Co to znaczy być prawdziwym człowiekiem? W oparciu o Dziady cz. II

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Adam Mickiewicz w drugiej części „Dziadów” sięgnął ku prasłowiańskiemu folklorowi, przedstawiając romantyczną wizję rytuału, żywego jeszcze do niedawna wśród ludu. Przywoływanie duchów i pomoc im w przejściu na „drugą stronę” może się jednak wydawać rozkosznie naiwnym zabobonem, szczególnie dla racjonalnego człowieka XXI wieku. Sięgając jednak po inne dzieło Mickiewicza, balladę „Romantyczność”, możemy zaprzeczyć takiemu rozumieniu „Dziadów”. Dramat ten kryje bowiem w sobie żywą mądrość, ducha prawdy o naturze ludzkiej. W rzeczy samej Mickiewicza odpowiada tutaj pośrednio na pytanie o istotę prawdziwego człowieczeństwa. Żeby to zrozumieć, należy dokładnie przeanalizować naturę trzech przywoływanych przez Guślarza duchów.

Guślarz przywołał na obrzędzie dziadów trzy duchy, każdy z innej kategorii. Duszami lekkimi byli Józio i Rózia, ciężkim duchem okazało się Widmo, zaś pośrednim widziadłem pasterka Zosia. Każda z tych nadprzyrodzonych istoto nie mogła dostać się do Nieba z powodu swojego ziemskiego życia. Nie zawsze przy tym chodziło o grzechy, a raczej niedopełnienie czegoś, co nazwać możemy wyznaczonym dla człowieka losem. Tym samym każdy z duchów ukazuje odbiorcy pewną prawdę o człowieczeństwie.

Józio i Rózia to dzieci, umarłe w niezwykle młodym wieku. Ich kwestie podpisane są jako „Aniołki”, co sugeruje ich niewinne piękno. Pozornie może więc dziwić, że istoty pozbawione grzechu mogą być uwięzione między światami. Tymczasem słowa morału: „Kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie dozna słodyczy w niebie”, wskazują na ich problem. Goryczą nazywane jest w sposób obrazowy szeroko rozumiane cierpienie, ból i smutek. Małe dzieci umarły, nim poznały gorycz ziemskiej egzystencji, przez co nie mogą dostąpić nagrody za jej przetrwanie. Tym samym Mickiewicz niejako sugeruje, że ludzki los powiązany jest nierozerwalnie z cierpieniem. Jako chrześcijanin nie widzi w nim jednak bezsensownego aktu tragizmu, wręcz przeciwnie. Gorycz egzystencji stanowi tu o naszym człowieczeństwie, jest jego elementarną częścią. Cierpieć to znaczy żyć jako człowiek. Takie rozumienie może jednak przypominać egzaltację bólu, kult cierpienia. Dlatego też warto przejść do kolejnego ducha, by zrozumieć do końca rolę goryczy w naturze ludzkiej egzystencji.

Widmo złego pana, duch ciężki, staje jakby w pełnym kontraście do Aniołków. Potworny upiór ma przerażającą aparycję oraz żadnych szans na zbawienie. To istota potępiona, której los wyraża zdanie: „Kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże”. Te dwa nadnaturalne objawienia łączy prawda moralna o roli cierpienia w życiu człowieka. Widmo jest drugą stroną tego samego medalu - zadającym cierpienie. Nawet po śmierci zły pan nie czuje skruchy za swoje postępowanie, ponieważ całkowicie brak mu empatii. Jego człowieczeństwo jest zatem niekompletne, zdaniem Guślarza wręcz zanikłe. Tym samym rozumiemy, że empatia jest jego częścią. Współczucie w obliczu cierpienia dopełnia wcześniej postawioną tezę o nieodzownym połączeniem go z naszym losem. Tak więc człowiek skazany jest na dualizm radości i cierpienia. To drugie rodzi współczucie, będące wyrazem solidarności naszego rodzaju, dzielenia tej samej natury. Wcześniej wspomniany los, wobec którego obnaża się nasze człowieczeństwo, wyraża też trzeci duch.

Pasterka Zosia to dusza pośrednia. Istota ta nie jest ani potępiona, ani już krok od Nieba. Zawisła pomiędzy światami, igrając na wietrze. Stanowi to poetycką pokutę za jej życie, będące na swój sposób bezcelowym. Guślarz porównuje ją do polnego ziela, z które nie ma ani kwiatu, ni owocu. Człowiek więc zrodzony jest do swojego losu, który ma sens. Omijając swoje przeznaczenie, ziemskie cele do spełnienia, bluźni swojemu człowieczeństwu. Zosia to przykład właśnie takiego życia bez celu, bez trosk, ale również ziemskiej radości. Słowa: „Kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nigdy nie może być w niebie” sugerują człowiekowi brać na barki swój los, który kształtowany jest przez jego naturę.

Według Mickiewicza prawdziwym człowiekiem jest więc ten, kto świadomie stawia czoła swojemu losowi, odnajdując przy tym współczucie dla innych, złączonych tą samą dolą.


Przeczytaj także: Czy duchy wywołane przez Mickiewicza (Dziady cz. II) i Dickensa (Opowieść wigilijna) mogą wzbudzić refleksje we współczesnym nastolatku?

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.