Lord Jim – streszczenie

Autorka streszczenia: Marta Grandke. Redakcja: Aleksandra Sędłakowska.

„Lord Jim” to powieść napisana przez Josepha Conrada, która ukazała się w 1900 roku. Opowiada historię młodego marynarza Jima, który zawiódł, porzucając pasażerów w niebezpieczeństwie, by ratować własne życie, co sprzeczne było z jego wartościami i doprowadziło do utraty honoru. Jim przez resztę życia stara się go odzyskać, zmagając się z konfliktem między własnymi przekonaniami a instynktami. Conrad ukazuje honor jako najwyższą wartość ludzkiego życia. W trakcie pisania „Lord Jim” autor zaczął pracę nad „Jądrem ciemności”, gdzie również pojawia się postać Marlowa, łącząca obie powieści.

Spis treści

Lord Jim – streszczenie krótkie

Powieść wprowadza czytelnika w życie tytułowego bohatera, Jima, który pochodził z rodziny pastora i był jednym z pięciorga dzieci wychowywanych w duchu religijnych zasad. Jim jednak opuścił dom rodzinny, by zostać marynarzem, co wymagało ukończenia specjalnej szkoły. Pracował także jako akwizytor handlowy w nadmorskich miejscowościach, jednak często zmieniał miejsca zatrudnienia. Powieść nie podaje nazwiska Jima, ale sugeruje, że skrywa on mroczny sekret, który wywiera ogromny wpływ na jego życie i samopoczucie. Choć Jim nie mówi o tym otwarcie, nosi w sobie ten ciężar i nie chce, by inni poznali jego tajemnicę. Po ukończeniu szkoły morskiej Jim zaczął realizować swoje młodzieńcze marzenie o żegludze i szybko awansował na oficera. Jednak praca ta okazała się monotonna i pozbawiona codziennych przygód.

Podczas jednego z pobytów w porcie, gdzie leczył kontuzję nogi, Jim zaciągnął się jako pierwszy oficer na parowiec „Patna”, przewożący ośmiuset pielgrzymów. To właśnie wtedy ujawnia się straszliwy sekret Jima: w nocy, gdy „Patna” doznała uszkodzenia i groziło jej zatonięcie, Jim poddał się instynktowi i opuścił statek razem z resztą załogi, nie informując pasażerów o zagrożeniu. Choć początkowo chciał ratować pielgrzymów, ostatecznie wyskoczył do łodzi ratunkowej. Wkrótce potem okazało się, że „Patna” jednak nie zatonęła, a jej pasażerowie zostali uratowani. Jim był jedynym, który zeznawał w procesie o porzucenie statku, próbując w ten sposób naprawić swoje błędy, podczas gdy inni członkowie załogi unikali odpowiedzialności. Mimo możliwości ucieczki, Jim stawił się przed sądem i poniósł konsekwencje swoich czynów, tracąc dyplom oficerski.

Po procesie, Jim próbował odnaleźć spokój, lecz nie mógł zapomnieć o swoich czynach na morzu. Za sprawą Marlowa, który polubił Jima i postanowił mu pomóc, Jim otrzymał pracę u pana Denvera, jednak szybko zrezygnował, nie mogąc znieść przypomnień o „Patnie”. Wciąż zmieniał miejsca pracy, gdy tylko spotykał kogoś związanego z jego przeszłością. Podróżując, dotarł do wielu portów i poznał wielu ludzi. Pewnego dnia Marlow spotkał Jima w Bangkoku, gdzie Jim zmagał się z demonami przeszłości. Marlow poprosił o radę swojego przyjaciela Steina, który zaproponował, by Jim został jego przedstawicielem na odległej wyspie Patusan. Jim, z dokumentami i srebrnym pierścieniem od Steina, wyruszył na nową przygodę.

Na Patusanie Jim został początkowo uwięziony przez radżę Allangę, ale udało mu się uciec i dotrzeć do osady Bugisów, rządzonej przez Doramina, przyjaciela Steina. Mieszkańcy początkowo byli nieufni wobec Jima, ale przekonali się do niego dzięki pierścieniowi od Steina. Jim zyskał ich zaufanie, pomagając im pokonać radżę i Szarifa, stając się miejscowym bohaterem i zdobywając szacunek. Mieszkańcy zaczęli nazywać go tuanem, co oznacza "lord". Na Patusanie Jim poznał także swoją wielką miłość, Klejnot, pasierbicę Portugalczyka Corneliusa, który źle ją traktował.

Gdy Marlow odwiedził Jima na Patusanie, Jim miał już żonę i ugruntowaną pozycję w plemieniu. Jednak jego spokój nie trwał długo. Na wyspę przybyli piraci dowodzeni przez korsarza Browna, którzy planowali splądrować wyspę. Dzięki Jimowi mieszkańcy odparli atak i uwięzili piratów. Jim, w akcie honoru, zaproponował Brownowi, że jeśli oddadzą broń, będą mogli opuścić wyspę. Brown jednak, podjudzony przez zdradzieckiego Corneliusa, przeprowadził atak, w którym zginął syn Doramina, Dain Waris. Czując się odpowiedzialny za tę tragedię, Jim oddał się w ręce Doramina, który zabił go za śmierć syna. Po śmierci Jima, Klejnot pogrążyła się w rozpaczy, a Cornelius również zginął w wyniku swoich intryg.

Lord Jim – streszczenie szczegółowe

Rozdział pierwszy

Na początku powieści autor opisuje wygląd Jima — jest on dobrze zbudowanym, wysokim mężczyzną, który zawsze nosi starannie dobrane, czyste ubrania. Jim zyskał popularność we wschodnich portach, pracując jako akwizytor dla dostawcy okrętowego. W tej roli kontaktował się z kapitanami statków, zachęcając ich do korzystania z usług swojego pracodawcy, który zaopatrywał statki. Jim odnosił sukcesy w tej pracy i dobrze zarabiał, jednak mimo to regularnie zmieniał pracodawców. Zdarzało się, że nagle porzucał swoje obowiązki i udawał się w zupełnie nowym, nieznanym kierunku. Dzięki temu w ciągu kilku lat odwiedził wiele miejsc, takich jak Kalkuta, Bombaj, Rangun, Penang i Batawia. Pewnego dnia osiedlił się w malajskiej dżungli, gdzie miejscowi nadali mu przydomek „tuan”, co oznacza „lord”.

Powieść przedstawia również przeszłość Jima. Urodził się na plebanii jako jeden z pięciu synów pastora. Od najmłodszych lat bardziej interesowało go morze niż życie duchowne, więc w końcu wstąpił do „szkoły dla oficerów marynarki handlowej”. Jim szybko okazał się pojętnym uczniem i marzył o wielkich przygodach i wyczynach na morzu. Pewnego razu, podczas sztormu, dwa statki zderzyły się ze sobą, a marynarze ruszyli na ratunek. Jim jednak nie usłyszał w porę sygnału alarmowego, co później budziło w nim frustrację, gdy słuchał relacji innych. Był przekonany, że to właśnie on został stworzony do takich, a nawet bardziej ryzykownych wyzwań.

Rozdział drugi

Jim spędził dwa lata na nauce, po których mógł wreszcie wypłynąć na morze. W młodości dużo marzył o ekscytujących morskich przygodach, jednak wkrótce przekonał się, że życie na statku jest dość monotonne i pozbawione większych emocji. Mimo rozczarowania, Jim zawsze sumiennie wykonywał swoje obowiązki i był wzorowym pracownikiem, co pozwoliło mu awansować na stanowisko pierwszego oficera. Pewnego razu, podczas sztormu, został przygnieciony spadającą belką, co zmusiło go do długiego odpoczynku w łóżku. Z powodu kontuzji Jim kulał, więc udał się do szpitala w jednym z wschodnich portów, gdzie jego statek odpłynął bez niego. Po pewnym czasie Jim odzyskał sprawność na tyle, by chodzić samodzielnie, ale wciąż nie miał okazji wrócić do ojczyzny. W tym okresie poznał wielu marynarzy, w tym takich, którzy nie przepadali za ciężką pracą na europejskich statkach. Zafascynowany ich opowieściami, Jim zaciągnął się na stary, zaniedbany parowiec „Patna”, gdzie zaoferowano mu posadę pierwszego oficera. Statek przewoził wówczas ośmiuset pielgrzymów — mężczyzn, kobiet i dzieci — i zmierzał w kierunku Morza Czerwonego.

Rozdział trzeci

Parowiec płynął spokojnie w kierunku Perimu, otoczony cichym morzem, podczas gdy pasażerowie pogrążeni byli we śnie. Jim kończył swoją wachtę, podziwiając piękno otaczającego go świata — niebo, wodę i ciszę. Czuł się bezpieczny w tej scenerii. Jego spokój został jednak zakłócony przez pojawienie się kapitana, który był ordynarnym i powolnym Niemcem. Wkrótce dołączył do nich drugi mechanik, wyraźnie pod wpływem alkoholu, co sprawiło, że stał się rozmowny i odważny. Mechanik narzekał na swoją pracę oraz na skąpstwo kapitana i starszego mechanika. Kapitan i starszy mechanik byli starymi znajomymi, a ten drugi dwadzieścia lat wcześniej został usunięty ze statku za pewne przewinienie, którego nie ujawniono. Mimo to, z powodu braku wykwalifikowanych ludzi do obsługi maszyn okrętowych na wschodnich rynkach, starszy mechanik znalazł zatrudnienie i zaprzyjaźnił się z kapitanem. Zwierzenia drugiego mechanika przerwał jednak nagły, dziwny wstrząs, który sprawił, że się przewrócił, choć nic więcej się wtedy nie wydarzyło.

Rozdział czwarty

Miesiąc później Jim zostaje wezwany przed sąd, gdzie stara się szczegółowo opisać wydarzenia, które miały miejsce tamtej nocy. Kapitan polecił mu sprawdzić dziób statku, aby upewnić się, czy nie doszło do uszkodzenia. Pod pokładem Jim zauważył, że w dziobowej części statku woda szybko się gromadzi. Po powrocie na pokład zobaczył drugiego mechanika z złamaną ręką, który w panice uciekał. Mechanik przewidział, że statek zaraz zatonie, ale kapitan zdołał go obezwładnić i rozkazał zatrzymać maszyny, zachowując przy tym spokój i mrucząc coś pod nosem o parze.

W sali sądowej znajdowało się wielu miejscowych oraz Europejczyków, ale Jim zwrócił uwagę na jednego białego mężczyznę, który siedział z boku i patrzył na niego ze zrozumieniem. Tym mężczyzną był Marlow.

Rozdział piąty

W tym rozdziale narrację przejmuje Marlow, który opowiada historię Jima. Narzeka on również na to, że ludzie często zwierzają mu się ze swoich problemów.

W tamtym czasie wielu marynarzy interesowało się sprawą „Patny” i prowadzonym dochodzeniem. Marlow przebywał w jednym ze wschodnich portów, gdzie ciągle napotykał na plotki i spekulacje na ten temat. Pewnego dnia spotkał cztery osoby bezpośrednio związane z tą sprawą. Na czele tej grupy szedł ogromny, zaniedbany i otyły mężczyzna, który zmierzał do kapitana portu. Elliot, który był szefem kapitanatu i przygotowywał się już do przejścia na emeryturę, od razu przyjął kapitana „Patny”. Po chwili z jego biura zaczęły dochodzić odgłosy kłótni, po której potężny Niemiec wyszedł, przeklinając urzędnika, który odebrał mu certyfikat.

Marlow w tym czasie przyglądał się pozostałym trzem osobom. Zauważył młodzieńca, który wyróżniał się swoją postawą – był dumny i obojętny. Mając doświadczenie w pracy z ludźmi i szkoleniu przyszłych oficerów brytyjskiej marynarki handlowej, Marlow doszedł do wniosku, że ten opanowany młody człowiek ma potencjał i mógłby bez obaw prowadzić okręt.

Kapitan „Patny” porzucił swoich towarzyszy i odjechał, a Marlow nigdy więcej o nim nie usłyszał. Starszy mechanik także szybko opuścił grupę i znalazł schronienie u Marianiego, człowieka, u którego miał długi. To u niego ukrył się i pił w gospodzie. Trzeciego dnia pijackiego ciągu uciekał przed halucynacjami i wybiegł na ulicę, a następnie trafił do szpitala, w którym leczył się drugi mechanik ze złamaną ręką. Marlow odwiedzał tam swojego marynarza i zauważył pierwszego mechanika. Lekarz poinformował go, że cierpi on na delirium tremens wywołane kilkudniowym piciem alkoholu. Mechanika dręczyły wizje ropuch, podczas gdy zazwyczaj pacjenci mają halucynacje w postaci węży. Zapytany o „Patnę”, odpowiedział jedynie, że statek pełen różowych ropuch zatonął.

Rozdział szósty

Jim okazał się jedynym członkiem załogi, który był przesłuchiwany w sprawie „Patny”. Wśród ławników znajdował się Montague Brierly, który podczas przesłuchań sprawiał wrażenie spokojnego i obojętnego. Tydzień później popełnił jednak samobójstwo. Marlow dowiedział się o tym dwa lata później od Jonesa, pierwszego oficera Brierly’ego. Jones, choć uprzejmy wobec innych, był zirytowany relacjami z kapitanem, ponieważ uważał, że Brierly poniżał go swoją wyniosłą postawą. Pewnego dnia, po zakończeniu wachty, Brierly udał się na rufę i zniknął. Uznano, że najprawdopodobniej wyskoczył za burtę, gdyż jego złoty zegarek został znaleziony przywiązany do relingu. Ponieważ zdarzyło się to na otwartym morzu, uznano, że musiał utonąć.

To wydarzenie wstrząsnęło Jonesem z innego powodu. Kapitan pozostawił dwa listy: w jednym żegnał się z Jonesem jak ojciec z synem i sugerował, że to jemu powinno przypaść dowództwo nad statkiem. Drugi list skierowany był do armatora statku z rekomendacją Jonesa i prośbą o powierzenie mu dowództwa „Ossy”. Brierly poprosił także Jonesa o opiekę nad swoim ulubionym psem, Korsarzem. Mimo to Jones nie otrzymał dowództwa; miejsce Brierly’ego zajął kapitan „Pelionu”, który sądził, że Jones żywi do niego urazę za to, że przez niego nie dostał nowej posady. Jones nie mógł jednak przestać myśleć, że Brierly poświęcił swoje życie, aby umożliwić mu awans, na który długo czekał. W końcu Jones pokłócił się z nowym kapitanem, porzucił „Ossę” i dwa lata później objął dowództwo na innym statku, „Królowej Ognia”. Całą tę historię opowiedział później Marlowowi.

Marlow wraca jednak do kwestii Brierly’ego, który po jednym z przesłuchań chciał, aby Marlow przekonał Jima do opuszczenia portu. Uważał, że sytuacja pierwszego oficera „Patny” jest żenująca i powinien on jak najszybciej zakończyć tę sprawę wszelkimi możliwymi środkami. Brierly wręczył również Marlowowi pieniądze, aby przekazał je Jimowi. Młody mężczyzna podsłuchał ich rozmowę i uznał, że to Marlow jest autorem tej upokarzającej propozycji. Jim zaczepił Marlowa, a ten, przezwyciężywszy początkową irytację, zaczął mu współczuć i wyjaśnił, że zaszło nieporozumienie. Następnie zaprosił Jima na obiad do hotelu „Malabar”.

Rozdział siódmy

W restauracji przebywało wielu podróżnych, którzy wysiedli z parowca płynącego na wschód. Wśród nich byli zamożni turyści, którzy w tej podróży szukali rozrywki. W hałaśliwym tłumie Jim opowiadał Marlowowi o wypadku „Patny” i o przesłuchaniu. Przyznał, że śledztwo jest dla niego koszmarem, ale nie mógł sobie pozwolić na hańbę ucieczki, jak to zrobili pozostali członkowie załogi. Jim zdawał sobie sprawę, że znalazł się w trudnej sytuacji. Wiedział, że z powodu „Patny” jego dalsza kariera na morzu jest zamknięta, a powrót do domu i wyznanie wszystkiego ojcu również nie wchodzi w grę. W czasie rozmowy Jim nie próbował się usprawiedliwiać, a jedynie wyjaśniał swoje postępowanie. W noc katastrofy zobaczył, jak przerdzewiała grodź wyginała się w kierunku międzypokładu na dziobie, gdzie spali pielgrzymi. Myśl o zbliżającej się śmierci sparaliżowała go. Miał wrażenie, że nie ma wystarczająco dużo czasu, by spuścić łodzie na wodę, które mogły pomieścić tylko połowę pasażerów. Sytuacja ta przerosła Jima, młodego człowieka, który dotąd żył bohaterskimi opowieściami i marzeniami. Nie potrafił sobie wybaczyć swojej reakcji. Wydawało mu się wtedy, że to ostatnie chwile jego życia, więc chciał uchronić innych przed paniką i rozpaczą, którą poczuliby, gdyby zostali nagle wybudzeni ze snu.

Rozdział ósmy

Jim, stojąc nad lukiem, pomyślał, że mógłby spuścić łodzie ratunkowe, które pozostałyby na powierzchni po zatonięciu „Patny”. Pobiegł więc w ich kierunku, lecz po drodze ktoś zatrzymał go, prosząc o wodę. Jim początkowo nie zrozumiał prośby i odepchnął pielgrzyma, ale ostatecznie spełnił jego żądanie. Następnie natknął się na kapitana i jego trzech towarzyszy, którzy próbowali spuścić na wodę jedną z łodzi ratunkowych. W tym momencie Marlow przerwał opowieść Jima, zauważając, że w jego rachunku sumienia przejawia się głęboko ludzkie podejście — to cecha, która zawsze przykuwała jego uwagę bardziej niż wygląd czy maniery. Jim kontynuował swoją opowieść, podkreślając, że trzymał się na dystans od kapitana i jego towarzyszy, którzy, zajęci spuścizną łodzi, porzucali pasażerów, o których bezpieczeństwo mieli obowiązek dbać. Chcieli ratować tylko siebie. Tej sytuacji przyglądała się dwójka Malajów; później w sądzie jeden z nich przyznał, że nie zastanawiał się nad tym, co widzi, a drugi myślał, że załoga działa w najlepszym interesie pasażerów i statku. Potem pierwszy mechanik poprosił Jima o pomoc w opuszczeniu łodzi na wodę. Jim nie reagował, więc mechanik nazwał go tchórzem i zaczął go wyzywać, co głęboko poruszyło pierwszego oficera.

Rozdział dziewiąty

Jim pragnął, aby statek wreszcie zatonął, co zakończyłoby jego koszmar. Na horyzoncie pojawiła się czarna chmura zwiastująca nadciągającą burzę, co stanowiło poważne zagrożenie dla uszkodzonego okrętu. Widok ten wywołał panikę u kapitana i jego towarzyszy, a Jim zaczął odcinać liny mocujące pozostałe łodzie. Następnie wrócił na swoje stanowisko i z obrzydzeniem obserwował załogę zmagającą się z linami. Wkrótce ogromna fala uderzyła w okręt, zapowiadając nadejście burzy. Palacz, który był zastępcą trzeciego mechanika i miał problemy z sercem, upadł na pokład i zmarł, ale Jim nie był tego świadomy. Hałas obudził kilku pielgrzymów, lecz Europejczyków to nie interesowało, gdyż już opuścili statek i wskoczyli do łodzi. Rozpoczęli wołanie do zmarłego towarzysza, podczas gdy okręt zaczął się powoli zanurzać. W ogromnym zamieszaniu Jim stracił orientację i również wskoczył do łodzi.

Rozdział dziesiąty

Po pewnym czasie statek zniknął w ciemnościach, a pasażerowie łodzi uwierzyli, że zatonął. Jim zaczął dostrzegać powagę swojej sytuacji i wstyd, który go obciążał, co skłoniło go do myśli o skoku do morza, aby dopłynąć do miejsca katastrofy i tam utonąć. Ostatecznie jednak tego nie zrobił. Jego towarzysze początkowo wzięli go za zmarłego palacza i zaczęli wyrzucać jego zwłoki, ale później rozpoznali Jima i zaczęli go wyzywać. Choć groźby były tylko słowne, Jim był gotów na bójkę lub skok za burtę, licząc, że jego współtowarzysze mogliby go zabić, co uwolniłoby go od ciężaru jego haniebnych czynów. Przez sześć godzin stał na dziobie z kawałkiem ciężkiego drewna, pełniąc rolę strażnika. O świcie reszta rozbitków zaczęła odnosić się do niego lepiej. Jim pełnił wachtę, podczas gdy reszta załogi spała w cieniu żagla. On sam czuwał w palącym słońcu, wykonując w ten sposób samodzielnie ciężką pokutę.

Rozdział jedenasty

Jim przez czas spędzony w łodzi wiele rozmyślał i ostatecznie sformułował wniosek, że jeśli okazał się tchórzem i dopuścił takiego czynu, to jako dżentelmen nie może uciekać teraz od życia i konsekwencji swoich działań. To właśnie dlatego konsekwentnie brał udział w męczących przesłuchaniach i nie próbował uciec przed odpowiedzialnością za swoją decyzję. Wyjaśniło to Marlowowi jego postawę wobec sądu i fakt, że Jim nie uciekł przed rozprawą tak jak inni członkowie załogi.

Rozdział dwunasty

Marynarzy uratował statek „Avondale”. Kapitan i jego towarzysze przedstawili załodze „Avondale” swoją wersję wydarzeń, w której po niewielkim zderzeniu zatrzymali „Patnę” i rozpoczęli wodowanie łodzi ratunkowych. Według ich relacji, opuszczenie pierwszej łodzi miało doprowadzić do zatonięcia okrętu. Jim ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył tej wersji. Załoga „Avondale” była nieprzekonana co do historii rozbitków. Po dotarciu do portu okazało się, że „Patna” nie zatonęła, a do brzegu przyholowała ją francuska kanonierka. Kiedy Marlow wysłuchał relacji Jima, przypadkowo spotkał francuskiego oficera, który brał udział w akcji ratunkowej. Okręt „Patna”, przechylony i nieruchomy, przyciągnął uwagę Francuzów, którzy wysłali dwóch oficerów na miejsce. Ponieważ pasażerowie nie mogli się z nimi porozumieć, okręt został przymocowany linami do kanonierki i odholowany do brzegu. Marynarze przy linach mieli je przeciąć, gdyby „Patna” zaczęła tonąć, ale na szczęście do tego nie doszło.

Rozdział trzynasty

Marlow kontynuował rozmowy z francuskim oficerem, który zadawał pytania dotyczące szczegółów wypadku „Patny”. Przesłuchania Jima wywołały dyskusję na temat strachu i jego wpływu na ludzi. Francuz uważał, że ludzie rodzą się jako tchórze, a strach przed upokorzeniem się w oczach innych może prowadzić do szlachetnych działań. Marlow wrócił do rozmowy z Jimem, podczas której zaproponował mu pożyczkę, by młody oficer mógł uciec. Jim jednak odmówił, uznając, że nie może postąpić tak haniebnie jak pozostali członkowie załogi „Patny”, którzy próbowali uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. Pożegnawszy się, Jim odszedł, jakby w pośpiechu, mimo że twierdził, iż ta sprawa będzie go obciążać do końca życia, mimo że miał dopiero 24 lata.

Rozdział czternasty

Następnego dnia, gdy sąd miał ogłosić ostateczny wyrok, Marlow udał się tam, aby wysłuchać rozstrzygnięcia. Kapitan oraz Jim zostali uznani za winnych zaniedbania swoich obowiązków i porzucenia pasażerów w sytuacji zagrożenia. W konsekwencji odebrano im dyplomy oficerskie, co uniemożliwiło im dalszą pracę na wysokich stanowiskach na statkach. Po ogłoszeniu wyroku sala sądowa opustoszała, a Marlow obserwował, jak Jim odchodzi. Marynarz o imieniu Chester wyraził niezadowolenie z powodu tego, że Jim tak bardzo przejął się wyrokiem. Chester przywołał przykład swojego dawnego wspólnika, kapitana Robinsona, który był kiedyś piratem i wzbudzał postrach na morzach. Kiedy Robinsona pojmano i pozbawiono statku, nie poddał się, lecz zaczął szukać nowego zajęcia, co doprowadziło go do Chestera. Chester poszukiwał wtedy parowca, który mógłby wykorzystać do zbierania guano na wyspach koralowych – materiału, który mógłby być cenny dla plantacji trzciny cukrowej. Chester pomyślał, że Jim mógłby pracować u niego jako nadzorca załadunku guano, ale Marlow odmówił, nie chcąc brać pod uwagę takiej propozycji. Chester był zawiedziony, liczył bowiem na to, że uda mu się zatrudnić kogoś w trudnej sytuacji, kto będzie od niego zależny i w pełni oddany pracy.

Rozdział piętnasty

Marlow załatwił interesy u swojego agenta i poszedł poszukać Jima. Znalazł go, a młodzieniec biernie poszedł za nim, nie stawiając oporu. Marlow zabrał go do pokoju hotelowego, a sam zajął się swoją korespondencją. W tym czasie Jim mógł się pogrążyć we własnych myślach i zmagać się ze swoimi problemami. W bezpiecznym otoczeniu, wolny od wzroku innych ludzi Jim spędził kilka godzin, co było dla niego prawdziwą pociechą i ulgą w nieszczęściu. Zdawało mu się jednak, że jest całkowicie pozbawiony perspektyw na przyszłość w tak młodym przecież wieku.

Rozdział szesnasty

Gdy na dworze zapadł już zmrok, Jim podziękował Marlowowi za ofiarowanie mu chwili samotności. Dzięki temu mężczyzna mógł nieco ochłonąć i dojść do siebie po trudnych przeżyciach. Jim zamierzał odejść mimo burzy trwającej na zewnątrz. Marlow jednak sądził już wtedy, że jest odpowiedzialny za los Jima i domyślał się, że jeśli pozwoli mu teraz odejść, to młodzieniec zacznie stopniowo staczać się na samo dni. Próbował zatem zatrzymać Jima w pokoju.

Rozdział siedemnasty

Jim zawahał się i być może ze względu na pogodę, a może przez to, że nie miał się gdzie podziać, został z Marlowem, a ten zaczął go namawiać do przyjęcia pomocy. Jim sprzeciwiła się, ale dowiedział się też, że jego dobroczyńca napisał dla niego list polecający, w którym poręczył za niego swoim honorem. W tym momencie Jim zmienił się i zaczął wierzyć, że być może jest jeszcze dla niego szansa i jest w stanie zacząć swoje życie od nowa. Jim zorientował się, że ma przed sobą naprawdę wielką szansę. Nie był w stanie nawet podziękować Marlowowi za okazane mu zaufanie, zatem pożegnał się i wyszedł o wiele szczęśliwszy. 

Rozdział osiemnasty

Około pół roku później Marlow otrzymał list od Denvera, w którym dowiedział się, że Jim, który od sześciu tygodni mieszkał u niego, zrobił na nim świetne wrażenie. Denver chwalił młodzieńca, jednak już po upływie następnych sześciu miesięcy Marlow otrzymał zupełnie inną wiadomość. Okazało się, że Jim opuścił swoje stanowisko i zniknął, co zaskoczyło i oburzyło jego pracodawcę. W korespondencji znalazł również list od Jima, w którym ten wyjaśniał, że odszedł z pracy, ponieważ na jego miejsce w łuszczarni zatrudniono drugiego mechanika z „Patny”. Jim wspomniał także, że dostał ofertę pracy w firmie dostawców okrętowych „Egström i Blake”. Marlow wysłał rekomendacje dla Jima do tej firmy, ale podczas pobytu w porcie spotkał młodzieńca i zapytał go o powody jego decyzji. Jim przyznał, że nie mógł znieść nadmiernej poufałości drugiego mechanika z „Patny” i żałował, że opuścił Denvera, którego lubił. Nie widział jednak innego wyjścia. Po kolejnych sześciu miesiącach okazało się, że Jim również porzucił stanowisko w magazynie bez wyjaśnienia. Egström, choć był zadowolony z pracy Jima, nie rozumiał powodów jego odejścia. Marlow zapytał więc, czy przypadkiem w czasie rozmowy przy Jimmie nie omawiano sprawy „Patny”. Właściciel magazynu przypomniał sobie, że tego dnia, kiedy Jim odszedł, rzeczywiście toczyły się rozmowy na temat załogi parowca.

Rozdział dziewiętnasty

Jim regularnie zmieniał miejsca pracy i miejsca pobytu, próbując uciec przed swoją przeszłością oraz historią „Patny”, która nieustannie go prześladowała. Jego styl życia sprawiał, że stał się rozpoznawalny, co utrudniało mu funkcjonowanie. Pewnego razu zaczął pracować w Bangkoku u braci Yuckerów, a wcześniej jadł w restauracji Schomberga, znanego z plotek. Wkrótce wszyscy goście lokalu poznali szczegóły dotyczące „Patny” oraz rolę Jima w tej sprawie. Innym razem, podczas gry w bilard, duński marynarz obraził Jima komentarzem na temat tej historii. W odpowiedzi Jim wyrzucił go przez okno do morza, co wywołało oburzenie wśród ludzi. Marlow zabrał Jima na pokład swojego statku, jednak młodzieniec stał się zamknięty w sobie, co zmartwiło Marlowa. Mimo to, Marlow pomógł mu znaleźć pracę u De Jongha, ale szybko stało się jasne, że Jim traktuje kolejne miejsca pracy tylko jako źródło dochodu, a nie jako sposób na stabilne życie. Marlow zrozumiał, że Jim nie chce wyjść z roli ofiary, dlatego postanowił skonsultować się ze Steinem, który wydawał mu się odpowiednim doradcą.

Rozdział dwudziesty

Marlow odwiedził Steina, który przyjął go w swoim gabinecie, wypełnionym różnorodnymi gablotami z owadami. Przyrodnik pracował akurat nad badaniem jednego z gatunków motyli i szybko opowiedział Marlowa o okolicznościach jego złapania. Stein opisał, jak podczas pobytu na Celebes został podstępem zwabiony z domu i napadnięty przez siedmiu bandytów. Choć myśleli, że Stein nie żyje, on zabił trzech z nich rewolwerem, a reszta uciekła. Wtedy właśnie Stein zobaczył rzadkiego motyla, którego szukał od dłuższego czasu, i dopiero wtedy naprawdę przejął się sytuacją. Następnie Stein wysłuchał Marlowa i szybko stwierdził, że Jim jest romantykiem. Rozmawiali o tym, czy można pomóc młodzieńcowi uwolnić się od jego problemów. Stein postanowił odłożyć decyzję na następny ranek, odprowadził Marlowa do sypialni i wrócił do swojej kolekcji.

Rozdział dwudziesty pierwszy

Następnego dnia Stein zasugerował, że Jim powinien zostać wysłany do Patusanu. Był to odległy region, zarządzany przez lokalnych mieszkańców, znacznie oddalony od Europejczyków czy innych osób, które mogłyby znać jego przeszłość. Takie odizolowanie miało zapewnić Jimowi spokój ducha. Miał zająć stanowisko po Portugalczyku o imieniu Cornelius, który dotąd zarządzał tamtejszą stacją handlową firmy Steina. Marlowowi spodobał się ten pomysł, zwłaszcza że planował wrócić do swojej ojczyzny i szukał odpowiedniego miejsca dla Jima, aby zapewnić mu stabilizację i umożliwić oderwanie się od jego bolesnej przeszłości. Marlow obserwował Jima, który właśnie wrócił z Anglii, gdzie nie mógł się odnaleźć, i uważał, że takie rozwiązanie będzie dla niego najlepsze.

Rozdział dwudziesty drugi

Autor opisuje Patusa jako kraj znany już od XVII wieku, który przyciągał kupców i awanturników poszukujących cennego pieprzu. Z biegiem czasu region stracił na znaczeniu, a gdy Jim przybył, był już tylko mało istotną prowincją w dżungli. Stein opowiadał, że Patusa jest rządzona przez młodego sułtana, który nie cieszy się wielkim szacunkiem i w rzeczywistości jest narzędziem w rękach swoich wujów. Ci wujowie okrutnie traktują miejscową malajską ludność, a najgorszy z nich jest radża Allang, który spotkał się z Jimem i Marlowem. Jim był bardzo wdzięczny Marlowowi za pomoc, jednak Marlow przypomniał mu, że prawdziwe uznanie należy się zmarłemu dobroczyńcy Steina, Szkotowi Aleksandrowi O’Neilowi. To dzięki O’Neilowi Stein mógł pomagać przybyszom z Anglii, spłacając w ten sposób dług z młodości.

Rozdział dwudziesty trzeci

Po zapoznaniu się z planami Steina, Jim pobiegł wyrazić swoją wdzięczność i wrócił do domu w stanie wyjątkowego uniesienia dopiero następnego ranka. Stein podarował mu zużyty srebrny pierścień, który miał pomóc mu w nawiązaniu kontaktu z Doraminem, starym przyjacielem Steina. Doramin był ważną postacią w Patusanie. Jim długo podziwiał Steina za jego dobroć i hojność. Młodzieniec miał już wstępne plany na swój pobyt w Patusanie, a nawet informacje o niebezpieczeństwie i możliwości utraty życia nie zniechęciły go do entuzjazmu. Gdy wreszcie zorientował się, że jego statek niedługo odpływa, pobiegł szybko po swoje rzeczy, ale zapomniał zabrać nabojów do rewolweru, który Marlow podarował mu na tę wyprawę. Kapitan próbował go dogonić, ale bez powodzenia. Okręt miał zabrać Jima do ujścia rzeki w Batu Kring, około trzydziestu kilometrów od Patusanu. Przed pożegnaniem Marlow rozmawiał z kapitanem statku, ale nie udało mu się uzyskać żadnych informacji. Kapitan mówił w niezrozumiałym języku i stwierdził, że osoby udające się do Patusanu są właściwie skazane na śmierć.

Rozdział dwudziesty czwarty

Dwa lata później Marlow odwiedził Patusan osobiście, niosąc wiadomość od Steina. Przyrodnik oferował Jimowi dom oraz towary na korzystnych warunkach, które mógłby sprzedać jako agent handlowy. Marlow spotkał się z Jimem, który opowiedział mu o swoich pierwszych doświadczeniach w tej krainie. Jim przybył do wioski rybackiej, gdzie dawno nie widziano białego człowieka, co wzbudziło u mieszkańców obawy o nadchodzące kłopoty. Początkowo niechętni, mieszkańcy w końcu zgodzili się zabrać go w górę rzeki. Jednak podczas podróży trzej wioślarze wykorzystali jego nieuwagę i uciekli, oddając Jima w ręce lokalnego radży. Przed wyruszeniem w drogę Jim zapomniał naładować swój rewolwer, co mogło mu uratować życie, gdyż nie użył broni przeciwko nieprzyjaznym miejscowym, którzy go otoczyli.

Rozdział dwudziesty piąty

Dalej Jim ściszonym głosem opowiadał o dalszych przygodach po przybyciu. Działo się to podczas wizyty w siedzibie radży Tunku Allanga, który przyjął u siebie dwóch białych z szacunkiem, ale też i lękiem. Jima wtedy uwięził tchórzliwy radża, który trzy dni spędził na zastanawianiu się w gronie doradców, co dalej zrobić z młodzieńcem. Trzeciego dnia Jim był już zmęczony warunkami, w jakich go trzymano i po prostu uciekł, przeskakując palisadę. Potem resztką sił udało mu się dotrzeć do Doramina, gdzie się nim troskliwie zaopiekowano. Zajęła się nim bowiem małżonka Doramina, który był naczelnikiem plemienia Bugisów, składającego się z sześćdziesięciu rodzin pochodzących z Celebes. Doramin cieszył się tu zatem dużym szacunkiem, który dodatkowo powiększył fakt, że nie pozwolił miejscowemu radży na gnębienie swoich ludzi. Doprowadziło to jednak do rywalizacji, czy wręcz nawet wojny domowej, podsycanej przez obecność Szarifa Alego, czyli Araba, który wzniecił w kraju bunt plemion właśnie przeciwko radży.

Rozdział dwudziesty szósty

Jim szybko zdobył sympatię żony naczelnika plemienia, która zaczęła traktować go niemal jak własnego syna. Młodzieniec szybko zrozumiał miejscową sytuację i zaczął podejmować decyzje mające na celu przywrócenie pokoju wśród plemion dręczonych przez radżę Allanga i Araba, który niszczył wsie. Aby zrealizować swój plan, musiał najpierw przekonać Bugisów oraz innych Malajów. W tym pomógł mu zaprzyjaźniony syn naczelnika, Dain Warris, który wspierał Jima w przezwyciężaniu oporu lokalnej ludności. Dain poprowadził również walkę przeciwko Szarifowi i jego oddziałom, używając dwóch starych dział i małych, mosiężnych armat, które znajdowały się w skarbcu Doramina. Chociaż armaty te były symbolem bogactwa, sprawdziły się również w roli broni. Jim zorganizował nocny atak na oboz Araba, korzystając z wyciągów, które sam skonstruował, aby przenieść działa na wzgórze, gdzie znajdował się oboz.

Rozdział dwudziesty siódmy

Marlow uczestniczył w rozmowie z miejscowym czarownikiem Surą oraz Dainem Warrisem, podczas której dowiedział się o wielkim szacunku i reputacji, jaką cieszył się Jim. Jego renoma sięgała również do odległych regionów, co ilustrowało zdarzenie, gdy starszy Malaj z dalekiej wioski przybył, by zapytać Jima o radę w sprawie rozwodu. Malaj przedstawił swoje pytanie w sposób niezbyt jasny, co spowodowało, że Jim nie do końca zrozumiał jego intencje. Mimo to obiecał, że osobiście zajmie się tą sprawą. Po przybyciu do wioski spędził dzień na wysłuchiwaniu skomplikowanych opowieści miejscowych, zanim udało mu się rozwiązać problem. Wkrótce odkrył, że to nie jedyne wyzwanie, przed jakim stanął, ponieważ tubylcy zaczęli przypisywać mu magiczne zdolności i wielką mądrość. Jego opinia była wysoko ceniona i traktowana niemal jak boski autorytet, co wiązało się z dużą odpowiedzialnością, która nierzadko była dla Jima prawdziwym ciężarem. Mimo to czuł, że ma do wypełnienia ważną misję i starał się nie zawieść pokładanego w nim zaufania.

Z tego powodu Jim osobiście poprowadził szturm na oboz Szarifa, jako pierwszy przekraczając palisadę obronną wrogów. Ludzie Szarifa byli zaskoczeni i nie potrafili skutecznie stawić oporu. Jeden z nich zdołał jednak zaatakować Jima, a młodzieniec zawdzięczał swoje ocalenie szybkiej reakcji Daina Warrisa. W walce szczególnie wyróżnił się Tamb’ Itam, Malaj z północy, którego Jim przyjął pod swoją opiekę. Tamb’ Itam stał się wiernym służącym Jima. Tubylcy postrzegali Jima jako ważną i wpływową osobę, a jego zwycięstwo przyniosło mu wielką sławę i nadano mu niemal nadludzkie moce i umiejętności. Jim czuł się dumny i pewny siebie, wierząc w swoją użyteczność dla innych.

Rozdział dwudziesty ósmy

Po zakończeniu walki Szarif opuścił kraj, a radża Allang, dowiedziawszy się o sukcesie Jima, obawiał się, że może być następny w kolejce. Jim jednak postanowił nie interweniować bezpośrednio, zamiast tego uważnie śledził działania radży i napominał go, gdy odkrywał nadużycia. Jego uwagi zaczęły szybko przyjmować formę obowiązującego prawa, do którego wszyscy musieli się dostosować. Radża nie był z tego zadowolony, ale nie miał sposobu, by pozbyć się Jima, który stał się de facto władcą regionu.

Doramin, choć początkowo był przekonany, że Jim, jak wielu innych białych, wkrótce opuści ich kraj, martwił się, że bez wyznaczenia następcy może zapanować chaos. Liczył, że władza przypadnie jego ukochanemu synowi, Dainowi Warrisowi. Marlow jednak zapewnił Doramina, że Jim nie ma zamiaru wyjeżdżać, co sprawiło, że mężczyzna się ucieszył, choć nie zrozumiał dokładnie motywów tej decyzji, a Marlow nie potrafił wyjaśnić tego jednoznacznie.

W czasie pobytu w Patusanie Marlow odkrył, że Jim znalazł swoją wybrankę. Była nią piękna kobieta, podobna do swojej matki, która była żoną Corneliusa. Niestety, jej życie nie było szczęśliwe, ponieważ Portugalczyk, poprzedni właściciel stanowiska Jima, był egoistyczny i pyszałkowaty, źle traktując swoją rodzinę. Kobieta postanowiła rozwieść się i zamieszkać oddzielnie z córką. Kiedy Jim przybył do Patusanu i ożenił się z tą kobietą, jej matka już nie żyła. Jim nazywał swoją żonę Klejnotem, co stało się źródłem wielu plotek. W drodze do Patusanu Marlow dowiedział się także, że w pewnej odległej wiosce żyje biały człowiek posiadający niezwykle cenny kamień szlachetny. Próbowano nakłonić podróżnika, by przekonał Jima do sprzedaży kamienia, co miało subtelny charakter szantażu, ale Marlow nie traktował tego poważnie. W okolicy krążyły też opowieści o wspaniałym szmaragdzie należącym do potężnego białego mężczyzny, który osiedlił się w Patusanie w dziwnych okolicznościach.

Rozdział dwudziesty dziewiąty

Podczas swojej wizyty u Jima Marlow miał okazję poznać jego żonę, która zaczęła przyjmować jego manierę mowy i ruchów. Okazywała mężowi ogromną troskę i czułość, jednak nie była jedyną osobą dbającą o Jima. Obecny był także Tamb’ Itam, który nieustannie krążył po domu i można było go czasem zobaczyć. Tamb’ Itam żywił głęboką niechęć do ojczyma Klejnot, Corneliusa, którego uważał za odrażającego człowieka. Cornelius nagle przypomniał sobie o swoich prawach wobec pasierbicy i próbował dostać się do jej domu, lecz uwagę zwracał na niego tylko czuwający służący.

Jim opowiedział Marlowowi o swoich pierwszych dniach w Patusanie, które spędził u Corneliusa po opuszczeniu gościnności Doramina. Choć Cornelius na początku sprawiał wrażenie przyjaciela i był życzliwy, szybko okazało się, że potrafił również skazać gościa na głodówkę, żądając dużych pieniędzy, które rzekomo mu się należały od Steina, i nieustannie obwiniając swoją zmarłą żonę za liczne problemy.

Rozdział trzydziesty

Jim starał się zrozumieć, co stało się z towarami, które Stein przez długi czas wysyłał do Patusanu, i próbował zdobyć od Corneliusa rachunki oraz sprawozdania dotyczące jego działalności handlowej. W trakcie tego dochodzenia często widział, jak Cornelius znęca się psychicznie nad swoją pasierbicą, wymuszając na niej, by nazywała go ojcem i posłusznie spełniała jego życzenia. Jim doszedł do wniosku, że ma obowiązek zadbać o los dziewczyny i nie może jej zostawić w takim stanie. Choć wiedział, że próby zmuszenia Corneliusa do rozliczenia się z towarami mogą być bezskuteczne, nadal starał się to zrobić, co wyraźnie irytowało Portugalczyka.

W międzyczasie Jim otrzymywał ostrzeżenia od Doramina i innych, że radża planuje zamach na jego życie. Pewnej nocy Cornelius zaproponował Jimowi możliwość bezpiecznego opuszczenia Patusanu za 80 lub 100 dolarów, ale Jim odmówił. Kilka dni później, dręczony bezsennością i zmartwieniami, wpadł na pomysł, jak uwolnić kraj od Szarifa – planował wciągnąć armaty na wzgórze, blisko obozu wroga. Na werandzie podzielił się tym pomysłem ze swoją zaufaną towarzyszką, która wielokrotnie doradzała mu w sprawach lokalnych obyczajów i sytuacji.

Podczas rozmowy na werandzie zaskoczył go widok Corneliusa z grupą tubylców, którzy twierdzili, że chcą handlować rybami. Jim zauważył, że Cornelius wciąż się czaił i obrzucił go obelgami, co pozwoliło mu rozładować nagromadzone emocje. Portugalczyk uciekł, a Jim, pod opieką dziewczyny, poszedł spać.

Rozdział trzydziesty pierwszy

Następnego dnia Jim przeprowadził naradę z Doraminem i innymi ważnymi członkami plemienia Bugisów. Udało mu się przekonać ich do podjęcia działań przeciwko złemu Arabowi, który dręczył wszystkich. Wieczorem wrócił do domu w dobrym humorze, ale w nocy dziewczyna obudziła go, wręczając nabity rewolwer i prowadząc do szopy, gdzie czterej skrytobójcy wysłani przez Szarifa mieli się ukrywać. Jim dowiedział się, że dziewczyna codziennie troszczyła się o to, by spał spokojnie, co wzbudziło w nim ogromną wdzięczność za jej dotychczasowe, niewidoczne poświęcenie.

W szopie Jim początkowo niczego nie dostrzegał, aż nagle zza sterty szmat wyskoczył mężczyzna uzbrojony w kiris, rodzaj włóczni. Widok realnego zagrożenia sprawił, że Jim pozbył się wszelkich obaw. Z zimną krwią zastrzelił napastnika, co przeraziło pozostałych trzech, którzy natychmiast się poddali.

Rozdział trzydziesty drugi

Jim przekazał napastnikom wieść dla Szarifa, po czym zaprowadził ich nad rzekę i kazał im do niej skakać. Puścił ich zatem wolno. Na tym Jim zakończył swoją opowieść, ale zwierzył się też Marlowowi ze swojej wielkiej miłości do żony, która tak mężnie trwała u jego boku w trakcie tych wszystkich przygód i niebezpieczeństw. Darzyła go ona też wielką miłością i była do niego niezwykle przywiązana.

Potem Marlow sam odpoczywał w wieczornej ciszy, kiedy dołączyła do niego Klejnot. Okazało się, że jej matka wpoiła jej niezwykły lęk przed odejściem ukochanej osoby, która mogłaby się udać do jakichś dalekich i nieznanych jej krain.

Rozdział trzydziesty trzeci

Tej samej nocy, kiedy Jim rozprawił się ze skrytobójcami, obiecał też Klejnot, że nigdy jej nie opuści. Marlow starał się zapewnić dziewczynę, że jest to prawda, a Jim dotrzyma słowa. Wówczas Klejnot zwierzyła się mężczyźnie z tego, jaka była przyczyna jej lęku. Nie chciała skończyć jak własna matka, umierająca, płacząca i opuszczona przez męża. Klejnot powiedziała też, że zdaje sobie sprawę z tego, że Jima coś dręczy i obawia się, że może to się stać przyczyną ich rozstania. Marlow próbował ją uspokoić, ale niestety niewiele zdziałał. Mógł jedynie obiecać dziewczynie, że już nigdy tutaj nie wróci, by przypadkiem nie stać się przyczyną wyjazdu Jima z Patusanu, a tym samym rozłąki małżonków.

Rozdział trzydziesty czwarty

Rozmowę Marlowa i Klejnot przerwał Jim. Marlow wycofał się wówczas z towarzystwa i oddalił od młodych, by pogrążyć się w zadumie. Zorientował się wtedy, że jego próby uspokojenia Klejnot nie były skuteczne i nadal dręczył ją niepokój. Z zamyślenia wyrwał go Cornelius. Portugalczyk próbował przekonać Marlowa, by ten wstawił się za niego u Jima i uzyskał dla niego jakąś nagrodę za wiele lat opieki nad Klejnot, a także chciał dalej się nią zajmować, kiedy Jim wyjedzie z Patusanu. Marlowa zaskoczyła ta bezczelność i zapewnił Corneliusa, że Jim nigdzie się nie wybiera. Ta wiadomość sprawiła, że Cornelius porzucił resztki pozorów i zaczął obrażać Jima, który według niego okradł go ze wszystkiego, co Portugalczyk posiadał i przywłaszczył sobie jego miejsce. Marlowa zdjęło obrzydzenie i oddalił się od rozmówcy.

Rozdział trzydziesty piąty

W czasie powrotu Marlowa Jim przez jakiś czas mu towarzyszył. Udał się z nim nad ujście rzeki, do leżącej tam wioski rybackiej. To tam Marlow wsiadł na oczekujący go szkuner. Jim dowiedział się, że za rok Marlow ma odwiedzić Anglię i chciał przekazać coś żyjącym tam krewnym, ale zrezygnował z tej myśli. Długo obserwował oddalający się od niego statek.

Podczas pierwszego etapu drogi powrotnej Jim towarzyszył Marlowowi. Wspólnie dotarli do wioski rybackiej leżącej u ujścia rzeki. Tutaj kapitan wsiadł na oczekujący na niego szkuner. Jim słysząc, że Marlow wybiera się za jakiś rok do Anglii, zapragnął coś przekazać swym krewnym, jednak po chwili zrezygnował ze swego zamiaru i długo patrzył w ślad za oddalającym się statkiem.

Rozdział trzydziesty szósty

W tym momencie Marlow kończy swoje opowiadanie, a jego słuchacze rozchodzą się w ciszy. Dwa lata później jeden z nich, mieszkaniec okazałego gmachu położonego w pewnym angielskim mieście, otrzymuje kopertę z kilkoma listami. To przesyłka od samego Marlowa, który pragnął utrwalić i przedstawić ostatnie wydarzenia dotyczące osoby Jima, a opierał się on na dołączonych właśnie listach. Jednym z ich autorów jest stary proboszcz, który był ojcem Jima. Młodzieniec dostał to pismo, zanim wszedł na pokład „Patny” i przechował je przez wiele długich lat. Drugi z listów był autorstwa samego Jima z fortu, który wybudował on tam, by zapewnić schronienie wszystkim uciekającym przed uciskiem i niesprawiedliwością. 

Rozdział trzydziesty siódmy

W swoim własnym liście Marlow opisuje swoją wizytę w Semarangu u przyrodnika Steina. To tam kapitan ze zdziwieniem spotkał Tamb’ Itama, Malaja wiernego Jimowi. W domu gospodarza nie spotkał jednak samego Jima, a jedynie jego żonę. Dowiedział się od niej, że mężczyzna ją porzucił i uciekł przed dręczącym go niepokojem. Klejnot pogrążyła się w rozpaczy i jednocześnie zaczęła odczuwać w stosunku do męża coś na kształt nienawiści, którą wywołało odrzucenie. Klejnot nie była w stanie wybaczyć Jimowi, że nie pozwolił on jej towarzyszyć sobie, mimo iż była wierna, opiekuńcza, troskliwa, oddana i gotowa umrzeć razem z nim. Sten i Marlow próbowali tłumaczyć Jima, ale nic to nie dawało.

Rozdział trzydziesty ósmy

Marlow zaczął sporządzać pisemny raport z nadchodzących wydarzeń. Już osiem miesięcy później, w jednym z portów, spotkał złoczyńcę o nazwisku Brown. Mimo że cierpiał na astmę, nie przeszkadzało mu to cieszyć się zemstą, którą wymierzył Jimowi za wyimaginowane przewinienia. Brown był korsarzem – bezwzględnym, aroganckim i podłym człowiekiem, który podstępnie zdobył statek hiszpańskiego rządu. Nienawidził ludzi bez wyraźnego powodu i zabijał swoje ofiary.

Obawiając się zawinąć do znanych portów, Brown postanowił dotrzeć do Madagaskaru, gdzie planował sprzedać statek lub zdobyć fałszywe dokumenty. Jednak z powodu niewystarczającego zapasu wody i żywności na długą podróż, piraci napadali na mniejsze jednostki. Ostatecznie skierowali się do Patusanu, gdzie Brown zamierzał zastraszyć i terroryzować tubylców, by ich następnie obrabować. Część jego załogi pozostała przy wiosce rybackiej, podczas gdy Brown wziął trzynastu towarzyszy i popłynął w górę rzeki. Tam jednak niespodziewanie został zaatakowany przez miejscowych, a ich liczebność zmusiła Browna do wycofania się do jednej z zatok, gdzie zajął pozycję na wzgórzu i czekał na nadchodzący atak.

Rozdział trzydziesty dziewiąty

Podczas pierwszej próby, oddziały Daina Warrisa i ludzie radży zaatakowali piratów, którzy umocnili się na wzgórzu. W odpowiedzi zwołano naradę wojenną, by ustalić dalszą strategię. Jim był wówczas głęboko w kraju, co wstrzymywało decyzje dotyczące ostatecznego ataku. Klejnot wygłosiła emocjonalne przemówienie, a Dain Warris gorliwie chciał podjąć walkę, lecz postanowiono tymczasowo zabezpieczyć osadę i zablokować piratom dostęp do ich łodzi. Dowodzenie nad operacją przejął doświadczony Doramin, ale w naradzie uczestniczył także Kassim, wysłannik radży, który przybył z Corneliusem. Kassim, pełniący rolę tłumacza, przekazał Brownowi informacje o sytuacji w kraju i dostarczył piratom nieco żywności. Jego planem było wykorzystanie rozbójników do osłabienia plemienia Bugisów pod nieobecność Jima, wierząc, że w ujściu rzeki czeka statek z zaopatrzeniem i bronią, który wzmocni piratów. Brown szybko zorientował się, że Kassim liczy na jego pomoc, a Cornelius doradził, by piraci zabili Jima natychmiast po jego powrocie, nie próbując się z nim negocjować. Portugalczyk obiecał Brownowi, że po śmierci Jima, ten stanie się królem Patusanu.

Rozdział czterdziesty

Mimo rad Corneliusa, Brown rozważał możliwość negocjacji z Jimem i podziału władzy w kraju. Planując zdobycie fortu za pomocą Corneliusa, Brown liczył na możliwość stawiania warunków, współpracy z lokalnymi mieszkańcami oraz zyskania czasu na oczekiwanie na śmierć swojego sprzymierzeńca. Mimo to, Brown był skłonny spalić osadę, ponieważ jej mieszkańcy odważyli się stawiać opór jego piratom. Ostatecznie wezwał swojego zastępcę, utalentowanego strzelca, który zestrzelił człowieka z dużej odległości, co sprawiło Brownowi radość i miało na celu zastraszenie tubylców.

Kassim wysłał Daina Warrisa i jego ludzi w dół rzeki, aby oczekiwali tam na okręt nieprzyjaciół, co miało na celu podział oddziałów Bugisów i wprowadzenie chaosu. W osadzie zapanowało zamieszanie: biedniejsi mieszkańcy uciekali do dżungli, podczas gdy bogatsi próbowali przypodobać się radży Tunku Allangowi. Tylko Doramin i jego ludzie kontynuowali realizację planu obrony osady.

Kiedy zapadł zmrok, jeden z piratów potajemnie udał się do łodzi po swój tytoń, ale podczas powrotu wpadł w zasięg strzałów Bugisa o imieniu Si-Lapa, krewny wcześniej zabitego przez piratów mężczyzny. Pirat został śmiertelnie ranny i umierał samotnie, gdyż jego towarzysze nie odważyli się opuścić schronienia. Rano piraci usłyszeli hałas dochodzący z osady, który Cornelius wytłumaczył jako powitanie wodza Jima przez tubylców. Cornelius dodał, że Jim jest zbyt naiwny i najprawdopodobniej sam przyjdzie do obozu piratów, co Portugalczyk uznał za okazję dla Browna do zabicia Jima.

Rozdział czterdziesty pierwszy

Jim faktycznie powrócił do osady i udał się sam w pobliże obozu pirackiego. Stanął na jednym brzegu rzeki, a Brown zajął miejsce na drugim. Niewielka chwila wystarczyła Brownowi, by znienawidzić Jima. Od razu zorientował się bowiem, że nie będzie w stanie namówić go do żadnej współpracy, a Jim nie pójdzie nawet na najmniejszy kompromis. Otaczał go bowiem mur wyniosłości i szlachetności, zatem Brown postanowił, że zacznie z niego szydzić. Brown domagał się też otwartej walki, co dla piratów mogło być jedyną szansą. Nie mogli oni bowiem uciec, czy wejść do osady, ponieważ nie mieli możliwości obrony i oznaczałoby to dla nich pewną śmierć z rąk tubylców.

Rozdział czterdziesty drugi

Brown przystąpił do działania. Postanowił sprytnie przekonać Jima, że przybył do osady jedynie z prośbą o żywność, a to Malaje zaatakowali jego ludzi. Stworzył opowieść o głodzie, który zmusił go do podróży, oraz o chęci ratowania ludzkich żyć, co wzbudziło w Jimie nieprzyjemne skojarzenia. Pirat szybko dostrzegł w tym okazję i postanowił ją wykorzystać. Udało mu się sprawić, że Jim zażądał od piratów oddania broni, co miało pozwolić im odejść wolno. Brown sprzeciwił się, argumentując, że broń to jego jedyny majątek i ochrona przed brutalnymi tubylcami. Jim obiecał Brownowi, że wkrótce da mu ostateczną odpowiedź, po czym wrócił do osady, aby porozmawiać z Doraminem. Następnie w forcie zwołano naradę, gdzie Jim poczuł, że mieszkańcy zaczynają się sprzeciwiać jego decyzji o uwolnieniu bandytów. Uważał, że są to ludzie, którzy zbłądzili w życiu i należy im się raczej współczucie niż nienawiść.

Rozdział czterdziesty trzeci

Przemowa Jima przekonała starszyznę pod przewodnictwem Doramina, który uznał argumenty mężczyzny. Po naradzie, choć była już noc i Jim nie zdążył odpocząć po podróży, ruszył do osady, aby osobiście nadzorować rozstawienie straży. Zajmował się także tym, aby jego ludzie pilnowali siedziby radży, który wraz z kobietami uciekł i schował się w bezpiecznym miejscu.

Wieczorem Jim wysłał Corneliusa do obozu piratów, aby poinformował ich, że mogą spokojnie odpłynąć. Dodał także, że wzdłuż rzeki rozstawiono straże na wypadek, gdyby piraci złamali umowę. Cornelius jednak został u Browna i próbował wzbudzić w nim gniew na Jima, do którego pirat nie miał dostępu. Twierdził na przykład, że Jim byłby w poważnych tarapatach, gdyby w osadzie doszło do jakiegokolwiek incydentu, który podważyłby zaufanie mieszkańców. Cornelius poinformował także Browna, że w dolnym odcinku rzeki rozstawiono straże pod dowództwem Daina Warrisa oraz że zna odnogę rzeki, którą piraci mogą użyć, by zaskoczyć ten oddział. Rozbójnicy odpłynęli ze swojego obozu przed świtem, ukryci w gęstej mgle, a Cornelius wciąż towarzyszył im w tej podróży.

Rozdział czterdziesty czwarty

Wraz ze świtem Tamb’ Itam dotarł do miejsca, w którym obozował Dain Warris i przekazał mu wszystkie decyzje, jakie podjęła rada. Oddział nie spodziewał się podstępu, zatem piraci zaskoczyli go i rozproszyli zaledwie kilkoma salwami. Niestety przez jedną z nich poległ sam Dain Warris. Piraci potem nie zwlekali i jak najszybciej odpłynęli z miejsca ataku. Na brzegu pozostał jedynie samotny Cornelius. Tamb’ Itam natychmiast zorientował się w sytuacji i domyślił się, jaką rolę odegrał w niej Portugalczyk. Bez wahania zabił zatem zdradzieckiego łotra. Potem Tamb’ Itam udał się do osady, by poinformować wszystkich o zajściu, zanim jeszcze powrócili tam przestraszeni wojownicy, którzy uciekli z miejsca napadu. Już miesiąc później jeden z parowców wziął na swój pokład trzech bardzo głodnych, wycieńczonych i będących na granicy wytrzymałości mężczyzn. Jako jedyny z nich przy życiu pozostał Brown.

Rozdział czterdziesty piąty

Po powrocie Tamb’ Itam udał się najpierw do fortu, gdzie przekazał Jimowi i jego żonie Klejnot wszystkie istotne informacje. Jim szybko pojął sytuację i początkowo planował zorganizować pościg, ale ostatecznie zrezygnował z tego zamiaru. Wiedział, że teraz to on stał się wrogiem mieszkańców osady z powodu swojej decyzji o uwolnieniu piratów. Uświadomił sobie, że po raz drugi i ostatni zawiódł zaufanie, jakim go obdarzono.

W międzyczasie wieść o napadzie zaczęła rozprzestrzeniać się po osadzie, a Malajowie obawiali się, że piraci mogą wrócić, tym razem z większą liczbą ludzi i broni. Takie obawy jednak się nie ziściły. Wieczorem Doramin odzyskał ciało swojego jedynego syna, a całe plemię uczestniczyło w jego żałobie.

Klejnot próbowała namówić Jima do stawienia czoła potencjalnym mścicielom lub do ucieczki przed nimi, ale Jim nie miał zamiaru walczyć o swoje życie i zignorował jej błagania. Po pewnym czasie udał się w stronę łodzi, a Klejnot próbowała go jeszcze powstrzymać, lecz Jim uwolnił się z jej objęć i odszedł. Samotnie przepłynął rzekę do siedziby Doramina. Stanął przed wodzem, pokazując, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za zaistniałą sytuację i tragedię. Doramin, niemal szalejący z bólu po stracie syna, bez wahania zastrzelił Jima.

Po śmierci męża Klejnot zamieszkała w domu przyrodnika Steina, który otoczył ją troskliwą opieką. Mimo to kobieta pogrążyła się w głębokim smutku i osamotnieniu. Nie mogła zrozumieć decyzji Jima ani przebaczyć mu zdrady i porzucenia, mimo jego obietnic.


Przeczytaj także: Lord Jim – zdrada Corneliusa

Aktualizacja: 2024-08-29 11:29:59.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.