Wątki, które zostały poruszone w „Antygonie w Nowym Jorku” Janusza Głowackiego skupiają się głównie wokół problemu bezdomności. Autor pochyla się nad losem osób pozbawionych domu, tworząc z nich głównych bohaterów dramatu. Istotnym wydaje się powrót do starożytnego wyobrażenia o fatum. Siły tej nie można zatrzymać mimo chęci i usilnych prób, a decyduje ona o przeznaczeniu człowieka. To bardzo ważna polemika z amerykańskimi archetypami selfmademana (tego, kto do wszystkiego doszedł sam, spełniając “amerykański sen”, często od zera do bohatera itd.), samodzielnie kreującego swoją rzeczywistość, według którego porażka oznacza bycie zbyt słabym. Wszyscy główni bohaterowie są imigrantami, przybyli do Stanów Zjednoczonych, licząc na poprawę swej sytuacji bytowej. Niestety, w obliczu licznych trudnych doświadczeń i kryzysów nie podołali oni amerykańskiej rzeczywistości, dlatego znaleźli się na bruku.
W dramacie Głowackiego stereotypowe ujęcie osoby bezdomnej jest podważane. Bezdomnych zwykło się dehumanizować, czyli nadawać cechy nie-ludzkie, porównywać do zwierząt, odbierać podmiotowość. Kreują się oni tylko instynktami, pierwotnymi potrzebami, bez wchodzenia w głębsze przemyślenia. Nie mają oni marzeń, są pijakami, żebrzą i są okrutni wobec siebie nawzajem. Autor utworu jednak wyraźnie podważa taki porządek rzeczy. Wątek nawiązujący do najlepszej tradycji antycznego dramatu ukazuje głębsze problemy i rozterki moralne. To etyka troski nie pozwala Anicie na pogodzenie się z tak niegodnym pochówkiem dla jej ukochanego. Są to ludzie z ambicjami, których wcale nie wyzbyli się przez okres mieszkania na ulicy (np. Sasza wciąż żywi nadzieję na powrót do Moskwy wraz z Anitą). Choć niekiedy spierają się o bardzo podstawowe zaspokojenie potrzeb, co skutkuje okradaniem się nawzajem i popadaniem w nałóg, są skłonni do empatii i niesienia pomocy drugiej osobie.
Dramat porusza też tematykę samotności. Bohaterowie żyją w społeczności, jednak są wykluczeni z życia społecznego. Są przeganiani z miejsca na miejsce, nikt nie przejmuje się ich losem, traktuje się ich jak problemy do usunięcia. Bezradność osób żyjących na ulicy jest ogromna. Nie mogą oni liczyć na niczyją pomoc, która w takich sytuacjach bywa niezbędna do wyjścia z kryzysu. Wierzą mimo to w poprawę losu (wizja dostania wizy przez Saszę dla siebie i Anity), choć w rzeczywistości zdają sobie sprawę ze skomplikowania swojego położenia. Policjanci wykorzystują przewagę sił wobec osób bezdomnych.
Bohaterowie starają się zadbać o własną godność, bronić ją do końca. Za Johna robi to Anita, nie godząc się na jego pogrzeb na Potter’s Field. Chce, by o nim pamiętano, odprawić rytuał zgodnie z jej przekonaniami. Kobieta wykorzystuje też prawo do godnej śmierci. Gdy jasne okazuje się, że Thompkins Square Park, ich dom, zostaje im na zawsze odebrany, Portorykanka popełnia samobójstwo. Pragnie umrzeć na własnych zasadach.
Dramat prowokuje do spojrzenia na problem bezdomności z zupełnie innej strony. W dziele staje się on namacalny, bardzo realny. Przekaz ten wspierają słowa policjanta Murphy’ego, wieńczące sztukę - statystycznie, jedna na trzysta osób w ciągu roku ląduje na ulicy. Może to być przynajmniej jedna osoba z grona widowni teatralnej. Zmusza to do głębokiej refleksji nad losem, który może spotkać każdego człowieka.
Aktualizacja: 2024-07-25 00:38:54.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.