Jak można zinterpretować zakończenie Ferdydurke?

Autorka opracowania: Adrianna Strużyńska.

Powieść Witolda Gombrowicza Ferdydurke jest dziełem awangardowym, dlatego w wielu kwestiach zaskakuje czytelnika. Jednym z ciekawszych fragmentów jest zakończenie utworu. Czytelnik mógłby się spodziewać wzniosłej refleksji czy pouczenia moralnego. W rzeczywistości powieść kończy się jednak krótką, niezbyt wyrafinowaną rymowanką oraz dość przygnębiającymi wnioskami na temat ludzkiego życia.

Ostatnie słowa powieści Gombrowicza to „Koniec i bomba A kto czytał, ten trąba! W. G.”. Podobno nie był to pomysł samego autora. Gombrowicz zastanawiał się, jak zakończyć swoje dzieło. Rymowankę podpowiedziała mu służąca, która od wielu lat pracowała dla rodziny - Aniela Brzozowska-Łukasiewiczowa. Gombrowicz stwierdził, że takie słowa będą adekwatnym zakończeniem powieści Ferdydurke, która w końcu jest pełna absurdów.

Powieść kończy się zwrotem do czytelnika, ale nie jest to podziękowanie za przeczytanie utworu. Gombrowicz wręcz kpi z odbiorców, nie wydaje się, żeby zależało mu na pochlebnych opiniach. Można zauważyć tutaj poczucie triumfu, że Gombrowiczowi udało się nakłonić czytelników do przeczytania powieści do końca.

Akcja powieści koncentruje się głównie na walce głównego bohatera, Józia Kowalskiego, z gębą, formą i pupą. Czytelnik mógłby się więc spodziewać, że na koniec bohaterowi uda się znaleźć upragnioną wolność, żyć z dala od schematów narzucanych przez innych ludzi. Józio odwiedził szkołę, pensję i dwór w Bolimowie, wciąż szukając miejsca, gdzie będzie wolny do formy i gęby. Ostatnie zdania powieści nie uwznioślają jednak przesłania utworu. Józio w końcu zdaje sobie sprawę, że mimo wszystkich swoich wysiłków, był skazany na porażkę. Powieść kończy się ucieczką - po wywołaniu buntu służby w Bolimowie, Józio porwał Zosię i zaczął uciekać z dworu.

Zakończenie jest otwarte - nie wiemy, gdzie następnie uda się bohater. Kowalski zdaje sobie jednak sprawę, że gdziekolwiek by się nie wybrał, nie znajdzie prawdziwej wolności. Człowiek żyje w społeczeństwie, dlatego sam przybiera gęby lub pozwala innym sobie je narzucać. Jak powiedział Józio: „Gdyż nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki. Ścigajcie mnie, jeśli chcecie. Uciekam z gębą w rękach”. Można więc odnieść wrażenie, że Gombrowicz dystansuje się od własnej powieści, ucieka od niej, zostawiając czytelnika samego z tym, co przeczytał. Zdaje sobie sprawę, że stworzył wyjątkowe dzieło, skoro on je zostawia, a czytelnicy za nim biegną, postanawiają prześledzić historię Józia do samego końca.

Ferdydurke jest utrzymany w groteskowej konwencji. Opisane wydarzenia (np. pojedynek na miny, proces upupiania w szkole, opowieści o Filidorze i Filibercie) są absurdalne i autor doskonale zdaje sobie z tego sprawę, było to świadome działanie. Zakończenie sprawia, że cała powieść wydaje się żartem, który czytelnicy wzięli na poważnie. Autor wciąż pozostaje dwa kroki przed odbiorcami, którzy wytrwale za nim podążają. Ostatnie zdania doskonale oddają najbardziej charakterystyczne cechy powieści. Gombrowicz udowadnia, że nawet z wydarzeń pozornie bezsensownych, można wyciągnąć wnioski na temat otaczającego nas świata.


Przeczytaj także: Ferdydurke jako przykład powieści groteskowej

Aktualizacja: 2022-08-27 15:11:36.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.