Pięć ziarnek grochu - streszczenie i morał

Autorką streszczenia jest: Adrianna Strużyńska.

Baśnie Hansa Christiana Andersena są cenione nie tylko ze względu na swoje walory artystyczne, ale przede wszystkim morał. Podobnie jest w przypadku utworu Pięć ziarnek grochu, który pokazuje, jak niewiele potrzeba, aby odzyskać nadzieję.

  • Pięć ziarnek grochu – streszczenie krótkie
  • Pięć ziarnek grochu – streszczenie szczegółowe
  • Pięć ziarnek grochu – morał 
  • Pięć ziarnek grochu – streszczenie krótkie

    W strąku znajdowało się pięć ziarnek grochu. Kiedy strąk wreszcie pękł, chłopiec postanowił wykorzystać je jako naboje do procy. Pierwsze ziarnko trafiło do gołębnika, następne dwa zostały zjedzone przez gołębie, czwarte wpadło do rynsztoku, a piąte – utknęło w starej desce pod oknem pokoiku na poddaszu, gdzie mieszkała matka z chorą córką.

    Biedna kobieta ciężko pracowała, a jej córka chorowała – cały dzień leżała w łóżku. Wcześniej miała siostrę, ale dziewczyna zmarła. Pewnego dnia, chora córka zobaczyła kiełkujący pod oknem groszek. Roślina dała jej wiele nadziei i radości. Matka zadbała, aby groszek miał się na czym piąć i rozwijać. Stan dziewczynki zaczął się poprawiać, a kiedy groszek zakwitł, dziewczynka wstała z łóżka. Matka i córka były przekonane, że ziarnko groszku to dar od Boga.

    Pięć ziarnek grochu – streszczenie szczegółowe

    W jednym strączku znajdowało się pięć ziarnek grochu. Wszystkie były zielone, tak samo jak strączek, dlatego myślały, że cały świat jest zielony. Strączek rósł, ale rosły również ziarnka, więc było im coraz ciaśniej. Mimo wszystko siedziały grzecznie w rządku i radziły sobie w swoim niewielkim mieszkaniu. Strączek ogrzewało słońce, spłukiwał go deszcz, w dzień było jasno, a w nocy ciemno. Ziarnka grochu stawały się coraz większe i zastanawiały się, czym się zająć. Nie chciały wiecznie tkwić w strączku, obawiały się, że od ciągłego siedzenia w końcu stwardnieją. Zaczęły przeczuwać, że poza ich strączkiem istnieje jeszcze świat zewnętrzny.

    Minęły kolejne tygodnie, ziarnka grochu stały się żółte, tak samo jak strączek. Pożółkł cały ich świat, aż w końcu poczuły silny wstrząs. Ktoś zerwał strączek i wraz z innymi strąkami, wsadził go do kieszeni. Ziarnka zaczęły przeczuwać, że wkrótce ktoś otworzy strąk, a one wydostaną się na świat. Najmniejszy groszek zastanawiał się, który z nich zajdzie najdalej. W końcu strączek pękł, a wszystkie ziarnka znalazły się w dziecięcej dłoni, wreszcie widząc światło słoneczne.

    Chłopczyk stwierdził, że groch doskonale nada się na naboje do jego procy i wystrzelił jedno z ziarnek. Groszek krzyknął tylko, że leci odkrywać daleki świat i nikt go nie znajdzie. Drugie ziarnko było przekonane, że trafi prosto do słońca, które wydawało mu się doskonałym strąkiem. Następne dwa ziarnka nie miały ochoty odkrywać świata. Stwierdziły, że gdziekolwiek się nie dostaną, i tak będą spać. Potoczyły się kawałek, ale zaraz i tak trafiły do procy i przed wystrzeleniem, zdążyły tylko krzyknąć, że to one zajdą najdalej. Ostatnie ziarnko stwierdziło, że stanie się to, co ma się stać. Chłopiec wystrzelił je w powietrze, a ziarnko trafiło na starą deskę pod oknem na poddaszu. Stamtąd potoczyło się szpary wypchanej mchem i miękką ziemią. Wszyscy, oprócz Boga, o tym zapomnieli, ziarnko leżało otulone mchem. Ziarnko pozostawało spokojne, pogodzone ze swoim losem.

    W maleńkim pokoiku na tym poddaszu mieszkała biedna kobieta, która ciężko pracowała: chodziła po domach i czyściła piece oraz rąbała drzewo. Mimo swojej pracowitości, wciąż żyła w biedzie. Kiedy kobieta wychodziła do pracy, w niewielkiej izdebce zostawiała swoją córkę. Dziewczyna była wątła i delikatna, przez cały rok leżała w łóżku. Nie była w stanie wyzdrowieć i normalnie żyć, ale mimo wszystko nie umierała. Kobieta przewidywała, że jej córka wkrótce umrze i dołączyły do swojej zmarłej siostrzyczki. Wcześniej miała dwoje dzieci, ale trudno było jej na nie zapracować, dlatego Bóg zabrał jedną z dziewczynek do siebie. Kobieta chciała bardzo, aby chociaż jej druga córka została przy życiu. Dziewczynka jednak wciąż chorowała, dlatego matka podejrzewała, że Bóg nie chce rozłąki sióstr i zabierze do siebie również drugą z nich. Dziewczynka wciąż jednak żyła i cierpliwie leżała w łóżku, czekając, aż matka wróci z pracy.

    Nadeszła wiosna. Kiedy matka rano szykowała się do wyjścia, dziewczynka zauważyła, że za szybą widać coś zielonego. Mama wyjrzała przez okno i stwierdziła, że groszek wypuścił listki. Była zaskoczona, że ziarenko się tam dostało, ale ucieszyła się, że jej córka będzie mogła obserwować własny miniogródek. Przesunęła łóżko dziewczynki bliżej okna, a ta obserwowała kiełkujący groch.

    Córeczka zaczęła czuć się lepiej, miała wrażenie, że słońce pomaga jej, tak samo jak groszkowi. Miała nadzieję, że jeszcze wstanie i wyjdzie na zewnątrz. Matka nie wierzyła, że to możliwe, ale podparła groch kijkiem, aby nie połamał go wiatr. Cieszyła się, że roślina dodaje jej córce optymizmu. Kobieta przywiązała koniec nitki do parapetu i górnej części ramy, aby groszek rósł w górę i miał na czym się piąć. Z każdym dniem widać było, jak roślina coraz bardziej się rozwija. Któregoś ranka kobieta zauważyła, że groszek ma pączki. Dziewczynka też czuła się coraz lepiej, więcej mówiła, a nawet siadała na łóżku. Zafascynowana obserwowała swój maleńki ogródek.

    Tydzień później, dziewczynka wstała na godzinę z łóżka. Szczęśliwa siedziała w promieniach słońca przy otwartym oknie i podziwiała czerwono-biały kwiatek groszku, który już w pełni rozkwitł. Dziewczynka ucałowała jego płatki, ponieważ ten dzień był dla niej prawdziwym świętem. Matka stwierdziła, że to sam Bóg musiał zasadzić w tym miejscu ziarnko grochu. Roślina rozkwitła, dając matce i córce nadzieję na lepszą przyszłość.

    Los pozostałych ziarenek potoczył się inaczej. Pierwsze z nich, wpadło do rynny na dachu, skąd dostało się do gołębnika. Dwa leniwe ziarenka zostały zjedzone przez gołębie. Czwarte ziarenko, które chciało dolecieć do słońca, wpadło do rynsztoku, gdzie pęczniało przez długie tygodnie. Zadowolone z siebie, było przekonane, że wkrótce pęknie, a rynsztok potwierdzał, że to ziarnko zaszło najdalej. W oknie pokoiku na poddaszu było widać dziewczynkę dziękującą Bogu za swoje ziarenko grochu. Rynsztok wciąż był jednak przekonany, że jego ziarnko jest najlepsze.

    Pięć ziarnek grochu – morał 

    Baśń pokazuje, że nigdy nie warto tracić nadziei, ponieważ wszystko może się zmienić. Biedna kobieta była przekonana, że jej córka umrze, podobnie jak jej siostra. Nie przypuszczała, że jej los może odmienić niewielkie ziarnko grochu, które przez przypadek znalazło się pod oknem jej biednego mieszkania. Groszek zdołał wykiełkować w niesprzyjających warunkach i dodał chorej dziewczynce otuchy. Wystarczyła radość z kiełkującego pod oknem groszku, aby dziewczynka odzyskała radość życia i siły, a w końcu wstała z łóżka. Zdarza się, że szczęśliwy zbieg okoliczności całkowicie zmienia ludzkie życie.


    Przeczytaj także: Słowik - plan wydarzeń

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.