Jadąc do Babadag – streszczenie

Autorka streszczenia: Aleksandra Sędłakowska.

„Jadąc do Babadag” Andrzeja Stasiuka to podróżnicza i refleksyjna proza wydana w 2004 r., opisująca wędrówki autora przez zapomniane, często zaniedbane regiony Europy Środkowo-Wschodniej i Bałkanów. To autobiograficzna wędrówka przez czas, przestrzeń i zagadnienia natury ludzkiej.

Spis treści

Jadąc do Babadag – streszczenie krótkie

Narrator wspomina swoje podróże po różnych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, tworząc mapę pełną miejsc zapomnianych i pozornie mało atrakcyjnych turystycznie. Podróżując autostopem, pieszo czy pociągiem, przemierzał Polskę, Rumunię, Węgry, Słowację i Albanię. Opisuje prowincje, ubogie wioski i bezludne krajobrazy, gdzie czas zdaje się stać w miejscu. Podczas wypraw do miejsc takich jak Żyrardów, Rășinari czy Baia Mare narrator wnika w życie mieszkańców – robotników, rolników i innych prostych ludzi. W Rumunii dostrzega kontrast między tradycyjnymi rytuałami a współczesnym rozpadem społeczeństwa, a Albania jawi się jako kraj ruin.

W Sinistrze, okręgu kontrolowanym przez militarne elity, życie podporządkowane jest absurdalnym regułom, a granice między rzeczywistością a snem się zacierają. Narrator z melancholią przypomina historię chłopów takich jak Jakub Szela, których próby wolności przerodziły się w legendy. W Słowenii, na tle uporządkowanych krajobrazów i spokojnych miast, pojawia się refleksja nad historią małych narodów, które żyją bez wielkich ambicji, w harmonii ze sobą. Z kolei podróże po Węgrzech ukazują codzienne rytuały i gościnność ludzi mimo surowości tamtejszych miejsc. Narrator często medytuje nad naturą podróży. Podkreśla, że te z pozoru nieistotne przestrzenie nabierają znaczenia dzięki obecności i uwadze obserwatora

Podczas podróży narrator odwiedza miejsca pełne biedy, jak tytułowy rumuński Babadag, zapomniane wioski Albanii i węgiersko-słowackie osady Cyganów. Opisuje je jako przestrzenie, gdzie czas stoi w miejscu, a życie toczy się w cyklu historii i tradycji. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, a współczesne elementy wydają się zniszczone i naznaczone rozkładem. W refleksjach narrator przywołuje postać Codreanu, mesjanistycznego lidera z Rumunii. Wspomina także swoje wrażenia z uzbeckich i słowackich wiosek oraz symboliczne spotkania, jak rozmowa z muzykami czy karciarzami w odosobnionych miejscach. Podróżując, narrator gromadzi pamiątki, jak monety, które dla niego są symbolicznymi nośnikami historii i wspomnień. Wędrówka prowadzi go do takich miejsc jak Ružomberok, czy opustoszała wyspa Cres, gdzie czas i natura dominują nad ludzką obecnością.

Wspomnienia z dzieciństwa, obrazy z przeszłości oraz historie ludzi, których spotyka, mieszają się w refleksjach o sensie podróży. Narrator opisuje także Zaduszki, które spędza na cmentarzach wojennych, zapalając znicze na grobach żołnierzy różnych narodowości.Ostatnia scena to przekroczenie przez bohatera kolejnej granicy, co zapewne rozpoczyna nową podróż w poszukiwaniu siebie.

Jadąc do Babadag – streszczenie szczegółowe

Ten lęk

Narrator wspomina swoje podróże. Wspomina momenty, gdy podróżował „stopem”, wędrował przez różne kraje. Wspomina podróż do Frankfurtu, gdzie po przekroczeniu granicy, poczuł obcość, a potem zawrócił i ruszył na wschód. Kolejne wspomnienia przedstawiają jego codzienne życie, podróże po Polsce, w tym do Żyrardowa, gdzie obserwował fabryczny świat i dzień powszedni tamtejszej ludności. Zatrzymywał się w różnych miejscach, przebywał na poboczach dróg, rozmawiał z kierowcami ciężarówek, a jego podróże stawały się formą ucieczki, z pozoru pozbawionej celu. Narrator staje się częścią tej nieznanej przestrzeni, jakby to jego obecność nadawała tym miejscom sens. Jego doświadczenia są pełne rozmytych sennych obrazów, jak na przykład chwile spędzone z wiejskimi chłopakami przy ognisku czy podróż na pace ciężarówki wśród worków z rybami. Odwiedza Wrześnię, Gniezno, Poznań, Wrocław, jedzie w Bieszczady. Często przebywa w przestrzeniach bezludnych, takich jak pusta plaża czy opuszczone ruiny, gdzie znajduje chwilowe schronienie. 

Słowacka dwusetka

Narrator opowiada o mapie słowackiej, którą traktuje niemal jak talizman. Choć zna drogę na pamięć, zabiera mapę. Wspomnienia prowadzą do opisu wojny na Bałkanach. Opisuje, jak zniszczenie rzeczywistości w wojnie przypomina zniszczenie mapy, a także omawia swoje podróże przez Rumunię. Widział tam ludzi w odświętnych ubraniach, którzy wypełniali przestrzeń, jakby „wyprawiali się pod prąd czasu”. Obserwuje ich kontemplacyjne podejście do świąt, które zastępują im uczestnictwo w liturgii. Zauważa, jak współczesny świat niszczeje, zmienia się w miejsce pełne nieprawdziwych, sztucznych rzeczy. Podczas podróży przez Maramuresz, narrator opisuje zimno, pustkę i zapomnienie, które towarzyszą mu w drodze, a także zapadający w pamięć obraz mężczyzny z dzieckiem na motocyklu. W końcu narrator wyraża poczucie, że wszystko, co widział, mogło zdarzyć się gdzie indziej. Jego podróż przez Rumunię staje się niczym więcej jak snem – miejscem, które nie ma określonego kształtu, a może być tylko fikcją. 

Bohater przejeżdża przez okręg Sinistra, obszar kontrolowany przez strzelców górskich, początkowo przez pułkownika Borcana, a po jego śmierci przez Izoldę Mavrodin-Mahmudię (Cokę). W tym rejonie mieszkańcy noszą wojskowe nieśmiertelniki, a każdy nowy przybysz dostaje nowe imię. Coca organizuje zasadzki na Mustafę Mukkermana, który przewozi baraninę i ludzi. Narrator opisuje różne sceny z podróży, takie jak mijanie granicy, krajobrazy Satu Mare, gdzie widać charakterystyczne wieże strażnicze, a także życie ludzi w ubogich, nietrwałych domach na równinie. Podejmuje refleksję na temat przemian politycznych, o opowiadaniu starszego mężczyzny o tęsknocie za Ceausescu oraz o niezmieniającej się rzeczywistości, mimo zmieniających się granic i czasów.

Narrator przegląda książki historyczne, jednak te przemyślenia prowadzą do snów o zamierzchłych wojnach, zrujnowanych budowlach, a także dziwnych obrazach, jak banknoty z postaciami bohaterów i romantycznymi pejzażami. Wspomnienia mieszają się z surrealistycznymi obrazami, takimi jak pustkowia, cykliści czy stacje benzynowe. W tle przewija się także obraz Sinistry.

Następnie narrator opisuje wizytę w Spiskim Podgrodziu, gdzie napotyka na żółtą synagogę z mrocznymi oknami i wznoszące się ruiny zamku. W tym miejscu czas zdaje się zwalniać, a przestrzeń wypełnia się ciszą, którą przerywa tylko sporadyczny ruch samochodów. Dalsza część opisu dotyczy prostych, skromnych domów wznoszonych przez ludzi, którzy żyją w tym miejscu na własnych zasadach. W końcu narrator dostrzega dziewczynę w czerwonej sukience.

Răşinari

Pojawiają się refleksje narratora na temat natury, życia wiejskiego oraz osobistej podróży do rodzinnej wsi Emila Ciorana, Răşinari. Pod wpływem przemyśleń Ciorana, wyraża on tęsknotę za prostym życiem blisko zwierząt, zanurzonym w naturalnym rytmie, z dala od cywilizacyjnych komplikacji i technologii. Podróż do wsi przez Karpaty pozwala narratorowi poczuć się związanym z tradycją i naturą. Zauważa szczegóły krajobrazu: nagi, przejrzysty pejzaż, zapachy nawozów, powietrze niosące aromat pastwisk, który staje się kluczowym elementem atmosfery Răşinari. Mieszkańcy tej wsi, w tym rodzice Ciorana, wciąż żyją w zgodzie z prostymi rytuałami codzienności. Narrator, choć podróżuje i doświadcza różnych kultur, stwierdza, że najbardziej przekonuje go filozofia rumuńskiego chłopa — przekonanie, że życie jest przegrane, a historia nieustannie miażdży człowieka. Obraz współczesnego Răşinari, z tramwajem i współczesnymi sklepami, kontrastuje z jego dawnym obrazem — spokojnym, pełnym prostoty, przywiązaniem do tradycji i natury.

Wspomina sierpniowy dzień w górach. Opisuje wędrujących w dół ludzi, prostych, którzy żyją w obozowiskach, a także życie na skraju wsi, gdzie mężczyźni spotykają się po pracy i dzielą się alkoholem. Następnie narrator przenosi się do domu, który należał do rodziny filozofa Petru Ciorana, autora książek w obcych językach, które gospodarz nie czytał. W tym domu narrator czuje się jakby na miejscu Ciorana – starego człowieka zmagającego się z nieuchronnością czasu. Marzy on o powrocie do Rumunii, szczególnie w okolice Boj-Cătun. Przywołuje refleksje Ciorana o ojczyźnie, której nie udało się związać z własną tożsamością i którą uważał za skromną, rozczarowującą.

Narracja wprowadza także motyw tęsknoty za miejscami, które mają być "inne" – w sensie przynależności, porządku czy historii. Zawiera także krytykę postaci, które próbują zmienić przeszłość, jak w przypadku przewodnika polskiej wycieczki w Starej Lubowni. Porusza także temat rozdarcia Ciorana między miłością a nienawiścią do swojego kraju, ukazując go jako miejsce pełne sprzeczności i tragicznych prób odnalezienia sensu w pustce. Pojawia się motyw powrotu Ciorana do Răşinari, jego rodzinnej wioski, gdzie stoi popiersie filozofa – małe, skromne, ale pasujące do okolicy.

Nasz Bat’ko

Opisuje przejście graniczne z Ukrainą w nocy, gdy bohaterowie spotykają ludzi próbujących im pomóc w dotarciu do Suczawy. Po przekroczeniu granicy spędzają czas w przygranicznej knajpie. Następnie wsiadają do samochodu, który ma ich zabrać do Suczawy. Po dotarciu, bohaterowie szukają transportu do Transylwanii, ale napotykają opór taksówkarzy, którzy nie wierzą, że ich samochody są w stanie pokonać trudne trasy. W końcu decydują się na pomoc młodszego kierowcy, który zabiera ich do hotelu. Następnie próbują załatwić bilety na pociąg i wymienić pieniądze, doświadczając chaosu na dworcu. 

Narrator opowiada o podróży przez Bukowinę, gdy przemierzał takie miejscowości jak Gura Humorului, Cîmpulung Moldovenesc, Vatra Dornei, wśród zielonych góri. W jednym z pociągów spotyka starszego mężczyznę, który wyraźnie nie lubi obecności turystów. Mężczyzna jest gruby, niechlujny, ubrany w szary garnitur i bordową koszulę, której się pozbywa przed Vatra Dornei. 

W Klużu, gdzie narrator spędza część dnia, pada deszcz. Wokół dworca przy pizzerii grupki młodych ludzi załatwiają swoje sprawy, a dwóch chłopaków porwało trzeciego. Przechodząc przez dworzec, narrator spotyka młodego chłopaka, który dostrzegając, że są obcymi przybyszami, pomaga im z biletem na kolejny dzień. 

Narrator wspomina także historię Jerzego Doży, który został brutalnie zamordowany przez węgierskich panów, a jego rozczłonkowane ciało było wystawione na widok publiczny. W kontekście tej opowieści zastanawia się nad losem chłopów, którzy próbują zrealizować swoje marzenia o wolności, lecz nie mają szans na zwycięstwo. Obrazy armii chłopów, którzy walczyli w XVII wieku, przeplatają się z myślą o Jakubie Szeli, bohaterze powstania chłopów, którego grób narrator stara się odnaleźć. Pytając o to miejscowych, dowiaduje się, że żadna z wiosek nie zna dokładnego miejsca jego pochówku, chociaż niektóre wskazówki prowadzą do Vicşani, małej, zapomnianej wioski na Bukowinie

Kiedy narrator dociera do kolejnej wioski, spotyka ludzi, którzy zdają się nie wiedzieć nic o Jakubie Szeli, choć spotyka Polkę, która prowadzi ich do starego cmentarza. Niestety, w miejscu, które miało być grobem, znajduje tylko zarośla, a śladów przeszłości nie ma tam wcale. W końcu narrator dochodzi do wniosku, że historia zmienia się w legendę.

Opis podróży na wschodnie Węgry przez Ukrainę

Autor wprowadza nas w tajniki swej podróży po Węgrzech. Przeżywa on wspomnienia związane z podróżą pociągiem z Nagykálló do Mátészalka. Podróżni w pociągu cieszą się aszú, węgierskim winem. W kościele, który wydaje się być zupełnie inny od tradycyjnych, zachodnich budowli religijnych, nie ma ozdób czy organów, ale tylko Słowo, w czystej formie. Dalej narrator opisuje Hidasnémeti, gdzie czuje się, jakby znalazł się na peryferiach świata, w miejscu, które nie miało nic prócz granic, pustki i wiatrów. Pojawia się też obraz małej wsi, Telkibánya, z wyczuwalnym zapachem duszonej cebuli i z winnym powietrzem. Podróżując po Węgrzech, autor odkrywa miejsca, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się zaniedbane, ale z każdą chwilą stają się coraz bardziej pełne życia i charakteru. To, co trwałe, to doświadczenie wspólnoty, prostej ludzkiej obecności, codziennych rytuałów, które są ponadczasowe, a jednocześnie ulotne.

Z kolei postacie, które pojawiają się na drodze autora, od konduktora pociągu po cygańskiego przewoźnika, czy mieszkańców wsi, oferują różnorodne obrazy życia i przynależności. Ich relacje z autorami są pełne ciepła, szacunku, a czasem humoru, jak w przypadku konduktora, który z zamiłowaniem pomaga w otwieraniu butelki wina. Pomimo tego, że autor podróżuje po odległych i często zapomnianych zakątkach Węgier, doświadcza on serdeczności ludzi.

Rozpoczyna poranek od kawy w Tokaju. Przypomina sobie również uczucie bycia w mentalnym rozkroku między różnymi kierunkami świata. Z Tokaju, unikając deszczu, trafia do Budapesztu, z którego ucieka do Nyíregyházy, gdzie wsiada do zabytkowego pociągu w kierunku Sóstófürdő. Sóstófürdő to miejsce osobliwe, z uzdrowiskami i dziwnymi architektonicznymi kontrastami, jak szwajcarski hotel czy chińska willa. Po obiedzie, w którym słychać gangsta rap, podróżnicy czują się coraz mniej "zagraniczni".

Podróż kontynuuje przez Węgry w kierunku Záhony, gdzie autor przygotowuje się na przekroczenie granicy z Ukrainą, ukrywając różne waluty w plecaku. Przechodząc przez granicę, opisuje jak na stacji w Czopie po kilku wymianach towarów i walut, udaje mu się przejść bez problemów.

Baia Mare

Widzimy Baia Mare, kiedy miasto jest otoczone przemysłowymi ruinami, odpady chemiczne, zardzewiałe konstrukcje i zapomniane maszyny. Jest to obraz upadku industrialnego świata, który mimo swojego zniszczenia przetrwał przez dekady. Zwierzęta, takie jak krowy, owce czy konie, wciąż pasą się w pobliżu zrujnowanych fabryk, tworząc kontrast między przeszłością a teraźniejszością. Narrator opowiada o pierwszej rumuńskiej lokomotywie, która została zaprezentowana na Wystawie Powszechnej w 1872 roku. Zatrzymując się na starym promie w Tiszatardos, autor dostrzega symbolikę przemijania czasu, przedstawiając mechanika promu jako postać samotną i osadzoną w bezczasowej podróży. 

Tara Secuilor, Szekelyfold Szeklerland

Narrator opisuje swoją podróż po wschodnich obszarach Transylwanii. Mówi o swojej starej mapie, którą musiał naprawić plastrem. Zatrzymuje się, obserwując dwóch mężczyzn na rowerach. Jeden z nich, brudny i zniszczony, prosi go o zapalniczkę. Podróżnik opisuje również wieś Spring. Miejscowi mężczyźni siedzą w knajpie, pijąc piwo w milczeniu, starając się uciec od upału, ich aktywność wydaje się być tylko śladem po dawnej świetności regionu. Autor wspomina również o historycznym osadnictwie, kiedy to przodkowie dzisiejszych mieszkańców przybyli na te tereny w średniowieczu z Flandrii i Niemiec, zakładając wsie i kościoły, które przetrwały do dziś.

W Roşii autor odwiedza kościół, w którym mieszka pastor, pisarz i więzienny kapelan. Wchodząc na skraj wsi, widzi rodziny turkoczące na furkach, a dzieci witają go serdecznie. Kolejnym elementem opisanym przez autora jest wpływ Romów, którzy przejęli dawne saskie Iacobeni, traktując to miejsce jak obozowisko, ignorując jego historię i tradycje. 

W końcu autor odnosi się do swojej mapy, na której zapisane są miejscowości w trzech językach (rumuńskim, węgierskim i niemieckim), ale nie w romani.

Kraj, w którym zaczęła się wojna

Wspomnienia podróży autora do Słowenii, gdzie odwiedza miasto Piran. Piran jest przedstawione jako miasto harmonijne, spokojne, pełne kotów, w którym życie toczy się powoli i bez zakłóceń. W tle pojawia się refleksja na temat bałkańskiej tożsamości i wojny, która miała miejsce na tych terenach. Pojawia się porównanie tego uporządkowanego kraju z "barbarzyńskimi" miejscami, z których autor pochodzi. 

Narrator opisuje pobyt w słoweńskim zajeździe w miejscowości Prelasko, gdzie spotyka dwóch miejscowych. Ich postawa różni się od tej, którą narrator zna z własnych stron, ponieważ ich picie jest spokojne, niemal ceremonialne, bez oznak nerwowości czy pijackich uniesień. Po ich odejściu narrator zostaje sam, kontemplując nocne widoki Słowenii. Następnego dnia podróżuje przez Kočevski Rog, gdzie dostrzega pamiątki po zbrodniach z czasów II wojny światowej, gdy komuniści wymordowali jeńców wojennych, których później chowano w masowych grobach. Później narrator dociera do miasta, gdzie staje przed pomnikiem Tartiniego. Rozmyśla o tym, że małe kraje, jak Słowenia, nie są obciążone wielką historią. Narrator podkreśla, że małe państwa nie potrzebują wielkich idei, aby istnieć – ich wartość tkwi w prostocie i skromności. Na zakończenie tej opowieści przywołuje myśli słoweńskiego pisarza Edvarda Kocbeka, który zwraca uwagę na brak głębokiego poczucia narodowej tożsamości w Słowenii, co wynika z historii tego kraju.

W Lublanie, kręci się po zatłoczonym centrum miasta, szukając miejsca do parkowania. Miasto sprawia wrażenie żywego, pełnego energii, z ludźmi ubranymi z nonszalancką elegancją, a atmosfera jest radosna i beztroska. Wędrując dalej, zjada kanapkę i pije piwo na Rybnym Targu. Wieczorem, za Mariborem, zatrzymuje go policja za przekroczenie prędkości. Funkcjonariusze, ubrani w czarne skóry, są uprzejmi, lecz stanowczy. Po zapytaniu o możliwość nieopłacenia mandatu, odpowiadają, że zabiorą paszport i poczekają na zapłatę. Policja wypisuje mandat z ozdobnymi pieczęciami, zabierając część pieniędzy narratora w lokalnej walucie. W ramach zemsty, postanawia spędzić noc na Węgrzech.

Shqiperia

Albania jest miejscem, w którym widać ogromne kontrasty, zarówno społeczne, jak i krajobrazowe. W miastach takich jak Korcza, Tirana czy Durrës mężczyźni są bezczynni, czekają na coś, co nie nadchodzi. W miastach, szczególnie w Durrës, widać zniszczenia – wrakowiska samochodów i zniszczone, porzucone struktury, które przypominają o upadku kraju. Wszędzie obecne są bunkry, które miały chronić ludność na wypadek wojny. W podróży przez Albanię, między miastami i górami, widzimy krajobraz pełen zniszczeń i betonowych struktur, które zostały porzucone. W miejscowości Leskovik i innych okolicznych wioskach widać, jak piękno gór spotyka się z nędzą codziennego życia. Albania jest tu ukazana jako kraj o głębokim, niemal archeologicznym pięknie, ale także jako miejsce beznadziei, gdzie ludzie żyją jakby w zawieszeniu. Kultura i historia kraju są obecne w każdym detalu, ale pod wierzchnią warstwą tkwi nieustający brak perspektyw, co czyni ten kraj podświadomym lękiem dla całej Europy.

Kolejne fragmenty ukazują obraz Albanii, szczególnie Sarandy. Wszędzie obecne są śmieci, ale mimo to panuje pewna dziwna równowaga, a życie toczy się w tej pustce, jakby czas nie miał większego znaczenia. Narrator opowiada także o spotkaniach z mieszkańcami Albanii, jak Genci, który oferował pomoc, a także o podróży do różnych miejsc, jak Voskopojë. W Sarandzie, na targu, sprzedawcy oferują stare, zniszczone przedmioty, które mają odzwierciedlać przeszłość kraju. Wśród nich znajdują się rzeźbione skrzynie, orientalne filigrany, naszyjniki, ale także książki o Enverze Hodży, odznaczenia i inne relikty komunistycznej przeszłości. W jednym ze sklepów sprzedawca oferuje album o Hodży za 30 dolarów. Obraz kraju jest pełen kontrastów. W Korczy, po zakończeniu targów, rynek staje się pusty, a niebo szare, wypełniając przestrzeń smutkiem. Wspomnienie o emigrantach albańskich na Zachodzie ukazuje ich nieustanną pogoń za lepszym życiem, podczas gdy Astrit tłumaczy, że bycie Albańczykiem w Europie to zupełnie inne doświadczenie, nieporównywalne z sytuacją innych narodowości.

W Gjirokastër opisano zniszczone miasto, które przeszło przez kryzys finansowy 1997 roku, kiedy piramidy finansowe doprowadziły do katastrofy. W tym okresie wybuchły zamieszki, a ludzie masowo grabili majątki. Narrator zauważa, że zarówno totalitarne rządy Envera Hodży, jak i późniejsze anarchistyczne zamieszki, miały wspólny rys: wyzwolenie z rzeczywistości i ignorowanie wszelkich ograniczeń. Albania, zwana "Shqiperią" (co oznacza "mówić", "wymawiać"), to kraj, którego prawdziwe imię znane jest tylko wewnątrz jego granic.

Moldova

Opis Mołdawii, jej granic i codzienności ukazuje obraz kraju zmagającego się z biedą i stagnacją. Wspomniane są wymiary kraju, który ma około 300 km długości i 130 km szerokości. Przejście graniczne w Leuşeni jest puste. W Mołdawii wsie są często zniszczone, z domami, które wyglądają jak obozowiska. W krajobrazie dominuje zieleń, winorośle i kukurydza. W miejscach takich jak Cimişlia, życie codzienne toczy się w szarości i nędzy, a ludzie oczekują w milczeniu, jakby życie toczyło się bez większych zmian. Mołdawianie żyją w ubóstwie, z przeciętną pensją wynoszącą 25 dolarów miesięcznie. Mimo biedy, w autobusach ludzie są gościnni i życzliwi, dzieląc się jedzeniem i opowiadając o sobie. Choć pobliskie granice Rumunii dają poczucie bliskości do zachodniego świata, ludzie szukają rozrywek.

W Baurci, mołdawskiej wsi zamieszkanej przez Gagauzów, bohaterowie poszukiwali Eleny, którą poznali dwa dni wcześniej w autobusie. Elena była rudą kobietą, która pracowała w Istambule, ale przyjechała do domu. Mówiła, że żyją skromnie, a jej dom pełen był ozdób i drobiazgów. Jej wieś była pełna symboli socjalistycznych.. Elena opowiedziała o protestantach, którzy mieszkali w nowym budynku.

Kiszyniów pełen był ludzi z różnych środowisk: zamożnych, międzynarodowych, ale i tych, którzy wciąż żyli w ubóstwie. Ostatecznie bohaterowie podróż zakończyli w Starym Orhei, wybierając się tam samochodem wynajętym na cały dzień. Później podróż do Naddniestrza, regionu. W Tiraspolu, stolicy Naddniestrza, panuje atmosferą stagnacji. Miasto wydaje się być poza czasem. Życie toczy się wokół wojskowych baz i w obecności rosyjskich interesów. Przejście przez miasto to spotkanie z lokalną rzeczywistością, w której wciąż dominuje nostalgia za przeszłością sowiecką, a nowoczesne inicjatywy, jak sieć sklepów "Sheriff", stanowią dziwaczne połączenie dziedzictwa sowieckiego i współczesnego kapitalizmu.

Przykładem takiej "zwykłej" egzystencji jest wizyta w domu Walerija, gdzie bohaterowie poznają mołdawskie życie w ogrodzie pełnym plonów, które są pielęgnowane przez Miszę, półnagiego i przemawiającego w stylu kwiecistych przemówień. Wizyta u rodziny Miszy obfituje w jedzenie, picie i rozmowy. Później bohaterowie udają się do Sorocy, gdzie spotykają Cyganów, których dzielnica zaskakuje swoim wyglądem – jest pełna różnorodnych, barokowych i egzotycznych budowli. Po drodze wizyta u Roberta, który prowadzi knajpę, staje się okazją do rozmów o przeszłości, zmianach po upadku ZSRR i o tym, jak życie stało się bardziej otwarte, ale nadal pełne wyzwań. Wizyta w pałacu Artura, "Barona Cyganów", podkreśla unikalność tego miejsca.

Podróż powrotna do Kiszyniowa ukazuje szarą rzeczywistość, w której ludzie zmuszeni są do płacenia łapówek, a kontrola policyjna staje się codziennością.

Prom do Gałacza

Autor opisuje swoje trudności w wyobrażeniu sobie zimy w miejscach, które widział latem. Rozważa także, jak zdarzenia zatrzymują się w pamięci, mimo że czas i miejsce nieustannie się zmieniają. Podkreśla, że pamięć nie jest wierna chronologii, a wspomnienia nie tracą nic ze swojej wartości, gdy traktujemy je bez prób kontrolowania ich sensu. Wspomniane są również różne sceny z podróży po Rumunii, Mołdawii i Węgrzech. 

Namiot rozbity w nowym miejscu

W połowie listopada autor wciąż planuje podróż na Węgry, zastanawiając się nad północno-wschodnim regionem Szabolcs-Szatmár. Pamięta ubiegłoroczną podróż, gdy w deszczu przekraczał granicę w Hidasnémeti. Wspomnienia z podróży zacierają się w czasie, gdyż to, co kiedyś wydawało się szczególne, teraz staje się trudne do rozróżnienia. Wędrując po wschodnich Węgrzech, autor opisuje pustkę i ciszę, porównując krajobraz do baśni. Wspomina o spotkaniu w lokalnej knajpie w Abaújszántó, gdzie mieszkańcy spędzali czas, jedząc i pijąc, zapominając o świecie zewnętrznym. Wspomnienia przeszłości mieszają się z teraźniejszością.

Rok później, oglądając mapę Zemplina, autor zaczyna łączyć wspomnienia z rzeczywistością, próbując wypełnić pustkę wiedzą o tym regionie. Opisuje także Sátoraljaújhely – miasto, w którym spędził sylwestra, wspominając o deszczu i pustoszejących ulicach, znikających sklepach i kasjerkach kończących pracę.

Delta

Narrator wspomina o swoich wrażeniach z podróży, która wydaje się snem. Obrazy związane z miejscami, które odwiedził, jak Londyn, Bułgaria, NRD, czy regiony Rumunii (Siedmiogród, Wołoszczyzna, Dobrudża, Mołdawia), zlewają się w jedno, a rzeczy z tej podróży przypominają rekwizyty. Znajduje banknoty z wizerunkami znanych postaci literackich, jak Michał Eminescu, Lucian Blaga czy Nicolae Iorga. Podróż opisuje również przez pryzmat napotkanych ludzi, takich jak cygańskie dzieci zbierające wizerunki poetów, czy strażnicy graniczni w dziwnych mundurach.

Podróż to wędrówka przez deltę Dunaju, zmierzająca w stronę Sfîntu Gheorghe. Podróżnik płynie łodzią przez płytkie kanały, mijając rybackie osady, gdzie mężczyźni naprawiają łodzie. Przechodzi przez monotonny krajobraz Deltę, pełną zielonych linii, trzcinowych tuneli i rybaków stojących jak czaple. Dociera do wioski, gdzie przy wznoszących się wałach widzi trzcinowe domy i wieś w stanie niemal trwałej degradacji. Wizyta w Sfîntu Gheorghe kończy się na spotkaniu z miejscową „babusią”, u której wynajmuje pokój. W okolicy panuje gorąco i wszechobecny kurz. Sceny z poranka, takie jak sprzątanie i picie wódki, oddają ciężką rutynę lokalnego życia.

W pewnym momencie narrator napotyka w śmietnisku krzyż. Pojawia się w nim poczucie, że życie w tym miejscu jest cudem i znakiem, ponieważ zatrzymuje wyobraźnię i zmusza do konfrontacji z rzeczywistością. Wspomina także zdjęcie z 1921 roku przedstawiające niewidomego skrzypka prowadzonego przez chłopca, które od lat go prześladuje. 

Jadąc do Babadag

Autor opisuje swoje obserwacje związane z celnikami, którzy nie zawsze wbijają stemple w paszport, zderzając się z ich powolnością, lenistwem lub roztargnieniem. Opisuje to jako grę, która nigdy się nie kończy. Podróże nie dają mu poczucia spełnienia, a raczej utwierdzają w przekonaniu, że granice są tylko symbolem nieistniejącej odrębności, a same ziemie i narody są w zasadzie częścią jednej całości. Analizuje, jak geografia, historia i tożsamość tych miejsc są postrzegane przez innych, przywołując wspomnienia z podróży, które łączą osobiste doświadczenia z filozoficznymi rozważaniami o granicach, wyobraźni i przeszłości.Przykładem tego jest jego rozmowa z Włochem, który uważa Rumunów za Cyganów. Autor zauważa, jak łatwo postrzega się innych przez stereotypy, co wywołuje u niego mieszane uczucia. Wspomnienia o Rumunii, w której przez długi czas żył w wyobraźni, pokazują, jak wyobraźnia tworzy rzeczywistość.. Te wyobrażenia nie mogą zostać „ostemplowane” paszportem, co pokazuje, że to, co widać na mapach, nie zawsze odpowiada temu, co odczuwa się w sercu.

Z każdą podróżą coraz bardziej dostrzega, że wszystko, co nowe, w tych rejonach jest wytworem przeszłości, a to, co kiedyś było nowoczesne, teraz staje się symbolem rozkładu i degradacji. Opisuje to jako specyficzną cechę tych miejsc, gdzie przeszłość i zniszczenie łączą się w nieustannym cyklu. Pewne miejsca, takie jak Erind w Albanii, symbolizują „skansen”, w którym ludzie i rzeczy są zapomniani, a czas zdaje się trwać w miejscu. Pod koniec pojawia się także smutna refleksja o tym, jak w takich miejscach zmieniają się wartości – materialne, ideologiczne, czy społeczne. Wieczorem, kiedy zaspypują drogi, narrator zaczyna zastanawiać się nad przypadkowością swojego życia i tego, co wydarzyło się w przeszłości. Pojawiają się wspomnienia z dzieciństwa, Rumunii, Albanii, czy Węgier, a także rozmyślania o codziennym życiu w okolicy, w której nic się nie zmienia. Narrator opisuje swoje zbiory monet, które gromadzi w swojej osobistej kolekcji – bilon z różnych krajów, banknoty z wizerunkami postaci historycznych, każdy z nich jest jak fragment jakiejś historii. Każdy bilon ma swoje przeżycia, swoją drogę, odzwierciedlając życie ludzi. Nie potrafi jednak odczytać pełnej historii tych pieniędzy, traktując je jako przedmioty, które mają dla niego emocjonalną wartość, przypomnienie miejsc i sytuacji. Zbiór monet staje się dla niego nie tylko pamiątką, ale także źródłem pocieszenia i refleksji nad przemijalnością czasu. Narrator jest pełen nostalgii za tym, co zniknie, za minionymi chwilami, które pozostaną tylko w jego wspomnieniach. 

Po przyjeździe do Ružomberoku, miasta, które śmierdzi fabryką celulozy, autor zauważa tandetną atmosferę małego hotelu, pełnego ludzi wykonujących sztuczne, sztywne tańce.

Narrator opisuje także swoją podróż do Abony, inspirowaną zdjęciem André Kertésza, na którym niewidomy skrzypek gra na wiejskiej drodze prowadzonej przez chłopca. Choć w Abonie niczego nie znajduje, nadal przytrzymuje w swojej pamięci obrazy z tej podróży, które stają się częścią jego wyobrażeń o minionym czasie. Wspomina także inne sytuacje z podróży, jak spotkanie z dwoma mężczyznami grającymi na harmonijce i gitarze w Tornyosnémeti, którzy, mimo trudnych warunków, wykazują upór w grze.

Dalsze refleksje autora obejmują wspomnienie o starej kobiecie na ośle, która, z jej wyglądem pomarszczonym przez słońce, wydaje się być częścią samej natury, niemalże zrośniętą z ziemią. Wspomnienia i obrazy, które autor przywołuje, to fragmenty rzeczywistości, w których wszystko wydaje się przejściowe. Porusza także temat wielkich miast, jak Budapeszt czy Warszawa. Te aglomeracje stają się chaotycznymi ośrodkami, które są raczej efektem przypadku niż zamierzonymi dziełami. 

Opisana jest podróż autora śladami Danila Kiša. Wspomnienia ojca Kiša, jego wędrówek i pasji, oraz opowieść o podróży do różnych miejsc, takich jak Baia Mare, Dukla, Pusztaradvány czy Ubli, stanowią tło do rozważań na temat pamięci, geografii.

Narrator podróżuje przez wschodnie Węgry i Słowację, zwracając szczególną uwagę na życie Cyganów oraz nędzę w regionach pogranicza. Zatrzymuje się w różnych miejscach, takich jak Krompachy, gdzie obserwuje osady Cyganów, ich styl życia oparty na ciągłym ruchu, ubóstwie i improwizacji. Zauważa kontrast między tymi osadami a otaczającym je, zaniedbanym przemysłowym krajobrazem. Wspomina także o promach rzecznych, które są dla niego symbolem cygańskiego marzenia o wolności, oraz o drodze wzdłuż Cisy, gdzie przeszłość i przyszłość zacierają się w dziwny sposób.

***

Fragment przedstawia refleksje narratora na temat podróży po Rumunii, głównie przez Babadag i okolice. Obrazuje obraz zapomnianych miejsc, pełnych smutku, stagnacji i biedy, gdzie czas zdaje się zatrzymywać, a ludzie żyją w zamkniętym cyklu tradycji i historii. Narrator porusza również temat Codreanu, który w Huşi i innych wschodnich miejscach Rumunii głosił mesjanistyczne idee, łącząc religię, historię i narodowy mit. Codreanu, choć był symbolem walki o „czystość” Rumunii, nie dostrzegał ducha tych miejsc, które jego ideologia miała zmienić. Refleksja narratora pełna jest nostalgii za „niezmiennym” światem Bałkanów, gdzie chaos, bieda i czasem brutalna rzeczywistość mieszają się z magią. Narrator przyznaje, że czuje się przywiązany do tego „bałkańskiego burdelu”.

Opisuje spotkanie z dwoma mężczyznami grającymi w karty w odludnym miejscu, sugerując, że ich codzienność jest pełna monotonii, a jedynym sensem tej przestrzeni jest gra. Wspomina również swoje podróże do miejsc takich jak Sokołów Podlaski i Huşi. Wyraża swoją fascynację tymi sennymi, prowincjonalnymi przestrzeniami, które dla niego stanowią serce Europy. Dalej opisuje swoje wrażenia z Uzliny oraz pobyt w hotelu, a także spotkanie z Mitką. Mitka proponuje strzelanie, po odmowie staje się smutny. Na ścianie wisi zdjęcie Ceauşescu, a Mitka opowiada o swojej zmarłej żonie. Mężczyzna żyje wspomnieniami. W pobliżu, w eleganckim hotelu, odbywa się impreza, kontrastująca z prostym życiem Mitki. 

W dniu Zaduszek narrator odwiedza wojenne cmentarze, zapalając znicze na grobach żołnierzy z różnych narodowości, którzy zginęli podczas I wojny światowej. Cmentarze te znajdują się w odległych, zapomnianych miejscach, gdzie droga kończy się na łąkach, a granice państwowe są blisko. Zatrzymując się przy grobach, narrator rozmyśla o losach żołnierzy, którzy umarli daleko od domu, w różnych okolicznościach, często nie wiedząc, dlaczego walczą. Wspomnienia o wojennych cmentarzach przeplatają się z refleksjami o przeszłości, w tym o węgierskich fotografiach z 1919 roku, które ukazują momenty śmierci skazańca na szubienicy. Przeszłość zlewa się w „wieczne Zaduszki”. 

Wędrując przez wyspę Cres, autor opisuje jej opustoszały, zimowy krajobraz: wiatry, surowe, kamieniste tereny, opuszczone domy, nieobecnych ludzi. Zatrzymuje się w wiosce Lubenice, gdzie niebo, morze i wiatr wydają się być jedynymi żyjącymi bytami, a reszta rzeczywistości staje się niemal martwa, jakby zatarła swoje ślady. Wyspa Cres to dla autora miejsce „na końcu świata”, gdzie czas jest nieuchwytny.. Słowa „wygwizdów” i „pustoszejący” powracają w kontekście krajobrazu, który dla autora staje się czymś więcej niż tylko geograficzną przestrzenią. Poza wyspą Cres, autor przenosi nas także do innych miejsc, jak Piotrków

Dalej opisano mroczny, pełen melancholii i brutalności krajobraz w słowackiej wsi, niedaleko Sabinova. W jednej z zagród odbywa się świniobicie, a na płocie wiszą kawałki mięsa, które w szaro-białym pejzażu odwilży świecą jak ogień. Cała scena – dom, droga, niebo, ludzie i psy – tonie w burej mgle. Autor podkreśla, że wszystko odbywa się jak przed tysiącem lat, w atmosferze spokoju, smutku i powagi.

Następnie, w scenie przy przejściu granicznym w Koniecznej, opisuje moment oczekiwania na przepustkę. Celnicy zdają się obojętni wobec podróżnego, traktując go bez zainteresowania, a autor nie odczuwa, że wraca skądś. Po przejściu granicznym we mgle, kontynuuje swoją podróż.


Przeczytaj także: Jadąc do Babadag – motywy literackie

Aktualizacja: 2024-11-20 22:01:37.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.