Napisz opowiadanie o przygodzie Odyseusza w drodze do Itaki

Autor Homer
Autorką opracowania jest: Marta Grandke.

Moja podróż do Itaki trwała już od wielu lat. Bez ustanku żeglowałem po morzach, próbując wrócić do swojej ojczyzny i ukochanej żony, jednak wciąż coś stawało mi na przeszkodzie i coraz więcej dni spędzałem na tej wędrówce. Zaczynałem tracić nadzieję, że któregoś dnia znów ujrzę swoją rodzinę. Podobnie zniechęceni byli moi towarzysze. Wszyscy mieliśmy już serdecznie dość kołysania łodzi, zapachu morza i krzyku mew. Smak ryby zaczynał wzbudzać w nas obrzydzenie. Zemsta Posejdona była wyjątkowo okrutna i bezwzględna.

Pewnego dnia nasza łódź stanęła. Wiatr przestał dmuchać w żagle, nie niosły nas prądy pod wodą. Utknęliśmy w martwym punkcie. Gdy marynarze zorientowali się, co się stało, zaczęli złorzeczyć niebu, pełni gniewu i rozpaczy. Niektórzy za to padli na kolana i modlili się do bogów o ocalenie. Ja zaś wpatrywałem się w żagle, czekając, aż chociaż jeden z nich drgnie, jednak nic nie zapowiadało, że sytuacja ma się zmienić w najbliższym czasie. 

Cisza morska trwała przez kilka dni. Moja załoga była wyczerpana. Dobijała ich nuda oraz niepokój - w zastraszającym tempie kończyły się zapasy wody pitnej. Pewnego dnia musiałem podjąć stanowczą decyzję. Wsiedliśmy na małe łodzie i dopłynęliśmy do majaczącej obok nas skalistej wyspy. Miałem nadzieję, że tam znajdziemy jakieś źródło wody, a moim towarzyszom zdecydowanie dobrze mogła zrobić jakakolwiek odmiana i stały grunt pod nogami.

Zeszliśmy na wyspę. Pokryta była dziwnymi skałami, widzieliśmy takie po raz pierwszy w życiu. Wędrowaliśmy przez wiele godzin, jednak nigdzie nie dostrzegliśmy nawet śladu strumienia czy jeziorka. Wszędzie były kałuże wypełnione słoną wodą. Jeden z moich żeglarzy w końcu zniecierpliwiony przeklął jałową wyspę i zdenerwowany uderzył kijem w twardy grunt.

Wtedy wyspa się poruszyła, powoli, ale w sposób nie pozostawiający wątpliwości. Jeden z marynarzy przerażony krzyknął i wskazał w stronę morza. Blisko tego, co do tej pory uznawaliśmy za kamienistą plażę, pod wodą otworzyło się wielkie, pomarańczowe oko. Zamrugało, a potem spojrzało w naszym kierunku. Wyspa ponownie zadrżała, z trudem utrzymywaliśmy równowagę.

Szybko pojąłem, że to, co braliśmy za skalisty ląd, okazało się być uśpionym krakenem. Przyjaciel mój, szturchając go kijem, przebudził potwora, który teraz próbował zorientować się, kto mu przeszkadza. Byłem przerażony, ale wiedziałem, że tylko szybka ucieczka z grzbietu krakena może nas uratować. Biegiem rzuciliśmy się do łodzi i zaczęliśmy żeglować w kierunku majaczącego niedaleko białego żagla. Kraken tymczasem poruszał się coraz bardziej energicznie i chyba postanowił nas schwytać. Pod wodą widzieliśmy poruszające się zwinnie macki, które szukały sposobu na schwytanie naszych łodzi.

Ostatkiem sił wdrapaliśmy się na pokład łodzi. Tymczasem kraken machnął ogromną mackę, fale wściekle biły w bok naszego statku. W ten sposób potwór przypadkiem pomógł nam w ucieczce przed samym sobą. Wzburzona woda ruszyła bowiem wreszcie naszą łódź z miejsca! Płynęliśmy po raz pierwszy od wielu dni, sam zaś kraken miotał się pod powierzchnią morza i nie mógł nas znaleźć. Mieliśmy ogromne szczęście, jednak z niepokojem obserwowaliśmy jego macki pod wodą. Wciąż mógł bowiem trafić nas jedną z nich i zatopić w ciągu kilku sekund. Na szczęście nic takiego się nie stało, a wkrótce potem chwyciliśmy wiatr w żagle i kontynuowaliśmy naszą długą wędrówkę do Itaki, do prawdziwego domu, który gdzieś tam na nas czekał.


Przeczytaj także: Napisz rozprawkę w której odpowiesz na pytanie czy warto podejmować walkę mimo świadomości przegranej. W argumentacji odnieś się do Iliady (księga XXII), znajomości mitu trojańskiego i do innego wybranego tekstu literackiego​

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.