Konrad chce bronić narodu przed oszustami. Konrad wreszcie zostaje sam, mówi, że sztuka mu nie wystarcza. Maski oddalają się, ale wtedy maska szesnasta przypomina o sobie. Konrad wyzwala maski i uwalnia je od klątwy. Konrad także staje się wolny. Maska szesnasta boi się zrozumienia. Konrad znów mówi o narodzie, ale wtrąca się maska siedemnasta. Mówi Konradowi, że on sam siebie zabija. Konrad nie może znieść tego, co jest; pojawia się maska osiemnasta. Mówią o niewoli narodu. Konrad żali się, że ma zostać niewolnikiem patriotyzmu. Maska mówi mu, że on zapada w sen. Maski nie są artystami, zatem nie są do niczego zobowiązane. Maska dziewiętnasta mówi Konradowi, że on sądzi, iż one są przeciwko Polsce. Konrad mówi o klatce i zniewoleniu. Maski nie rozumieją jego poglądów, obawiają się, że chce on zakończyć pewną wspólnotę narodu. Konrada męczy to, jak upoetycznione jest wszystko wokół niego. Konrad uważa, że wszelkie idee muszą już upaść; maski zarzucają mu, że mówi o Polsce. Nadchodzi maska dwudziesta, która przyznaje, że coraz mniej wiedzą. Konrad zastanawia się, czy w ogóle miał coś wspólnego z narodem. To tylko akcesoria i godło, które dziś już nic nie znaczą. Konrad żąda wyzbycia się poezji, ponieważ wtedy zacznie się siła innych. Przychodzi maska dwudziesta pierwsza, której Konrad zapowiada, że buduje Polskę. Konrad patrzy na obłok. Przychodzi maska dwudziesta druga, a Konrad obserwuje drobne zdarzenia. Wracają inne maski, Konrad tworzy swoje domostwo. Maski wpadają do podziemia, zamykają się drzwi, widać izbę mieszkalną, gdzie matka karmi niemowlę. Konrad mówi o swojej przeszłości, o pustelni, o Chrystusie, cierpieniu i narodzie, wzywa Boga na pomoc. Przychodzi Hestia, która strzeże Konrada i mówi mu, że to on ma być z bożych sług. Konrad bierze od niej pochodnię, staje się wolną, płonącą duszą. Bohaterowie znikają.
Głosy dyskutują o tym, że wyczuwają obecność Konrada. Potrzebują jego myśli. Pojawia się Muza wraz z Geniuszem. Skarży się ona na to, że znika wszystko, czego dotknie. Oddala się Geniusz, pojawiają się Karmazyn i Hołysz. Łapią oni za broń, oddają ją też chłopom, każą im stanąć na czele narodu. Szlachcice pouczają chłopów, wyśmiewają się z nich, usiłują zrzucić na nich odpowiedzialność za własne błędy. To tylko fałszywa solidarność. Geniusz odchodzi, pojawia się Kaznodzieja, który opowiada o swoim widzeniu. Geniusz dalej się oddala, pojawia się Mówca, który dzieli się z innymi swym słowem. Geniusz zbliża się do innych ludzi. Prymas przemawia, mówi o nędzy, wstydzie i Polsce, o tym, że miał uratować innych braci, udziela błogosławieństwa.
Starzec dyskutuje z Córkami, które pragną go słuchać. Dziewczęta ślubują się śmierci. Geniusz zaczyna cicho przemawiać, inni słuchają go w skupieniu. Geniusz odnajduje się bowiem w rozmowach innych, zapowiada, że odejdzie precz. Mówi, że inni zadają mu śmierć, w której on odnajdzie nieśmiertelność. Geniusz namawia innych, by wzlecieli wraz z nim duchowo, chce ich obdarować pokarmem niepamięci. Chór zapowiada nadejście Śmierci. Nie ma innej drogi. Bije dzwon, a wtedy nagle do katedry wpada Konrad z pochodnią w dłoni. Krzyczy o niesieniu sławy narodowi. Geniusz uprzedza, że za Konradem podąża nienawiść. Konrad uderza pochodnią w rękę, w której Geniusz trzyma złotą czarę, a ona upada w czeluść grobów królewskich. Konrad mówi o zwycięstwie, katedra rozświetla się kolorami. Konrad nazywa poezję tyranem i przegania ją precz, znika Geniusz.
Opada kurtyna, sztuka się kończy. Konrad majaczy na scenie, co komentuje aktor. Reżyser i Muza zastanawiają się, kto przemawia przez Konrada. Konrad nie rozumie, że jego rola dobiegła końca. Aktorzy zastanawiają się nad jego chorobą. Konrad nie rozumie, że otacza go teatr, a spektakl dobiegł końca. Konrad zostaje sam, spod sceny wychodzą Erynie, Konrada duszą węże, ma wyżarte oczy.
Aktualizacja: 2025-10-19 22:13:43.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.