Lekcja – streszczenie

Autorka streszczenia: Marta Grandke.
Autor Inny

„Lekcja” to jednoaktowy dramat, którego autorem jest Eugène Ionesco, francuski dramaturg awangardowy. Został on napisany w czerwcu 1950 roku, a jego premiera miała miejsce rok później w szóstej dzielnicy Paryża. Jest to jedno z najważniejszych dzieł, które reprezentuje teatr absurdu, czyli nowatorski nurt sztuki współczesnej. Dramat rozgrywa się w świecie, który nie ma w sobie żadnego metafizycznego sensu, wszędzie panuje chaos, a postaci zachowują się irracjonalnie. Profesor wykazuje się swego rodzaju sztucznością i teatralnością w swoich gestach. Bohaterowie nie zachowują się logicznie i konsekwentnie, co jeszcze bardziej podkreśla absurdalność opisanej przez autora sytuacji. Wszystko to odbywa się jednak też w atmosferze strachu i grozy, która jest wywołana przez niepokojące zachowanie nauczyciela względem jego uczennicy i który ostatecznie zabija ją z nieistotnego powodu.

Spis treści

Lekcja – streszczenie krótkie

Dramat ma miejsce w domu profesora, który zajmuje się udzielaniem korepetycji w swoim gabinecie. Czeka on na jedną z uczennic. Dziewczyna właśnie zdała maturę i planuje przygotować się do podjęcia studiów wyższych. Bohaterowie rozmawiają ze sobą uprzejmie, a nawet nieco poufale. Lekcja zaczyna się tym, że profesor sprawdza wiedzę dziewczyny z różnych dziedzin nauki. Każda dobra odpowiedź oznacza zasypywanie uczennicy komplementami i zachwyty nad jej młodym wiekiem. W końcu przechodzą do matematyki i profesor zaczyna tłumaczyć arytmetykę. Wtedy w pokoju zjawia się służąca pod pretekstem znalezienia czegoś w kredensie. Naprawdę jednak przysłuchuje się temu, co wykłada profesor. W pewnym momencie komentuje też, że taka młoda dziewczyna nie powinna zaczynać od arytmetyki, bo może być to dla niej nieciekawe i irytujące.

Tymczasem dziewczyna świetnie radzi sobie z dodawaniem, ale już odejmowanie sprawia jej trudność. Zatem profesor korzysta z rozmaitych metod, by jej to wytłumaczyć. Pokazuje to na zapałkach, udaje pisanie po tablicy, która nie istnieje, ale z czasem te próby robią się coraz bardziej chaotyczne. Wywiązuje się kłótnia między profesorem a uczennicą. Okazuje się także, że dziewczyna świetnie mnoży duże i skomplikowane liczby. Wyjaśnia to tak, że na pamięć nauczyła się wszystkich istniejących wyników mnożenia. To coraz bardziej drażni profesora, bo nie jest on zwolennikiem korzystania z pamięciowych metod w matematyce. Zaczyna w nim rosnąć coraz większa niechęć do świeżo upieczonej maturzystki. Proponuje jej zatem, by może odpuściła sobie matematykę, a zamiast tego zainteresowała się językoznawstwem lub filologią.

Służąca znowu wtrąca się do rozmowy i krytykuje pomysł swojego pracodawcy. W tym momencie profesor ją wyrzuca, a sam rozpoczyna wykład na temat języków neohiszpańskich. Uczennica nie wykazuje zainteresowania tym tematem, wreszcie staje się całkowicie obojętna. Nauczyciel znajduje się już jednak w czymś, co przypomina psychotyczny trans. Wyrzuca z siebie kolejne informacje na tematy związane z językiem, co bardzo irytuje dziewczynę, nie rozumie ona bowiem tego, co się do niej mówi. Profesor jednak zmienia swój wykład w coś rodzaju tortur, nie zatrzymuje się, nawet gdy dziewczyna próbuje mu kilkakrotnie przerwać. Wreszcie uczennica odzywa się niegrzecznie do profesora, na co ten reaguje wściekłością, a także przemocą fizyczną. Powoduje to, że dziewczyna wybucha płaczem. Rozgniewany mężczyzna żali się służącej, że uczennica kompletnie go nie rozumie. Kobieta oznajmia jednak, że cała ta sytuacja bardzo źle się skończy. Wtedy mężczyzna każe jej przynieść różne noże, ale służąca kategorycznie się temu sprzeciwia. Z tego powodu mężczyzna wyciąga z szuflady wielki nóż, który jest niewidzialny i grozi nim dziewczynie.

Uczennica jest obolała z powodu natłoku wiedzy i gwałtownych emocji, czuje się coraz bardziej zagubiona. Patrzy zatem tępo na swojego nauczyciela. Ten ostatecznie zabija dziewczynę i dopiero po chwili uświadamia sobie, jakiego czynu się dopuścił. Usilnie próbuje obudzić zmarłą, bo chce, by ta poszła do domu. Wzywa też swoją służącą, która gani go za to, że zachowuje się jak mały chłopiec. Profesor tłumaczy jej, że wcale nie chciał tego zrobić, ale ograniczenia umysłowe młodej dziewczyny go denerwowały. Ostatecznie służąca pomaga mu ukryć ciało nieszczęsnej uczennicy. Następnie kolejna dziewczyna puka do drzwi, by wziąć udział w lekcji.

Lekcja – streszczenie szczegółowe

Dramat rozpoczyna się od obszernego opisu wyglądu i wieku bohaterów, a także otoczenia, w którym się znajdują. To pokój w mieszkaniu profesora, który pełni zarówno funkcję gabinetu, jak i jadalni, zatem stół to też jego biurko. 

Rozlega się dźwięk dzwonka, który sprawia, że służąca biegnie i otwiera drzwi uczennicy. Przyszła ona na korepetycje i lekcje u profesora. Przybyła rozgląda się po pomieszczeniu, wydaje się zachowywać odważnie i mieć w sobie wiele energii. Dopiero po czasie to się zmienia i dziewczyna słabnie. Profesor zachowuje się odwrotnie, początkowo jest raczej nieśmiały, a dopiero potem nabiera pewności siebie, co zmienia się też w napastliwość i agresję.

Do pokoju wchodzi nauczyciel i wita się ze swoją uczennicą, przeprasza ją też za spóźnienie. Pyta również, czy miała jakieś problemy w dotarciu do jego domu. Ona jednak odpowiada, że wręcz przeciwnie, bo wszyscy znają profesora i od razu kierowali ją prosto do niego. Profesor pyta jeszcze, czy dziewczynie podoba się miasteczko, w którym mieszka, a ona przytakuje. Wtedy on oznajmia, że wolałby jednak mieszka Bordeaux. Uczennica pyta go zatem, czy zna to miasto albo może Paryż, ale mężczyzna zaprzecza temu. Zadaje za to pytanie, jakiego państwa stolicą jest właśnie Paryż. Ona zgodnie z prawdą odpowiada mu, że Francji. Jej wiedza zachwyca nauczyciela. Zaczyna ją przepytywać jeszcze z pór roku, a dziewczyna odpowiada na to niemal bezbłędnie.

Następnie profesor pyta uczennicę o cel jej dalszej nauki. Świeżo upieczona maturzystka wyjaśnia, że jej rodzice pragną, by zdobyła zawód i udało jej się zdać egzaminy doktorskie. Opowiada też, że pochodzi z zamożnej rodziny i do tej pory udało jej się zdać maturę humanistyczną i przyrodniczą. Fakt, że w tak młodym wieku dziewczyna chce zdawać egzaminy zaskakuje profesora. Zaczyna zatem poruszać zagadnienia z dziedziny arytmetyki.

W tym czasie w pokoju pojawia się służąca Marysia, która przyszła tam pod pretekstem szukania talerza w kredensie, ale tak naprawdę dyskretnie przysłuchuje się wykładom. Zaczyna też pouczać profesora, że arytmetyka to zły pomysł na początek, ponieważ może denerwować i nudzić młodą dziewczynę. wtedy profesor nakazuje jej wyjść i się nie wtrącać, a uczennicy wyjaśnia, że Marysia się po prostu o niego martwi. 

Profesor zaczyna naukę od prostych działań, takich jak dodawanie małych sum, 1+1 lub 2+1. Dziewczyna radzi sobie z zadaniami wzorowo, co znowu zachwyca profesora. Sądzi on, że jego podopieczna bez problemu dostanie się na doktorat. Potem jednak okazuje się, że odejmowanie sprawia uczennicy większe kłopoty. Nie jest w stanie wykonać działania 4-3. Zupełnie nie rozumie, jak ma to zrobić, a profesor próbuje jej to wyjaśnić na przykładzie mniejszych i większych liczb, jednak dziewczyna gubi się w jego wywodach, które stają się coraz bardziej zawiłe i skomplikowane.

Profesor ostatecznie zaczyna wyjaśniać odejmowanie na przykładzie niewidzialnych zapałek. Cały czas sprawia wrażenie, jakby wierzył, że są one prawdziwe. Potem zaczyna pisać po równie niewidzialnej tablicy. Nauczyciel wciąż objaśnia odejmowanie, ale dziewczyna cały czas powtarza, że nie wie, jest jednak bardzo uprzejma. Profesor stara się jej wyjaśnić odejmowanie jeszcze na przykładzie wyrywania sobie nosa. Jednak to nie działa, uczennica nie potrafi sobie wyobrazić podanego jej przykładu. Profesor mówi jej bowiem, że ma dwa nosy. Następnie nauczyciel przechodzi do odejmowania na przykładzie uszu, ale to nie owocuje poprawnymi obliczeniami uczennicy. Palce także nie zdają egzaminu, a profesor zaczyna się czuć zniecierpliwiony. Mężczyzna zatem rysuje kreski na niewidzialnej tablicy, każdą z nich nazywając jednostką. Zaczyna mieszać ze sobą pojęcia takie jak cyfry, liczby i jednostki, a dziewczyna przytakuje bezmyślnie każdemu jego słowu. Nadal jednak nie przyswoiła nic ze skomplikowanego wykładu. Profesor oznajmia, że bez znajomości prostych zasad arytmetyki nie będzie ona w stanie pracować przy zagadnieniach technicznych. Tłumaczy jej, czego nie uda jej się pomnożyć i podaje przykład ogromnych liczb sięgających miliardów. Wtedy dziewczyna bardzo szybko udziela mu prawidłowej odpowiedzi i podaje wynik takiego mnożenia.

Wiedza dziewczyny na ten temat zdumiewa profesora, nie pojmuje on bowiem, jak ma się to do kompletnej nieznajomości zasad odejmowania, kiedy wielkie liczby przychodzą dziewczynie z łatwością. Okazuje się, że nauczyła się ona na pamięć wszystkich możliwych działań mnożenia. Ta metoda budzi w profesorze niezadowolenie, zatem postanawia przejść do kolejnych zagadnień.

Służąca znowu sprzeciwia się profesorowi, ale on nie słucha jej i zamiast tego chce rozpocząć wykład z językoznawstwa i filologii porównawczej, sądząc, że może to będą zagadnienia odpowiednie dla jego uczennicy. Marysia dalej protestuje i mówi, że filologia to najgorsze możliwe rozwiązanie. Wtedy profesor po prostu ją wyrzuca. Sam zaś rozpoczyna zapowiedziany wykład o językach neohiszpańskich. Twierdzi, że to właśnie od języka hiszpańskiego pochodzą wszystkie inne języki neohiszpańskie, takie jak włoski, łacina, francuski, portugalski, sardyński, a nawet turecki. Opowiada też, że te języki są do siebie tak podobne, że brzmią właściwie identycznie i bardzo trudno je od siebie odróżnić. Jego wykład wyraźnie męczy młodą słuchaczkę, a kiedy odpowiada ona na pytania, to profesor ją ucisza i zabrania jej się wymądrzać.

Następnie profesor przechodzi do zagadnień dotyczących dźwięków i fonemów. Uważa on, że mówić trzeba z uniesionym podbródkiem. Uczennica skarży się, że od tego bolą ją zęby, ale spotyka się z ignorowaniem. Dziewczyna powtarza co chwilę, że zęby ją bolą, ale mimo to profesor dalej opowiada o prawidłowej wymowie i różnych cechach języków. Wykorzystuje jako przykład słowo „czoło”, które wymawia się tak samo po hiszpańsku, włosku, portugalsku, łacinie, sardyńsku, rumuńsku, neohiszpańsku i turecku.

Uczennica nie przestaje się skarżyć na ból zębów, ale profesor nakazuje jej wymówić zdanie, które w każdym języku będzie brzmiało tak samo. Dziewczyna opada z sił, wykład staje się już po prostu absurdalny. Rozmowa schodzi na temat rumuńskiego słowa na róże i przeplatana jest skargami uczennicy na temat bolących zębów.

Profesor upiera się, że ciężko jest uchwycić różnice między tymi językami. Istnieją jednak wyjątki, w których słowa te się różnią i to zazwyczaj nazwy państw oraz stolic. Dziewczyna znów skarży się, że bolą ją zęby, a wtedy zniecierpliwiony profesor grozi jej, że zaraz jej je wyrwie. W złości rzuca też stwierdzenie, że dziewczyna ma milczeć, bo inaczej pogruchocze jej on głowę. Chwyta też uczennicę za nadgarstek i jej grozi. Potem kontynuuje swój wykład i wskazuje, że prości ludzie również porozumiewają się w różnych językach, co ma być paradoksem i nonsensem. Złe samopoczucie uczennicy i jej widoczna niechęć do dalszej nauki bardzo niecierpliwią i irytują mężczyznę.

Profesor ponownie woła do siebie służącą, a to znów ostrzega go, że ból zębów zwiastuje nadchodzące problemy. Nauczyciel oznajmia, że potrafi nad sobą panować i żąda, by Marysia przyniosła mu noże w różnych językach. Służąca jednak odmawia wypełnienia tego polecenia. Profesor zatem bierze do ręki niewidzialny nóż i wciąż w kółko powtarza jego nazwę i to samo każe robić dziewczynie. W każdym języku ma ono bowiem brzmieć tak samo. Uczennica jednak się buntuje, mówi, że bolą ją zęby, głowa i nogi.

Profesor jest jednak w czymś w rodzaju transu, gdzie bez przerwy powtarza słowo „nóż”. Zaczyna też krążyć wokół dziewczyny niczym w tańcu wojennym, a ją bolą po kolei następne części ciała. Profesor się nie zatrzymuje i ostatecznie zabija swoją uczennicę niewidzialnym nożem. Dziewczyna pada martwa. 

Po chwili profesor zaczyna rozumieć, co zrobił, woła zatem Marysię. Ta przychodzi wściekła, bo wiedziała, że to tak się skończy. Arytmetyka prowadzi bowiem do filologii, a ta bezpośrednio do zbrodni. Oznajmia też, że to już czterdziesta uczennica tego dnia, która skończyła nieżywa po spotkaniu z profesorem. Służąca pyta mężczyznę, czy ten chociaż żałuje, a on, wyraźnie zrozpaczony, odpowiada, że tak. Wyjaśnia, że przecież nie zrobił tego specjalnie.

Marysia pomaga profesorowi i wymyśla plan pozbycia się ciał w trumnach dzięki pomocy jej kochanka o imieniu August. Jednak po chwili rezygnuje z jego udziału, a profesor sądzi, że będą wyglądać podejrzanie z taką liczbą trumien. Zastanawia się też, co ma powiedzieć ludziom, kiedy zapytają go o ich zawartość. Według służącej nie będzie to problemem, ponieważ powie się im, że są puste, a tak poza tym to nikt nie zapyta, bo wszyscy się już przyzwyczaili.

Marysia daje profesorowi opaskę ze swastyką, znak polityczny, który ma go ochronić przed lękiem. Razem podnoszą ciało martwej uczennicy, a profesor zwraca uwagę na to, by nie zrobić jej krzywdy i by uważać.

W pokoju robi się pusto po zamieszaniu i napięciu, jakie miały tu miejsce jeszcze moment wcześniej. Po chwili jednak słychać dzwonek do drzwi. Służąca ponownie otwiera je i następnie wita kolejną uczennicę, która przyszła na lekcję u profesora.


Przeczytaj także: Lekcja – motywy literackie

Aktualizacja: 2025-05-23 15:06:09.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.