Czekając na Godota – streszczenie

Autor streszczenia: Piotr Kostrzewski.
Autor Inny

„Czekając na Godota” to dramat Samuela Becketta, który możemy zaliczyć do nurtu teatru absurdu. W warstwie fabularnej to opowieść o dwóch włóczęgach, Vladimirze i Estragonie, którzy codziennie czekają pojawienia się tajemniczego Godota — człowieka, który ma odmienić ich życie. W warstwie alegorycznej jest to przedstawienie postawy człowieka wobec bezsensu istnienia. 

Spis treści

Czekając na Godota – streszczenie krótkie

Dwaj włóczędzy, Vladimir i Estragon, spotykają się codziennie przy drodze. Mężczyźni czekają tam na przybycie tajemniczego Godotaczłowieka, o którym nic nie wiedzą, ale który ma odmienić ich dotychczasowe życie. Czas dłuży im się niemiłosiernie. Dlatego każdy postanawia znaleźć sobie jakieś zajęcie. Vladimir próbuje wciągać towarzysza w rozmowę o ich położeniu. Chce zrozumieć głębszy, mistyczny sens ich egzystencji. Estragon pragnie jedynie napełnić swój brzuch. Na dłużący się czas odpowiada próbami kolejnych drzemek.

Tego dnia mężczyźni mają niespodziewane towarzystwo. Mija ich równie ciekawa dwójka wędrowców. Pulchny i dobrze ubrany Pozzo prowadzi na sznurku starego, wynędzniałego Luckiego. Ten drugi targa ze sobą ogromną ilość bagażu.

Jak się okazuje para to pan oraz sługa. Pozzo, człowiek niezwykle grubiański i zarozumiały, narzeka na stan Luckiego. Staruszek nie potrafi już służyć, jak dawniej.

Praca i cierpienie są jednak esencją jego życia. Dlatego ani na chwilę nie wypuszcza bagaży z rąk. Pozzo chce sprzedać staruszka na Targu Zbawiciela. Przedtem postanawia uraczyć włóczęgów rozmową. Wykłada w nim swoją materialną filozofię dobrobytu. Na koniec upokarza Luckiego wymuszeniem performansu.

Po długim monologu i pokazie tańca Pozzo i Lucky odchodzą. Vladimir i Estragon ponownie zostają sami, ciągle czekając na Godota. Wtedy nadchodzi chłopiec, który podaje się za sługę tajemniczego mężczyzny. Bohaterowie dowiadują się od niego, że Godot przyjdzie jutro. Zrezygnowani odchodzą, postanawiają jednak wrócić następnego dnia.

Następnego dnia Vladimir i Estragon ponownie spotykają się przy drodze. Czas jakby mija, ale zarazem stoi dla nich w miejscu. Mężczyźni znowu starają się jakoś spędzić dzień w oczekiwaniu na przyjście ich wybawcy. W pewnym momencie dochodzi jednak do kłótni, po której Estragon pragnie odejść od Vladimira. Włóczędzy postanawiają jednak się nie rozdzielać. Zamiast tego zaczynają bawić się w udawanie spotkanych wczoraj mężczyzn. 

Zabawę przerywa nadejście Luckiego i Pozzo. Zaszła w nich jednak ogromna zmiana. Pozzo wygląda teraz na zniedołężniałego, dotkniętego chorobą. W istocie Pozzo stracił wzrok i teraz zależny jest od swojego starego sługi. Lucky, mimo iż pan nadal traktuje go okropnie, wiernie się nim opiekuje. Włóczędzy są świadkami upadku niegdyś dumnego mężczyzny, którego teraz łatwo przestraszyć. Daje im to do myślenia na temat kondycji całej ludzkości — słabej i niejako od poczęcia dążącej do śmierci.

Gdy ślepy pan i niedołężny sługa odchodzą, Vladimira i Estragona ponownie odwiedza chłopiec. Mężczyźni znowu dowiadują się, że Godot przyjdzie jutro. Doprowadza to do chwilowego załamania włóczęgów. Myślą nawet o powieszeniu się na najbliższym drzewie. Odrzuca ich jednak obawa, że zdołaliby uśmiercić jedynie jednego z pary — drugi musiałby wtedy żyć samotnie. Dlatego nie porzucają nadziei i postanawiają, że jutro też przyjdą czekać na Godota. 

Czekając na Godota – streszczenie szczegółowe

Dla lepszego zrozumienia poniższego tekstu należy wyjaśnieć kilka kwestii. Samuel Beckett jest uważany za jednego z ojców tzw. teatru absurdu. Jego twórczość bardzo mocno kontestuje klasycznie pojętego dramatu. Zacznijmy od budowy. Chociaż „Czekając na Godota” podzielony został na dwa akty, nie ma sensu szukać w utworze pojedynczych scen. Poszczególne wydarzenia przechodzą między sobą w sposób płynny, często pozbawiony konsekwencji. Drugą kwestią pozostaje czas. W dramacie należy go rozumieć jako pojęcie względne — dwa dni to w rzeczywistości całe ludzkie życie, podzielone dla lepszego rozumienia sensu utworu. 

Jednocześnie Estragon i Vladimir stanowią dwa oblicza człowieczej natury — umysł i ciało, jeżeli wolno nam to tak ująć. Ich wzajemne przekomarzania, podburzanie do działania lub rozejścia się musimy rozumieć w charakterze wewnętrznego konfliktu każdego z nas. Idąc tym tokiem rozumowania, dramat Becketta stanowi metaforę ludzkiej egzystencji. 

Podobnie postacie Luckiego i Pozzo stanowią symboliczne przedstawienie pewnych życiowych postaw. Nie mają one charakteru prawdziwych osób, a raczej skondensowanych idei. 

Pośród nich szczególną uwagę należy zwrócić na Godota — postać, która nigdy nie pojawia się na scenie, ale niejako inicjuje całą akcję. Podczas czytania utworu, czy też jego streszczenia, należy zwrócić szczególną uwagę na tę osobę. Dobrym pomysłem będzie wyrobienie sobie zdania na temat Godota i stworzenie popierającej to podejście argumentacji. Pytanie o rozumienie tej postaci na pewno panie przy każdym podejściu do interpretacji dramatu Becketta. 

Akt I

Pod rosnącym przy wiejskiej drodze drzewem spotykają się dwaj włóczędzy. Mężczyźni nazywają się Vladimir i Estragon. Znają się od wielu lat, praktycznie od zawsze. Pierwszy ma naturę skłonną do rozważań. Analizuje wszystko wokół siebie i stara się dociec sensu wydarzeń, których mężczyźni są uczestnikami. Drugi jest nastawiony do życia bardziej biologicznie. Jego potrzeby skupiają się na znalezieniu czegoś do jedzenia oraz zabicia czasu odrobiną snu.

Jak powiedziano wcześniej, mężczyźni znają się od bardzo dawna. Jednak czas płata ich pamięci figle, a wręcz nie istnieje w uniwersum dramatu. Włóczędzy wspominają wcześniejsze przygody w Paryżu, czy pobliskim miasteczku. Nie pamiętają jednak ilości swoich spotkań pod drzewem. Wiedzą jedynie, że robią to od bardzo dawna. Czekają bowiem na kogoś niezwykle ważnego, a zarazem zupełnie im nieznanego. Imię jego to Godotmężczyzna, który ma odmienić ich życie na zawsze.

Po prawdzie bohaterowie nie wiedzą nawet, czego dokładnie spodziewać się od tajemniczego nieznajomego. Czasami myślą nawet o porzuceniu oczekiwania. Jednak nadzieja oraz strach przed zmianą szybko każe im znowu trwać pod przydrożnym drzewem.

Czekając na Godota, Vladimir i Estragon rozmawiają. Chcą zabić czas, każdy na swój sposób. Bardziej refleksyjny Vladimir ciągle dba o garderobę. Rozmyśla przy tym o problemie „zwalania przez ludzi winy stopy na but”. Z tego tematu płynnie przechodzi do analizy problemu wiszących obok Chrystusa na Golgocie łotrów. Kiedy jednak Estragon chce opowiedzieć mu swój sen, kategorycznie odmawia. Zdaniem przyziemnego towarzysza najwyraźniej wystarcza mu świat realny, który określa mianem „tego snu”.

W trakcie czekania Estragon proponuje zakończenie życia poprzez powieszenie. Jest to dla niego jeden ze sposobów poradzenia sobie z potrzebą czekania na Godota. Obaj zachęcają drugiego do podjęcia próby w pierwszej kolejności. Istnieje bowiem ryzyko urwania gałęzi pod cięższym, co pozostawiłoby go żywego i samotnego bez towarzysza. Nie wiedzą przy tym, który z nich ma większą wagę. Wizja samotności przeraża ich tak bardzo, że postanawiają trwać w bezczynnym impasie oczekiwania na Godota.

Estragona dopada głód. Wyciąga więc z kieszeni niezbyt świeżą rzepę i zaczyna jeść. Dzieli się nią ze swoim przyjacielem, który jednak stanowczo wolałby zjeść marchewkę. W końcu jednak znajduje dla niego preferowane warzywo. Podczas posiłku włóczędzy analizują swoją pozycję względem Godota. Czy są jego sługami, a tym samym tajemniczy mężczyzna jest arystokratą? Wątpią w taki obrót spraw, nie mogą jednak niczego stwierdzić z całkowitą pewnością.

Nagle rozlega się straszliwy krzyk. Przerażeni włóczędzy zastygają w bezruchu, czekając. Tymczasem drogą nadchodzi inna para mężczyzn. Pierwszy wiedzie drugiego na długim sznurze, którym ten ma obwiązaną szyję. Prowadzony niesie ciężką walizę, składane krzesło, koszyk z prowiantem i płaszcz. Prowadzący trzyma bat. Niespodziewanie obładowany tobołkami mężczyzna upada. Trzymający go na sznurze zaczyna krzyczeć i ponagla leżącego do powstania niczym konia. Vladimir chce pomóc potrzebującemu, jednak Estragon go powstrzymuje.

Wtedy bohaterów dostrzega mężczyzna z batem. Przedstawia się jako Pozzo i natychmiast okazuje zdziwienie, że włóczędzy nigdy o nim nie słyszeli. W obyciu mężczyzna robi wrażenie osoby ważnej, a przynajmniej zarozumiałej. Jest niezwykle skupiony na swojej osobie, ciągle podkreśla wysoką pozycję społeczną oraz znaczną majętność. Ciągle też pokrzykuje i częstuje szturchnięciami sługę, któremu na imię Lucky.

Stary sługa znosi cierpliwie wszystkie te upokorzenia. Mimo ogromnego zmęczenia ciągle trzyma w rękach bagaże swojego pana. Bardzo dziwi to Vladimira, który dostrzega jego wyczerpanie. Pozzo Ostentacyjnie rozkłada przed głodnymi włóczęgami jedzenie i posila się nim. W międzyczasie śpieszy z tłumaczeniem zachowania swojego sługi. Lucky pragnie swoim cierpieniem wykazać oddanie względem pana i nadać przy tym sens własnej egzystencji.

Estragona tymczasem bardziej interesują kości, które pozostały po posiłku Pozzo. Chce je zjeść, jednak zdaniem bogacza te należą się tragarzowi. Lucky nie odpowiada na pytania Estragona o kości, nawet kiedy Pozzo ponagla go batem. Takie traktowanie drugiego człowieka coraz bardziej oburza Vladimira. Przez pewien czas chce nawet opuścić towarzystwo nowo poznanych mężczyzn. Pozzo powstrzymuje go jednak i zaczyna skarżyć się na swojego „podknutka”. Żali się na czas, który zabrał Luckiemu najlepsze cechy charakteru. Teraz jego pan pragnie sprzedać starca na Targu Zbawiciela. W międzyczasie Lucky kopie Estragona w kostkę, a oburzony Vladimir udaje się za kulisy. Jest zniecierpliwiony czekaniem na nadejście wieczoru.

Kiedy wraca, Pozzo zaczyna bawić mężczyzn opowieścią o nocy i znakach jej nadejścia. Zdaniem Pozzo wieczór jednak jeszcze nie nadszedł, więc mogą spokojnie zostać z nim przy drodze. Chce im się przy tym odwdzięczyć za dotrzymanie towarzystwa. Estragon chciałby pieniądze, czemu Vladimir kategorycznie się sprzeciwia. Pozzo postanawia więc zabawić swoich towarzyszy. Rozumie przez to zmuszenie Luckiego do pokazu.

Początkowo sługa tańczy na rozkaz swojego pana. Robi to niemrawo, wręcz żenująco. Dawniej potrafił różne tańce, jednak czas zrobił swoje. Teraz wykonywał jedynie „taniec sieci” – ruchy człowieka zaplątanego w sieć. Pozzo zaproponował jednak inną rozrywkę. Lucky potrafił bowiem myśleć, jednak tylko z kapeluszem na głowie. Kiedy Vladimir zakłada mu go, Lucky rozpoczyna powolny monolog. Jego rozbudowana, wręcz rozrośnięta wypowiedź jest trudna do zrozumienia. Wywołuje jednak wielkie poruszenie u słuchających. Estragon i Vladimir zastanawiają się nad jego znaczeniem, zaś Pozzo cierpi coraz bardziej. Ostatecznie zrywa kapelusz z głowy Luckiego i depcze go. Sługa pada zemdlony. Estragon widzi to jako sprawiedliwość za wcześniejsze kopnięcie w kostkę. Włóczędzy podnoszą go jednak do pionu, na prośbę Pozzo.

Wtedy mężczyzna postanawia, że na niego pora. Ciągnie Lucky’iego za scenę i bierze rozbieg. Potem obaj mężczyźni przebiegają przez scenę, machając kapeluszami do głównych bohaterów. Estragon i Vladimir znowu zostają sami.

Próbując znowu zabić czas, zaczynają rozmawiać o wpływie czasu na ludzi. Dochodzą do wniosku, że być może kiedyś poznali już Luckiego i Pozzo, jednak ci mocno się zmienili. Według Estragona może to być prawda, przy czym oni z Vladimirem zawsze pozostają tacy sami…

Wtedy zaczepia ich nieznajomy chłopiec. Okazuje się posłańcem od Godota. Zaskoczeni mężczyźni zaczynają przepytywać chłopca. Estragon wpada w furię, że dopiero teraz dotarł do nich z wiadomością. Zaczyna potrząsać dzieckiem, jednak Vladimir go powstrzymuje. Estragon wyznaje mu, że od dawna jest człowiekiem nieszczęśliwym.

Tymczasem chłopiec oznajmia, że Godot już dzisiaj nie przyjdzie. Obiecuje jednak, że na pewno spotka się z nimi jutro w umówionym miejscu…

Akt II

Następnego dnia w tym samym miejscu i o tej samej porze.

Vladimir ze zdjętymi butami śpiewa sobie radośnie. Zjawia się Estragon, wyraźnie przez kogoś pobity. Towarzysz entuzjastycznie reaguje na jego przyjście. Ten jednak ma do niego wyraźne pretensje o porzucenie gdzieś poza sceną. Zarazem Estragon pragnie towarzystwa Vladimira i vice versa. Dlatego mężczyźni szybko wpadają sobie w ramiona. Paradoksalnie jednak obaj wyznają, że samotnie czuli się dobrze. 

Powoli rozmowa bohaterów schodzi na temat wspomnień. Przywołują wczorajsze wydarzenia, które zdają się im czymś odległym. Rozmawiają też o przeszłości, która jednak pozostaje dla nich dziwnie zatarta i pomieszana. Vladimir próbuje uporządkować te wspomnienia, udowodnić ich prawdziwość. Jego dociekania tylko denerwują Estragona, któremu wszystko się miesza. Vladimir wskazuje na jego ranę po wczorajszym kopnięciu oraz buty, które wczoraj zostawił niedaleko drzewa. Pomaga przyjacielowi je nałożyć, co ten określa tworzeniem wrażenia własnego istnienia. Po chwili Estragon zasypia.

Budzi go koszmar o spadaniu. Vladimir proponuje wtedy zabicie czasu poprzez działanie. Estragon oznajmia, że jest zmęczony i nie będzie dalej czekał. Zdaje się zbierać do drogi, ale nagle Vladimir odnajduje kapelusz Luckiego. Mężczyźni zaczynają go przymierzać. Przeradza się to w zabawną scenkę przekładania sobie nawzajem kapeluszy na głowach. Wtedy wpadają na pomysł odgrywania Luckiego i Pozzo. Vladimir każę sobie wydawać polecenia i ubliżać. Estragona jednak nie bawi ta rozrywka. Oznajmia, że ponownie odchodzi. Tym razem nawet to robi. Jednak tylko na chwilę. Zaraz wraca, krzycząc o nadchodzących ludziach. Pośród mgieł Vladimir i Estragon mają być otoczeni, co totalnie ich przeraża. W oczekiwaniu na najgorsze zastygają plecami do siebie.

Kiedy nikt nie nadchodzi, każdy z mężczyzn pragnie jednocześnie skomentować tę sytuację. Kurtuazyjne ustępowanie sobie głosu doprowadza do kłótni, która szybko przechodzi w sesję ćwiczeń fizycznych. Bohaterowie dochodzą bowiem do wniosku, że to dobry sposób na zabicie czasu w oczekiwaniu na Godota.

Tymczasem drogą nadchodzi znajoma para — Lucky i Pozzo. Sługa nie różni się niczym od ostatniego spotkania. Pan jest jednak znacząco posunięty wiekiem, a co najważniejsze ślepy. Vladimir cieszy się na widok mężczyzn, Estragon zaś znowu myli Pozzo z Godotem. Bohaterowie reagują żywiołowo, przez co ślepiec wpada w dezorientację. Przerażony zaczyna krzyczeć, a potem upada. Stojący nad nim bohaterowie zaczynają dyskutować nad ewentualnym udzieleniem mężczyźnie pomocy. Ich rozmowa rodzi u Estragona kolejną chęć odejścia. W tle Pozzo ciągle wzywa pomocy. Vladimir zastanawia się, czy powinni podnosić ślepca. Jego sytuacja przynosi im bowiem jakąkolwiek rozrywkę przy czekaniu. Po chwili sam przewraca się o bagaże ślepca. Następuje zamieszanie — Estragon próbuje pomóc przyjacielowi, przerażony Pozzo krzyczy i ucieka na klęczkach. Ostatecznie bohaterowie podnoszą go.

Pozzo zdaje się nie pamiętać poznanych wczoraj mężczyzn. Opowiada im też historię swojej niedoli. Dawniej miał doskonały wzrok. Jednak pewnego dnia obudził się ślepy. Teraz nawet nie wie, gdzie jest i kim są jego rozmówcy. Czasami myśli, że nadal śni.

Prosi bohaterów, by przyprowadzili jego sługę. Chce odejść, jednak Vladimir próbuje go zatrzymać. Potrzebuje zajęcia, więc wpada na pomysł poproszenia, żeby Lucky pokazał wczorajszą sztuczkę. Ten jednak okazuje się niemy, chociaż wczoraj jeszcze mówił. Rozwścieczony dopytywaniami Pozzo odpowiada, że po prostu pewnego dnia oniemiał.

Tak jak on oślepł, a któregoś dnia wszyscy staną się głusi. Czas bowiem prowadzi człowieka do powolnego przemijania. Jak ujmuje to Pozzo: kobiety rodzą okrakiem na grobie. Światło świeci przez chwilę, a potem znowu noc…

Gdy Pozzo i Lucky odchodzą, Estragon ponownie zasypia. Vladimir nie daje mu jednak odpocząć. Czuje się samotny i znudzony. Zaczyna gorączkowo chodzić, rozmyślając nad kondycją ludzką. W pesymistycznym monologu dochodzi do wniosku, że nie jesteśmy w stanie poznać rzeczywistości. Śmiertelni, jakoby śpimy i wykazujemy się ogromną ignorancją względem tego wszystkiego. Nie wiemy nawet, co robić z własnym życiem. Raczej je przeczekujemy, a w tym samym czasie inni ludzie cierpią. Ludzie tacy jak my.

Kiedy Vladimir rozmyśla, znowu przychodzi chłopiec. Nie jest to jednak ten sam młodzieniec, co wczoraj. Przynajmniej tak twierdzi, ponieważ nie poznaje mężczyzny. Włóczęga słyszy od niego, że Godot przyjdzie po nich jutro. Zniecierpliwiony Vladimir wypytuje go o tajemniczego mężczyznę, nie otrzymuje jednak żadnych konkretnych odpowiedzi. Boi się, że chłopiec jutro też go nie pozna.

Gdy młodzieniec odchodzi, budzi się Estragon. Nie chce już dłużej czekać na Godota. Zastanawia się, czy rozdzielenie z Vladimirem uczyniłoby ich obu szczęśliwszymi. Ten jednak obstaje przy oczekiwaniu. Estragon prowadzi go do drzewa i znowu proponuje samobójstwo przez powieszenie. Chce użyć do tego sznurka robiącego mu za pasek od spodni. Ten jednak okazuje się za słaby i pęka.

Estragon oznajmia, że nie może już tak dalej. Jest znużony. Vladimir przekonuje go, by jutro przyszli w to samo miejsce o tej samej porze. Przyniosą mocniejszy sznur i jeżeli sytuacja się powtórzy, zakończą swoje życie. Jeżeli zaś Godot tym razem przyjdzie, będą zbawieni. Z tą myślą bohaterowie odchodzą.


Przeczytaj także: Skarga umierającego – streszczenie i interpretacja

Aktualizacja: 2025-10-05 10:25:11.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.