„Jądro ciemności” to utwór Josepha Conrada, które został wydany w 1899 roku i jest uznawany za klasykę literatury światowej. Porusza wiele ważnych moralnie tematów i zadaje pytania o sens człowieczeństwa.
„Jądro ciemności” opowiada o podbojach Afryki Środkowej przez europejskich kolonizatorów, którzy reprezentowani są przez spółkę handlową z Brukseli. Na Starym Kontynencie Europejczycy głosili wzniosłe hasła o niesieniu pomocy, prawa i cywilizacji nieodkrytym jeszcze ludom Afryki. Wierzono, że podzielenie się z tubylcami wiedzą i postępem będzie dobrym rozwiązaniem dla rdzennych mieszkańców Czarnego Lądu. Europejczycy byli przychylnie nastawieni do kolonizatorów, uważali ich za osoby dobroduszne, które poświęcają się, by rozwijać inne ludy, a ich tereny zamienić na zdatniejsze do życia. Bruksela, w której znajdowała się siedziba towarzystwa handlowego, uważana była za stolicę kolonizatorów i miejsce, do którego zjeżdżają się wszyscy, pragnący nieść wsparcie dla lokalnych afrykańskich plemion.
Jednak głośne hasła były jedynie przykrywką prawdziwych działań Europejczyków na Czarnym Lądzie. Tak naprawdę kolonizatorom zależało jedynie na surowcach, które znajdowały się w Afryce. Najcenniejsza z nich – kość słoniowa – była przedmiotem pożądania wszystkich agentów handlowych, pracujących w towarzystwie. Prześcigali się między sobą, kto zbierze najwięcej tego cennego surowca, sprzeda do Europy i zarobi ogromne pieniądze. Każdy z agentów miał swoją stację, którą zarządzał i starał się, by przynosiła jak największe zyski.
Kolonizatorzy nie mieli żadnych skrupułów, żeby osiągać swoje ambitne cele i wzbogacać się nadmiernie. Początkowo próbowali namówić tubylców do pracy, przekupując ich tanimi, bezużytecznymi prezentami – sznurkami, koralikami, kolorowymi szkiełkami. Wodzowie plemion często podpisywali umowy, w których zgadzali się na niewolniczą pracę wioski, naiwnie myśląc, że podpisują coś innego.
Podpisanie umowy, sporządzonej w obcym dla plemion języku, sprawiało, że mieszkańcy zmuszani byli do katorżniczej pracy, za którą nie otrzymywali wynagrodzenia. Do pracy zaciągani byli nie tylko mężczyźni w wieku robotniczym, ale także dzieci, starcy, kobiety w ciąży, chorzy i niedołężni. Pracując w nieludzkich, bardzo trudnych warunkach, nie otrzymywali pożywienia i wody. Trudne warunki pogodowe, susze, upały również nie ułatwiały funkcjonowania. Mieszkańcy wiosek byli brudni i zaniedbani, chorowali, a ich ciała ulegały deformacjom przez nadmiar pracy i brak możliwości pełnej regeneracji.
Europejscy zarządcy stacji czuli się wyśmienicie, mogąc rządzić do woli grupą tubylców. Bawili się tym i nie czuli żadnej sympatii do osób, które pracowały na ich zysk. Chodzili doskonale ubrani, jadali dobrze, a resztki posiłków wyrzucali lub dawali swoim zwierzętom, nie dzieląc się z pracownikami. Cieszyli się życiem, byli szczęśliwi i oczekiwali natychmiastowych rezultatów pracy niewolników.
Jednocześnie nie bali się podejmować radykalnych kroków, by zrealizować swoje założenia. Białoskórzy strażnicy chodzili po wiosce z bronią i pilnowali mieszkańców, by ci pracowali bez żadnych przerw. Chwila wolnego była karana biczowaniem lub pobiciem. Pracowano od bladego świtu do późnej nocy, ponieważ kolonizatorzy chcieli zrobić jak najwięcej każdego dnia. Bunty były krwawo tłumione, a rebelianci wieszani lub zabijani. Osoby, które oszukiwały, uciekały od pracy lub podkradały jedzenie były okaleczane poprzez ucinanie dłoni. Kobiety były regularnie gwałcone i traktowane przez Europejczyków jak zabawki do spełniania zachcianek.
Śmierć była w koloniach codziennością, do której każdy był przyzwyczajony. Kolonizatorzy nie interesowali się życiem niewolników, którzy często umierali podczas wykańczającej pracy ponad siły. Ludzie odchodzili od miejsca pracy i umierali gdzieś obok, co nie robiło na nikim wrażenia. Umierano także z głodu czy wypadków, którym ulegano podczas pracy. Choroby i zarazy były czymś, co przerażało kolonizatorów, jednak sytuację opanowywano przez zabijanie chorych i zarażonych. Mordowanie i okrucieństwa przeciwko rdzennym mieszkańcom również nie były niczym niezwykłym. Codzienny obraz stacji wydobywającej kość słoniową malował się krwią niewinnych pracowników, którzy zostali zmanipulowani i zmuszeni do najgorszego okropieństwa, jakim jest niewolnictwo.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:24:11.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.