Niedziela na głównym (Wojciech Młynarski) – interpretacja

Autor wiersza Inny
Autorem interpretacji jest: Aneta Wideł.

Utwór „Niedziela na głównym” autorstwa Wojciecha Młynarskiego powstał w 1964 roku. Dwa lata później, w 1966 roku, doczekał się on muzycznej adaptacji w wykonaniu samego poety, będącego zarazem i autorem tekstu, i wokalistą. Dzieło zostało wykonane w gatunku popu oraz znalazło się na wielu płytach artysty, takich jak „Wojciech Młynarski śpiewa swoje piosenki” (1967) i „Złota kolekcja – Absolutnie” (2000) oraz wielu innych.

  • Niedziela na głównym - analiza wiersza i środki stylistyczne
  • Niedziela na głównym - interpretacja utworu
  • Niedziela na głównym - analiza wiersza i środki stylistyczne

    Wiersz Młynarskiego należy do liryki pośredniej. Podmiot liryczny nie ujawnia się, jednak kilkukrotnie kieruje swoje słowa do odbiorcy zbiorowego. Z tego względu dzieło zaliczyć można również do liryki zwrotu do adresata.

    Utwór ma nieregularną budowę. Składa się z dwunastu wersów o różnej długości, dziesięciu czterowersowych, jednej sześciowersowej i jednej dwuwersowej. Liczba sylab w wersach waha się z kolei od jedynie trzech do dziesięciu. Na rytmikę wiersza duży wpływ mają rymy o układzie parzystym, zarówno dokładne („przyjaciela” - „niedziela”), jak i niedokładne („piosenka” - „rękach”), występujące wyłącznie w przypadku strof czterowersowych. W utworze występuje również bardzo wyraźna aluzja literacka, czyli odwołanie do innych dzieł lub twórców, w tym przypadku do francuskiej piosenki „Dimanche à Orly” autorstwa Gilberta Bécauda. Poeta kilkukrotnie wymienia ten tytuł oraz buduje wokół niej swoje rozważania.

    Warstwa stylistyczna utworu jest niezwykle rozbudowana. Odnaleźć w nim można przede wszystkim typowe dla tekstów śpiewanych powtórzenia całych wersów („Szanowni państwo, cóż to była za piosenka”; „Niedziela na Głównym, na Głównym niedziela”), anafory („Szanowni państwo”; „Na”), epifory („niedziela na Głównym”; „piosenka - «Dimanche à Orly»”), apostrofy („Szanowni państwo”; „proszę państwa”), epitety („piękne dzieci”; „słowiańskich oczach”), metafory („każdy czuł, że ma zachodniej trochę krwi”; „A jeśli ktoś posiadał język obcy”), wykrzyknienia („to wszystko!”; „na Głównym niedziela!”) oraz enumeracje, czyli wyliczenia („Na wszystkie smutki […] / Na oddech krótki […] / Na sypkość uczuć i brak przyjaciela”; „Na niski wskaźnik […] / Na nadmiar wyobraźni […] / Na spleen, frustrację i oddech nierówny”). W dziele obecne są także makaronizmy, czyli wyrazy lub zwroty z innego języka wprowadzone do tekstu pisanego w języku ojczystym („«Dimanche à Orly»” oraz cała piąta zwrotka).

    Niedziela na głównym - interpretacja utworu

    Utwór „Niedziela na głównym” stanowi ironiczną odpowiedź na francuską piosenkę „Dimanche à Orly” autorstwa Gilberta Bécauda, wykonywaną w Polsce w 1964 roku. Odbywał się wtedy koncert w Sali Kongresowej PKiN, na który przybył tłum ludzi. Tekst piosenki skupiał się na wyjątkowo prostym temacie – opisywał przyjemną niedzielę spędzoną na paryskim lotnisku Orly. Mimo swojej infantylności i prostoty wyjątkowo zachwycił on obecnych na koncercie ludzi.

    Młynarski, w swoim dziele, bezpośrednio nawiązuje do tego wydarzenia. Kpi zarówno z samego utworu, jak i postawy słuchaczy, którzy aż za bardzo zaangażowali się emocjonalnie w to wydarzenie i punktuje ich kompleksy narodowe. Artysta zauważa, że ówcześni Polacy zbyt dużą uwagę przywiązują do zagranicznej mody. Wszystko, co przybywa z Zachodu, jest automatycznie lepsze niż to, co ojczyste.

    Tłum zasłuchuje się w piosence, która nie ma głębszego sensu, ale jest zagraniczna. Uwielbia artystę, który wykonuje swój numer, ponieważ pochodzi z Zachodu. Pożąda luksusowych dóbr i towarów, które niedostępne są w ojczyźnie. Wszystko, co ma związek z krajem innym niż rodzima Polska okazuje się być z góry o wiele bardziej wartościowe.

    Młynarski z ironią zauważa, że ludzie, którzy znają jakikolwiek język obcy uważają się za lepszych od innych, wręcz wymagających szacunku i podziwu, a zarazem jeszcze bardziej podatnych na zagraniczne wpływy. Artysta zdaje sobie jednak sprawę ze źródła takich zachowań. Ówczesna Polska, obejmująca lata powojenne, znacznie odbiegała standardem życia od państw Zachodu. Ludność wyniszczona najpierw wojną, a później komunistycznym ustrojem państwa nie mogła nigdy zaznać tego samego, co rozwijające się kraje zza zachodniej granicy. Z tego powodu w okresie lat 60. i 70., nazywanym „małą stabilizacją”, gdy do Polski zaczęły szerzej napływać dobra z innych krajów, ludzie traktowali je jak największe skarby i wybawienie od szarej codzienności, nawet jeśli były to przedmioty czy dzieła miernej jakości. Życie w czasach PRL-u było trudne i ubogie w rozrywki, dlatego każda nowinka z zagranicy była czymś niezwykłym i pożądanym.

    Wojciech Młynarski konfrontuje dwie rzeczywistości – francuską, jako przykład zagranicznej, i polską. Ironicznie zauważa, że w ojczyźnie nie ma co liczyć na miłą niedzielę spędzoną na porcie lotniczym, lecz zamiast tego proponuje równie miłą niedzielę na Dworcu Głównym w Warszawie. Uważa ją za remedium na wszystkie bolączki i problemy nękające ludzi. Zestawia ze sobą dwa komunikaty – informację z francuskiego lotniska oraz z warszawskiej stacji kolejowej. Dworzec Główny jednak w żaden sposób nie odpowiada standardom paryskiego portu Orly, choć z drugiej strony jest jedynym substytutem tejże rozrywki. Artysta ukazuje go w przerysowany sposób, sprawiając, jakby opisywane przez niego miejsce naprawdę było rajem na ziemi.

    Cały tekst utrzymany jest w ironicznym, prześmiewczym tonie. Młynarski uwypukla w nim polską fascynację tym, co zagraniczne. Podkreśla przesadne uwielbienie piosenki francuskiego artysty, które spowodowane jest wyłącznie tym, że jest to dzieło zagraniczne. Zauważa, że w pogoni za rozrywką przestaje liczyć się jej sens, a jedynie sam fakt obecności.


    Przeczytaj także: List do syna (Rudyard Kipling) interpretacja

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.