Biały mustang – streszczenie

Autor streszczenia: Piotr Kostrzewski.
Autor Inny
Obraz Wyprawa w celu schwytania dzikich koni – Siuksowie autorstwa Alfreda Jacoba Millera przedstawia grupę wojowników Siuksów przygotowujących się do wyprawy w celu schwytania dzikich koni. Choć scena ukazuje ich w pełnym uzbrojeniu, bez widocznych narzędzi do łapania koni, artysta wyjaśnia, że taka gotowość bojowa była niezbędna, ponieważ podczas poszukiwań mogli napotkać wrogie plemiona, co czyniło bezpieczeństwo priorytetem ponad samym polowaniem. ​

Wyprawa w celu schwytania dzikich koni - Siuksowie, Alfred Jacob Miller, 1858-1860

„Biały mustang” to zbiór 15 historii, stylizowanych na indiańskie legendy. Opowiadają o powstaniu człowieka, genezie rzeczy i zjawisk występujących w świecie. Ich treść przesiąknięta jest ogromnym przywiązaniem i szacunkiem do natury. Ukazuje punkt widzenia ludzi, którzy żyją w harmonii ze swoim otoczeniem.

Spis treści

Biały mustang – streszczenie krótkie

Zbiór rozpoczyna cytat z eposu „Pieśń o Hajawacie” Henry’ego Wadswortha Longfellowa. Oddaje ona klimat, w jakim Sat-Okh chciał utrzymać swoje opowieści. Słowami amerykańskiego poety kieruje „Białego mustanga” do ludzi tęskniących za prostszymi czasami, poszanowaniem zasad i tradycji. Przede wszystkim zaś tych, którzy kochają przyrodę; czują się jej częścią.

Na „Białego mustanga” składa się 15 utworów, które mają przypominać indiańskie legendy. Sposób prowadzenia narracji, środki stylistyczne oraz świat przedstawiony pokazuje odbiorcy sposób rozumienia rzeczywistości przez pierwotnych mieszkańców Ameryki Północnej. Wielokrotnie znajdujemy odniesienia do religijności Indian (duchy, demony, bogowie) oraz ich historii (walki z europejskimi osadnikami).

Tematykę utworów możemy podzielić na kilka grup. Większość z nich to mity etiologiczne — opisujące genezę zjawisk, miejscowych nazw oraz tradycji danej społeczności. Możemy do nich zaliczyć opowieści: „Hanuaute”, „Tosinonakh”, „Kwiat Antylopy”, „Stworzenie Słońca”, „Wielki czyn Szalonego Rumaka”, „Cztery Wiatry”.

Oprócz tego, pośród opowieści znajdują się historie o wielkich czynach. Opiewają one dokonania indiańskich bohaterów. Są to: „Biały Mustang”, „Synowie Słońca”, „Stworzenie Słońca”, „Niedźwiedź Starej Mookhason”, „Wielki czyn Szalonego Rumaka”, „Gihy Nahma”, „Cztery wiatry”, „Władca wilków”.

Pośród opowieści znajduje się również jeden mit antropogeniczny — opisujący pochodzenie człowieka oraz jego rolę we wszechświecie.

Należy jednak pamiętać, że „Biały mustang” nie jest zbiorem prawdziwych legend Indian. To jedynie historie stylizowane — korzystające z prawdziwych motywów do tworzenia wymyślonych przez autora historii. Żadna z nich nie należy do kanonu legend żadnego plemienia Ameryki Północnej.

Biały mustang – streszczenie szczegółowe

Hanuaute

Indiańscy młodzieńcy wybrali się w góry, by pod okiem starego Owasesa polować na kozy. Kiedy zmęczeni postanowili ochłodzić ciała w pobliskim jeziorze, ich opiekun wyraził sprzeciw. Zagroził im śmiercią od tajemniczej siły, która przeklęła wodną toń. Owases postanowił opowiedzieć młodzieńcom smutną historię górskiego jeziora.

W dawnych czasach góry zamieszkiwało plemię Iwaho. Żyło dostatnio, korzystając z dobrodziejstwa swojej ziemi i sąsiedzkiego handlu. Plemieniu przewodził mądry wódz Soomakha. Cieszący się szacunkiem przywódca miał córkę o imieniu Hanuaute. Piękna dziewczyna wzbudzała podziw wszystkich wojowników. Jednak żaden z nich nie potrafił zdobyć jej serca. Hanuatue odnajdywała szczęście w przesiadywaniu nad pobliskim jeziorem i oglądaniu swojego odbicia. Uważała się za zbyt piękną, by być żoną któregokolwiek z wojowników.

Zaniepokojeni tym przywódcy plemienia wezwali dziewczynę przed swoje oblicze. Nakazali jej wybrać sobie męża spośród dzielnych młodzieńców. W przeciwnym razie, zgodnie ze słowami szamana, spotka ją nieszczęście. Dumna Hanuatue odparła, że jedynym godnym jej ręki jest bóg miejscowego jeziora - Nana-bosho.

Rozgniewana jej pychą istota zesłała orła, który wrzucił dziewczynę do wody. Miała tam pokutować aż do końca świata. Zaś każdy, kto zanurzy się w przeklętej toni, zginie. Wściekły duch Hanuatue wciągnie go bowiem na samo dno.

Powstanie człowieka

U zarania dziejów, Wielki Duch przyglądał się światu. Dzikie ostępy pełne były najróżniejszych zwierząt. Nie było jednak wśród nich harmonii. Każdy gatunek konkurował z innymi o władzę nad światem. Zmęczony tym chaosem Gichy Manitou postanowił w końcu interweniować. Zapowiedział zwierzętom, że stworzy człowieka — istotę, która przewyższy inne i stanie się panem dzikich ostępów.

Wkrótce Wielki Duch przystąpił do działania. Postanowił ulepić człowieka z gliny. Zebrał więc ogromny stos drewna i przygotował materiał. Zmęczony odszedł jednak na spoczynek, a w tym czasie do stosu wpełznął wąż. Spryskał drewno jadem i pozostawił wśród niego zrzuconą skórę. Dlatego wypalony w stosie człowiek okazał się blady, dwulicowy i złośliwy z natury. Duch wyrzucił go więc daleko za ocean.

Przy zbieraniu następnego stosu Manitou wybierał jedynie drewno iglaste. Gdy rozpali stos, poszedł się posilić i za długo zostawił glinę w ogniu. Człowiek, którego stworzył był więc osmolony. Dobrze wypalony świetnie znosił trudy życia, jednak delikatnego ducha. Szybko więc poddawał się i nie był zdolny do władania dziczą. Dlatego Wielki Duch cisnął nim za wielką wodę, gdzie słońce świeci pionowo.

Za trzecim razem Gichy Manitou dokładnie dobierał drewno i cierpliwie pilnował wypalenia gliny. Człowiek, który wyłonił się z ognia, miał brązową skórę, silne ciało oraz ducha. Ten oto, Indianin, nadawał się na władcę lasu oraz prerii. Posłał go więc Wielki Duch i pobłogosławił. Przestrzegł jednak, że jeżeli przeleje bratnią krew, zza morza powrócą biali i czarni ludzie. Zabiorą wtedy ziemię Indianina, a jego panowanie nad dziczą się zakończy.

Biały Mustang

Pewnego razu w plemieniu Dakotów urodził się chłopiec. Stronił od zabaw rówieśników, woląc w samotności oddawać się nauce pożytecznych rzeczy. Zwrócił na niego uwagę mądry czarownik Niedźwiedzi Kieł. Postanowił nauczyć chłopca tajemnych słów i zaklęć, ponieważ wyczuwał jego wielką przyszłość. Gdy chłopiec podrósł, przyjął dorosłe imię Ostrego Wiatru i był szanowanym członkiem plemienia Dakotów.

Kiedy po wielu latach pojął nauki starego czarownika, postanowił pojąć za żonę piękną Pahajo — mieszkającą na tęczy córkę ducha Gachaskhiema. Według legend cudowna dziewczyna obdarowywała ludzi szczęściem. Drogi do Pahajo strzegły jednak złe duchy, które nie pozwalały nikomu przejść. Trzeba było również przekonać jej ojca do oddania ręki córki.

Niezrażony Ostry Wiatr ruszył w drogę. Szukał długo, aż odnalazł wioskę Czarnych Duchów. Zebrane w chacie swojego wodza, złe istoty przysłuchiwały się ponurym pieśniom. Rzucając zaklęcie na pilnującego obejścia wilka-ludojada Ostry Wiatr podkradł się do Czarnych Duchów. Pokonał i zabił wszystkie, prócz starego Isoki. Oszczędził bezbronnego ducha, nie wiedząc o jego postanowieniu zemsty.

Po wielu trudach Ostry Wiatr w końcu dotarł do ogromnego wodospadu. Za jego wzburzonymi wodami mieszkał duch Gachaskhiema. Pradawna istota zgodziła się wydać Pahajo za Ostry Wiatr pod jednym warunkiem — wojownik miał przyprowadzić mu legendarnego Białego Mustanga. Ten nieuchwytny koń należał do samego pana wiatrów Kabeyuna i nie było na świecie szybszej od niego istoty.

Ostry Wiatr wyruszył w pogoń za legendarnym rumakiem. Gonił go przez wiele krain, wszędzie pozdrawiany przez ich mieszkańców. W końcu prawie udało mu się dogonić konia. Wtedy wpadł do wykopanego na jego drodze dołu. Tak właśnie złośliwy duch Isoka dokonał swoje zemsty.

Tymczasem Biały Mustang wbiegł do przepastnej puszczy. Ostry Wiatr, choć zasmucony porażką ruszył za nim. W modlitwie skierował prośbę o pomoc do drzew i duchów lasu. Te odpowiedziały, płosząc Białego Mustanga wprost na młodego wojownika. Ostry Wiatr jednym susem wskoczył na grzbiet konia i okiełznał.

Gdy przyprowadził ogiera do Gachaskhiema, ten oddał mu rękę Pahajo. Przestrzegł jednak, że jeżeli splami się jakimś złym czynem, straci całe swoje szczęście.

Synowie Słońca

Młoda Tananakh stroniła od innych członków plemienia. Często samotnie przemierzała lasy, marząc o urodzeniu synów. Pragnęła mieć potomków, silnych i odważnych, którzy przyniosą jej dumę. Nie chciała jednak dzielić swojego tipi z żadnym wojownikiem. Dobrze czuła się samotna.

Dlatego pewnego dnia, na samotnej polanie w środku lasu, modliła się długo do Wielkiego Ducha. Bóstwo wysłuchało żarliwej prośby, zsyłając na Tananakh deszcz, który szybko osuszyło słońce. Dziewczyna odczytała to jako znak. Wkrótce bowiem porodziła dwóch chłopców o palcach dłoni i stóp złączonych błoną. Wierzyła, że są oni synami boga Słońca.

Gdy dzieci podrosły, matka wysłała je w podróż do ich ojca. Chłopcy wyruszyli więc do krainy za wielką wodą, gdzie swój dom miało Słońce. Na drogę dostali od Tananakh mięso i brązową Muchę, która miała im doradzać. Jedzeniem wpierw przekupili kruka, by przewiózł ich ponad wodą. Gdy ten się zmęczył, drugim kawałkiem mięsa przekonali orła, aby zaniósł ich do tipi Słońca. Tak dotarli do siedziby swojego ojca.

Powitała ich kobieta o obliczu przybierającym raz stara, a raz młodą postać. Ostrzegła, że powinni uciekać, gdyż oblicze słońca śmiertelnie razi każdego intruza. Ci jednak postanowili zostać. Kobieta ukryła ich więc pod skórami. Wkrótce Słońce powrócił do swojego tipi. Wtedy chłopcy ujawnili mu swoją obecność. Bóstwo, zaskoczone wyznaniem przez młodzieńców pochodzenia, postanowiło sprawdzić ich słowa.

Słońce poddał chłopców próbie. Cztery razy wrzucał ich na grzbiet błyskawicy, która niosła ich niczym rączy rumak. Za każdym razem młodzieńcy przeżywali dzięki cichemu wsparciu brązowej Muchy, podpowiadającej im z ukrycia. Zdumiony Słońce uznał w końcu swoje dzieci.

Wtedy zmiękczył ich ciała i dzięki swojej mocy uformował ponownie. Wzmocnił chłopców, dając półboskie kształty. Nadał im również nowe, męskie imiona — Naiyeiezgani i Tabotoistcini.

Słońce zapragnął podarować swym potomkom cokolwiek, czego zapragną. Ci, za podpowiedzią matki, poprosili o konie ojca. Bóstwo roześmiało się, proponując im różne zwierzęta i nazywając je końmi. Mucha podpowiedziała chłopcom, by poprosili o rumaki przetrzymywane przez ojca w specjalnej zagrodzie. Zdziwiony wiedzą Słońce obiecał im konie, o ile zdołają je poskromić. Mucha po raz kolejny podpowiedziała chłopcom, jak nagiąć zwierzęta do swej woli.

Obdarowani końmi Naiyeiezgani i Tabotoistcini wrócili do matki. Wkrótce tabuny pięknych mustangów rozmnożyły się na prerii, a ludzie byli wdzięczni za ten dar synom Tananakh i Słońca.

Tosinonakh

Gdzieś na dawnych ziemiach Dakotów leży wiecznie wzburzone jezioro Shaminakh. Wypływa z niego niewielka, spokojna rzeczka Tasinonakh.

Według starej legendy gniew jeziora wywołany jest nieposłuszeństwem jego córki — rzeki. Pewnego dnia zakochała się ona bowiem w rzece Misonitoo. Ojciec był jednak przeciwny połączeniu dwóch płynących wód.

Z pomocą przyszedł ukochanym Wiatr. Poradził, by Tasinonakh pomodliła się do Ducha Deszczu o potężną ulewę. Gdy wody rzeki wezbrały, Wiatr zawiał w kierunku jej ukochanego. Wtedy Tasinonakh wystąpiła z brzegów i przelewając się przez okolice, zmieniła swój bieg. Zaczęła wpadać do wód Misonitoo, na zawsze łącząc z ukochanym.

Kwiat Antylopy

W plemieniu Arapachów urodziła się niegdyś przepiękna dziewczyna o imieniu Śnieżny Płatek. Gdy osiągnęła wiek nastoletni, o jej względy zaczęli konkurować wszyscy wojownicy plemienia. Jednak Śnieżny Płatek była dumna i wyniosła — nie chciała uznać żadnego z adoratorów. Jedynie ten, kto dokonał czynu wcześniej nigdy nie widzianego, miał być godny jej ręki.

Wszyscy wojownicy plemienia Arapachów wyruszyli więc w świat, by zyskać sławę i rękę Śnieżnej Płatek. Tylko jeden, młodzieniec o imieniu Biała Antylopa, nie wsiadł na swojego konia. Pytany przez dziewczynę zapowiedział, że dokona niemożliwego - zestrzeli gwiazdę.

Gdy nastała księżycowa noc, a wszyscy wojownicy powrócili do plemienia, Biała Antylopa wyszedł przed swoje tipi. Z całej siły napiął łuk i wypuścił w niebo pojedynczą strzałę. Na ziemię spadła pojedyncza gwiazda.

Wtem wszystko przesłoniły chmury, a z nieba odezwał się grzmiący głos. Potępił zuchwałość wojownika i pychę dziewczyny. Gdy obłoki opadły, zamiast pary zakochanych na ziemi rósł kolczasty krzak z białym kwiatuszkiem.

Od tamtego czasu Arapachowie nazywali te rośliny Kwiatami Antylopy.

Stworzenie Słońca

Bardzo dawno temu złe duchy wypowiedziały wojnę dobrym bóstwom. Straszliwy bój zakończył się zwycięstwem ciemności. Wrogie ludziom duchy wywołały zamiecie, które przysłoniły słońce. Na skutej lodem ziemi zapanowała ciemność.

Plony przestały wschodzić, a zwierzyna stawała się coraz rzadsza. Indianom groziła śmierć głodowa. Wodzowie plemion postanowili więc zebrać się na wielkiej naradzie, by znaleźć ratunek.

Głos zabrał pewien stary czarownik — znawca wszystkich tajemnic przyrody. Poradził, aby jeden z wojowników udał się do gwiazd i poprosił duchy przodków o użyczenie odrobiny blasku każdej z nich. Umieszczone na tarczy odłamki stworzą nowe słońce, które ogrzeje świat. Niestety, za ten heroiczny czyn przyjdzie wojownikowi zapłacić samotnością — po wsze czasy nie będzie mógł bowiem powrócić na ziemię.

Przed szereg wystąpił młody Chicovanega. Chociaż kochał swoje plemię i rodzinę, postanowił poświęcić się dla wszystkich. Stworzywszy tarczę ze skóry tygrysa, pióropusz z orlich piór i mokasyny z łap wielkiego niedźwiedzia, ruszył na poszukiwanie skrzydlatego Olbrzymiego Węża.

Pokonawszy pilnującego pieczary legendarnego stworzenia czarownika, obłaskawił węża słodką melodią trzcinowego fletu. Wraz z nim ruszył w podróż ku miejscu spotkania ziemi i nieba. Stoczył wtedy wiele walk ze złymi duchami. Wreszcie Chicovaneg dotarł do pierwszej gwiazdy, gdzie opowiedział przodkom o swojej misji. Dostał od niej nieco blasku, który przytwierdził na tarczy. Przez wiele kolejnych lat wojownik skakał ku kolejnym gwiazdom, dostając od nich cząstkę światła. Pomagał mu skrzydlaty Olbrzymi Wąż, po którym nieraz wędrował do najdalej oddalonych gwiazd.

Przez ten cały czas złe duchy próbowały powstrzymać Chicovanega. Zsyłały potężne burze, ciskały w niego skałami i ostrymi wiatrami. Nic jednak nie powstrzymało wojownika od ukończenia zadania.

W końcu udało mu się przytwierdzić do tarczy ostatni kawałek gwiazdy. Stała się ona wtedy słońcem. Życie powróciło na ziemię. Jednak złe duchy nadal próbują pokonać Chicovanega. Ten walczy z nimi przy pomocy lśniących oszczepów błyskawic i czuwa, by już nigdy nie zagroziły ludziom.

Niedźwiedź Starej Mookhason

Pewna samotna kobieta o imieniu Mookhason, miała jedynego syna. Nazywał się Tooli i mimo młodego wieku był szanowanym członkiem plemienia. Chłopak pomagał matce, a ze współplemieńcami zawsze dzielił się upolowaną zwierzyną.

Tooli kochał młodą dziewczynę o imieniu Danakho. Ich uczucie było ponad wszelką miarę. Dlatego wieszczono szczęście plemieniu, dopóki para będzie razem.

Pewnego ranka Tooli wybrał się na polowanie ze swoim przyjacielem Osimo. Chłopiec był młodszy od syna Mookhason, jednak obaj bardzo się lubili. Gdy Osimo postanowił ugasić pragnienie i przystanął nad potokiem, nagle padł na ziemię. Został ugodzony bronią białych ludzi, którzy ukryli się w zaroślach. Kiedy Tooli ruszył na pomoc przyjacielowi, biali zastrzelili również jego. Nim skonał, zdołał jeszcze pochować ciało Osimo na leśnej polanie. Wszystko to widział Wielki Duch. Postanowił zostawić duszę dzielnego wojownika na ziemi, by dalej pomagała swemu plemieniu.

Danakho szukała swojego Tooliego. Wiele dni błądziła w dziczy, aż las ulitował się nad nią i wskazał polanę. Plemię zorganizowało godny pogrzeb dla najdzielniejszego ze swoich wojowników. Na całopalnym stosie Tooliego spoczęła również Danakho — odchodząc wraz z ukochanym.

Tej nocy stara Mookhason dojrzała w płomieniach swojego syna. Wojownik zapewnił, że powróci do niej pod inną postacią i pozostanie, aż dokona swojej zemsty.

Wkrótce do wioski przyprowadzono małego niedźwiadka. Kobieta ulitowała się nad nim. Postanowiła wychować zwierzę, by to pomagało jej na starość. Tak też się stało. Niedźwiedź nie tylko przynosił mięso starej Mookhason, ale również bawił z dziećmi. Stał się sławny wśród innych szczepów i rozpoznawalny po podarowany mu naszyjniku.

Co jakiś czas niedźwiedź znikał jednak na wiele dni. Martwiło to staruszkę, która bardzo przywiązała się do zwierzęcia. Zawsze jednak powracał, dziwnie wymęczony i wychudzony. Pewnego razu jednak niedźwiedź nie wrócił do kobiety. Zasmuciła się ona, zasmuciło całe plemię. Odprawiono rytualny taniec, wspominając tym samym potężne zwierzę.

Wiele nocy później, niedźwiedź wsunął się do namiotu starej Mookhason. Wtedy przemówił ludzkim głosem. W rzeczywistości był on Toolim, odmienionym przez moc Wielkiego Ducha. Gdy znikał z wioski, tropił białych ludzi, którzy go zabili. W końcu udało mu się ich zwabić na polanę, gdzie wiele lat wcześniej Danakho odnalazła jego ciało. Tam Tooli dokonał swoje zemsty, zabijając białych. Teraz przybył po raz ostatni pożegnać się z matką. Odchodził bowiem na zawsze. 

Wielki czyn Szalonego Rumaka

Dwóch Indian z plemienia Cree płynęło canoe ku swojej wiosce. Pragnęli ostrzec ziomków przed nadciągającymi białymi. Sądzili, że wyprzedzili najeźdźców. Jednak biali zastawili na nic zasadzkę.

Wykorzystując fortel i zaskoczenie, Europejczycy schwytali Cree. Przemocą chcieli zmusić ich do pokazania drogi do wioski. Podczas przesłuchania jeden z wojowników uciekł. W rękach białych pozostał Indianin o imieniu Szalony Rumak. Ten niespodziewanie zgodził się pomóc najeźdźcom.

Śledzony z ukrycia przez swojego zbiegłego towarzysza, Szalony Rumak prowadził grupę bladych twarzy na łodziach. Wojownik wiedział jednak coś, o czym nie mieli pojęcia wrogowie. Przed nimi piętrzył się potężny wodospad.

Nim biali zorientowali się w sytuacji, Szalony Rumak wyskoczył z łodzi na brzeg. Blade twarze runęły zaś w spienione wody poniżej wodospadu. Od tego czasu miejsce to nazywano „Wodospadem Bladych Twarzy”.

Gihy Nahma

Pewnego dnia Natu Sath wybrał się nad Wielką Wodę. Postanowił złowić Gichy Nahmę — Wielkiego Jesiotra. Potężna ryba terroryzowała okolicę, pożerała ludzi i zwierzęta.

Gdy młody wojownik odnalazł Gichy Nahmę śpiącego na dnie jeziora, od razu rzucił mu wyzwanie. Ten jednak zignorował Indianina i wysłał szczupaka. Ryba chwyciła haczyk wędki Natu Satha, jednak nie dała rady wciągnąć młodzieńca pod wodę. Kolejnym przeciwnikiem był potężny rak Shawgaskee, jednak ten również został pokonany przez wojownika.

Wściekły Gichy Nahma podjął w końcu walkę z Natu Sathem. Potężna ryba zadawała bolesne ciosy wojownikowi, raniąc go swymi płetwami i kostnymi płytkami. Natu Sath zrozumiał, że nie zdoła przebić wroga oszczepem. Postanowił więc schwytać go żywcem. Jednym uderzeniem swojego wiosła wrzucił atakującego Gichy Nahmę na dno canoe.

Na widok zwycięstwa wojownika uradowały się okoliczne ptaki. Nareszcie wielki jesiotr miał przestać pożerać ich dzieci. Ostatkiem sił ryba poprosiła jednak wojownika o oszczędzenie. Obiecał już nikogo nie krzywdzić, a ludziom pomagać w połowach. Olbrzymia czapla siwa przypomniała jednak Natu Sathowi, że Gihy Nahmnie nie wolno ufać. Wojownik odciął więc łeb ryby i po wysuszeniu przytwierdził do dziobu swojego canoe.

Odtąd Natu Sath zawsze powracał do swojej wioski z łodzią pełną ryb.

Cztery Wiatry

W czasach kiedy zwierzęta i ludzie walczyli o władzę nad ziemią, wielki niedźwiedź Gichy Mokwe ukradł plemieniu wodza Mudjekeewisa świętą opaskę Wampuni. Szczep był przez to pogardzany przez inne grupy.

Chcąc zmazać hańbę plemienia, stary wódz postanowił odzyskać artefakt. Wyruszył więc do skutej lodem krainy północy, by stawić czoło Gichy Mokwe. Na niegościnnej ziemi spotkał białego królika Wabasso. Pomógł zwierzęciu wyplątać się z gęstego jałowca, za co ten wskazał mu drogę do gawry niedźwiedzia.

Mudjekeewis zaskoczył Gichy Mokwe podczas snu. Potężnym ciosem swojego tomahawka rozbił głowę znienawidzonego wroga i odebrał mu świętą opaskę Wampuni.

W uznaniu heroicznego czynu plemię nadało wodzowi tytuł przezwali go Kabeyu-nem — władcą zachodniego wiatru. Jego trzem synom podarowano zaś tytuły wiatru wschodniego, północnego i południowego.

Wabun — Wiatr Wschodni

Wschodni wiatr Wabun nie potrafił cieszyć się ze swojej mocy. Mimo przemierzania pięknych krain i doświadczania wspaniałości przyrody, jego serce przepełniała samotność.

Pewnego dnia ujrzał jednak równie samotną, przepiękną dziewczynę. Od tego czasu codziennie powracał do niej, przynosząc pieszczoty delikatnych podmuchów i najsłodszych zapachów.

Wreszcie uniósł ją ku niebu, gdzie zamienił w gwiazdę, by mogli na zawsze być razem. Od teraz zwana była Wabun Anung - Gwiazdą Poranną.

Kabinoka — Wiatr Północny

Okrutny Kabinoka władał północną krainą wiecznej zimy. Gdy pewnego dnia pędził przez ośnieżoną dzicz, ujrzał nurka Szindżebisa. Ten spokojnie łowił ryby i nic nie robił sobie z chłodu. Wściekły na ten brak szacunku Kabinoka postanowił go ukarać. Zesłał mróz, który miał pognębić Szindżebisa. Nurek spokojnie zamknął się w swoim namiocie i wesoło spędził zimę o przygotowanych wcześniej zapasach.

Wściekły Kabinoka wyzwał Szindżebisa na pojedynek. Całą noc nagi nurek zmagał się z Wiatrem Północy, aż wreszcie go pokonał. Upokorzony Kabinoka powrócił do swojej północnej krainy, jeszcze długo goniony przez wesoły śpiew Szindżebisa. 

Shoondasi — Wiatr Południa

Ciepły i leniwy Shoondasi pewnego razu dostrzegł na prerii piękną dziewczynę. Smukłą i wysoko, ubrana w zieloną suknię, miała włosy koloru słońca. Choć poczuł do niej miłość, lenistwo Wiatru Południa nie pozwoliło mu się do niej zbliżyć.

Pewnego dnia dojrzał, że jasne włosy dziewczyny stały się niczym białe płatki śniegu. Serce złamała mu myśl, że jego brat Kabinoka odebrał mu ukochaną. Powlókł się więc przez prerię, a powietrze wypełniły lekkie nasiona dmuchawca.

Bowiem Shoondasi nigdy nie zakochał się w prawdziwej kobiecie, a dostrzeżonym na prerii mleczu…

Władca wilków

Winnabagowie od najdawniejszych czasów zamieszkiwali południowo-wschodnie prerie. Ich ziemie były pełne zwierzyny i jadalnych roślin. Nie znali więc głodu, a dzieci mieli zdrowe.

W plemieniu urodził się niegdyś chłopiec o imieniu Spadająca Gwiazda. Wyrósł na wspaniałego wojownika, który siłą przewyższał wszystkich w plemieniu. Dzięki samotnym polowaniom nauczył się mowy wilków i zawarł z niebezpiecznymi zwierzętami przymierze.

Wkrótce na tereny Winnabagów dotarły plotki o białych ludziach. Przybysze mieli dokonywać strasznych rzeczy, palić indiańskie wioski i mordować ich mieszkańców. Wszyscy członkowie plemienia słuchali nowin z niepokojem.

Pewnego dnia Spadająca Gwiazda wybrał się na samotne polowanie ze swoimi wilkami. Wtedy też jego wioskę napadły blade twarze. Mimo bohaterstwa wojowników, w tym ojca chłopaka, niewielu mieszkańców uszło z życiem.

Spadająca Gwiazda poprzysiągł białym zemstę. Wraz ze swoimi wilkami rozpoczął ataki na osadników, niszcząc całe wioski. Biali z przerażeniem opowiadali o stadzie wilków prowadzonym przez wilkołaka, nieoszczędzających nikogo na swojej drodze.

Jednak szczęście opuściło Spadającą Gwiazdę i pewnej nocy dostał się do niewoli. Biali postanowili go powiesić. Gdy dumny wojownik czekał na śmierć, z pomocą przyszły wilki. Wywołały chaos, podczas którego Spadająca Gwiazda zbiegł na prerię. Tam uszedł pościgowi białych i wywołanemu przez nich pożarowi.

Spadająca Gwiazda zebrał niedobitki swojego plemienia i wezwał na naradę wodzów innych szczepów. Wiedział, że jedynie zjednoczeni mogą wygrać z bladymi twarzami. Po stronie Spadającej Gwiazdy stanęli wodzowie Czarny Kruk i Złamany Bełt.

Trzy szczepy razem wyruszyły w drogę ku niedostępnym górom. Tam zniknęły, odchodząc do krainy wolnej od białego człowieka.


Przeczytaj także: Obrazki więzienne – motywy literackie

Aktualizacja: 2025-04-12 15:13:41.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.