Koniec świata to temat mrożący krew w żyłach. Sam jego wydźwięk ma w sobie coś strasznego. Bo oto mówimy właśnie o końcu czegoś, co wydaje się odwieczne. Było bowiem przed nami, powinno też istnieć niezależnie od nas. Tymczasem ma nastąpić jego koniec, unicestwienie, ostatni akt dramatu theatrum mundi. Jest to zarazem przerażająca, jak też fascynująca wizja. Tak jak sama śmierć, opiera się na ogromnej tajemnicy. Być może dlatego rozważało ją wiele mistycznych grup, religii oraz niebezpiecznych sekt.
Literatura, wierna towarzyszka ludzkości, też sięgnęła po ten motyw i utrwaliła go w wielu obrazach. Możemy wśród nich znaleźć mniej lub bardziej realne wizje, wszystkie one niosą za sobą pewne symboliczne przesłanie i głębszą refleksję. W poniższej pracy zostaną przeanalizowane pod tym kątem fragmenty Apokalipsy św. Jana oraz wiersz Czesława Miłosza Piosenka o końcu świata. Na końcu wyciągnięte zostaną wnioski, będące krótkim podsumowaniem pracy.
Apokalipsa to najbardziej enigmatyczna ze wszystkich ksiąg Nowego Testamentu. Zawiera ona bowiem wiele elementów symbolicznych, poprzez wieki interpretowanych na różne sposoby przez wiele odłamów chrześcijaństwa. Pozornie zawiera ona opis straszliwych kataklizmów i mistycznych zjawisk, jakie mają towarzyszyć paruzji - ponownemu przyjściu na świat Chrystusa tuż przed Sądem Ostatecznym.
W praktyce jednak te potworne obrazy mogą być również opisami pewnych stanów emocjonalnych, czy duchowych wierzącego. Co więcej, wiele z tych symboli to pewne ponadczasowe obrazy zjawisk oraz stanów całej ludzkości. Znani choćby z wielu przedstawień czterej jeźdźcy apokalipsy to odwieczni antagoniści ludzkości, nie zaś zapowiedź rychłego końca wszechrzeczy. Wszak wojny, głód, zarazy i śmierć towarzyszą nam przez dziesięć tysięcy lat istnienia cywilizacji. Zarazem jednak mogą istotnie zwiastować pewne wydarzenia, które nie zostały jeszcze wiernym objawione. Nierządnica babilońska to ewidentna odwrotność Niewiasty - Maryi, tak jak Babilon przeciwstawiony jest Boskiemu Jeruzalem. Te dwa przykłady mogą również oznaczać prawdziwe miejsca, związane z historią Izraela, jak też być przenośniami wiernych i niewiernych nauce Chrystusa.
Apokalipsa jest bowiem księgą symboliczną, czyli zależną w swojej interpretacji od kontekstu. Sam koniec świata staje się przez to wydarzeniem transcendentnym - może być realny (jak wierzą chrześcijanie), ale równie dobrze stanowić przenośnię dla ludzkiej egzystencji jako całości gatunku, czy pojedynczej jednostki. Koniec jest wiec symboliczny - to definitywne pokazanie, że dzieje człowieka (czy nawet całego świata) są skończone i wszystko będzie miało swoje konsekwencje. Jest to też plan, Boski rozumny plan stworzenia, ze swoim początkiem oraz finałem.
Czesław Miłosz swoją Piosenką o końcu świata świadomie nawiązuje do Apokalipsy św. Jana. Ukazuje on nam jednak zupełnie inną wizję końca. Jest to zwyczajny dzień, którego moglibyśmy nawet nie zauważyć pośród zabieganej współczesności. Słońce świeci jak co dzień, ludzie zajmują swoimi sprawami, a przyroda biegnie tym samym rytmem. Jedynie pewien starzec, który mógłby być prorokiem, wieszczy, iż "innego końca świata nie będzie". Cóż jednak znaczy obraz spokojnego dnia, który jest zarazem zakończeniem wszechrzeczy? Sęk w tym, że może oznaczać wiele.
Wspomnienie apokaliptycznych wizji w wierszu Miłosza jest równie mocnym nawiązaniem, co ta wieloznaczna puenta. Miłosz może ukrywać za tym przeciwstawieniem rozumienie końca świata jako doświadczenia indywidualnego, czyli końca "mnie" na świecie. Wtedy takie zdarzenie miałoby miejsce ciągle, ponieważ wiecznie ktoś zamyka oczy i tak "kończy" się świat. Człowiek rozumiany jako mikrokosmos też może być dobrym skojarzeniem. To jednak nie wszystkie możliwości. Być może Miłosz nawiązuje tutaj do filozofii mistycznej stoików, którzy wierzyli w wieczny cykl odradzania się wszechrzeczy taką, jaka była od początku? Albo też snuje bliskie wedyzmowi rozważania na temat braku początku, jak też końca istnienia?
Najprostszym rozwiązaniem może być założenie, że poeta uważa koniec świata za tak oczywisty element cyklu jego istnienia, iż niepodobna nadawać mu jakiejś specjalnej pompy. Wszystko, jak widać, zależy od kontekstu. Motyw literacki zaczerpnięty z Apokalipsy i tutaj okazuje się niezwykle symboliczny, niejednoznaczny. Taka jest bowiem jego natura.
Koniec świata działa na wyobraźnię. Widzimy to, chociażby po uwielbieniu, jakim cieszy się pośród twórców filmów katastroficznych. Literacki obraz tego zjawiska również potrafi być widowiskowy, a nawet spektakularny. Zawsze jednak niesie za sobą jakieś głębsze przesłanie, ponieważ taką ma właśnie rolę. Przypomina to poniekąd literacki motyw śmierci, która oprócz zjawiska fizycznego jest przecież elementem słynnego memento mori. Warto przy tym zauważyć, że może to wynikać z jednego europejskiego źródła tego obrazu. Apokalipsa św. Jana odcisnęła bowiem na sztuce ogromne piętno, przez co wszystkie dzieła po niej mogą posiadać pewne nieświadome nawiązania. Nie umniejsza to jednak ich wartości jako sztuki, ani też intelektualnemu przekazowi.
Aktualizacja: 2024-03-22 10:45:55.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.