Czesław Miłosz, fot: Autor nieznany, Lustra i reflektory, Aleksander Janta, 1982, via Wikimedia Commons
Wiersz „O nierówności ludzi” autorstwa Czesława Miłosza pochodzi z wydanego w 2000 roku tomiku poezji „To”. Utwór jest refleksją nad równością, a raczej jej brakiem, między ludźmi. Ukazuje, jak bardzo podzielone jest społeczeństwo, a nawet cały świat, który również zdaje się napędzać ten brak równości i uwydatniać podział na wybitnych oraz przeciętnych.
Spis treści
Wiersz Czesława Miłosza należy do liryki bezpośredniej, o czym świadczą właściwe zaimki osobowe („Na mojej własnej potrzebie”) oraz czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej („Stąpam po ziemi”). Podmiot liryczny wypowiada się w imieniu całej ludzkości, z którą się identyfikuje („To nie prawda, że jesteśmy mięso”).
Utwór ma regularną budowę. Składa się z ośmiu dwuwersowych strof, czyli dystychów. Liczba sylab w wersach waha się od dziewięciu do siedemnastu. W tekście nie pojawiają się rymy. Z tego względu dzieło to można nazwać również wierszem białym.
Warstwa stylistyczna utworu jest całkiem uboga. Znaleźć w nim można jedynie epitety („szlachetnych uczuć”; „królewskiego płaszcza”), metafory („kłamią tablice statystyk”; „po ziemi chroniącej wybrane popioły”), porównanie („To nie prawda, że jesteśmy mięso”), personifikację („mięso, / Które przez chwilę gada, rusza się, pożąda”), przerzutnię („Na mojej własnej potrzebie uwielbienia / Opieram przekonanie”) oraz enumeracje, czyli wyliczenia („gada, rusza się, pożąda”; „bohaterem, świętym, geniuszem”)
Wiersz „O nierówności ludzi” porusza temat tytułowej nierówności w społeczeństwie. Podmiot liryczny już na samym początku wspomina o tym, że ludzie sami w sobie są wyjątkowi, nie jak „mięso, / Które przez chwilę gada, rusza się, pożąda”. Różnią się od bezuczuciowej masy, jednak z drugiej strony nie ma to żadnego znaczenia, bowiem nie sprawia to, że są w takim razie wobec siebie równi.
Osoba mówiąca przywołuje kilka momentów, w których mogłoby się wydawać, że mimo wszystko w społeczeństwie istnieje równość i sprawiedliwość: wspomina o ludziach, którzy w strojach kąpielowych przychodzą na plażę, by cieszyć się słońcem i odpoczynkiem oraz o kłębiącym się tłumie osób na ruchomych schodach metra. W obu tych przypadkach czasem nie sposób wychwycić konkretnych twarzy czy postur. Ludzie zlewają się w jeden wielki kształt, tym samym sprawiając wrażenie równych wobec siebie nawzajem – każdy z nich przyszedł nad morze po to, by odpocząć, i każdy z nich tak samo chce zdążyć na odjazd metra. Z zewnątrz zdają się niczym od siebie nie różnić.
Osoba mówiąca zestawia to jednak z wnętrzem, ludzkim charakterem. Nie sposób jest odgadnąć, kim tak naprawdę jest „ten człowiek obok”. Jego życiorys, cechy i historia mogą czynić go wręcz kimś świętym lub geniuszem, jednostką wyróżniającą się z tłumu. Nie da się tego dostrzec na pierwszy rzut oka, jednak sprawia to, że „równość ludzi jest urojeniem”. Nikt nie ma identycznych szans czy predyspozycji, nikt nie jest traktowany w identyczny sposób. Osoby, które dokonały wielkich odkryć bądź w inny sposób przyczyniły się do rozsławienia swojego nazwiska, są lepiej traktowane od tych, które prowadzą przeciętną egzystencję. Podmiot liryczny uważa jednak, że „kłamią tablice statystyk”, a ów hierarchię można co dnia odmienić. Tak naprawdę każdy człowiek może w niej awansować, jeśli tylko podejmie w tym celu odpowiednie kroki i zmieni swoje dotychczas zwykłe, niczym niewyróżniające się życie, postanowi zrobić coś więcej ponad własną fizjologię i rutynę. Wymaga to jednak wiele wysiłku, którego większość społeczeństwa zupełnie nie chce doświadczać.
Osoba mówiąca wspomina również o aspekcie, który dotyka wszystkich ludzi, bez wyjątku – o śmierci. Zauważa, że choć prędzej czy później każdy człowiek skończy swój ziemski żywot, a jego popioły „nie będą trwać dłużej niż popioły innych”, to nawet wobec kresu istnienia nikt nie jest tak do końca równy. Nie po wszystkich zostanie ślad na Ziemi, nie każdy zapisze się na kartach historii jako wybitna jednostka, nie wszyscy staną się szanowani nawet po śmierci. Po niektórych osobach zostaną wspaniałe dzieła sztuki, kultury, niezwykłe wynalazki lub nawet ich fizyczne aspekty w postaci relikwii, ale po innych nie ostanie się nawet jedno dobre wspomnienie. Mimo iż sama śmierć zdaje się łamać wszelkie hierarchie i nierówności, to jednak świat dalej je tworzy i umacnia. Cały czas podkreśla dokonania wybitnych jednostek z przeszłości i wspiera ich następców w teraźniejszości. Ludzie nie starają się z tym walczyć, bo wiedzą, że to bezcelowe, taka jest kolej rzeczy. Równość to zwykły mit, który weryfikuje rzeczywistość.
Podmiot liryczny jest doskonale świadom tego, jak działa świat, jednak nie jest to dla niego powód do smutku. Wie, że jest wyjątkowy, a to sprawia, że znajduje się dość wysoko w ziemskiej hierarchii. Bez skrępowania wyraża swoją wdzięczność oraz podziw, bowiem „brak powodu, żeby wstydzić się szlachetnych uczuć”. Z drugiej strony zastanawia się jednak, czy jest na tyle godny, aby towarzyszyć tym z „wysokiej kompanii”. Ma nadzieję, że dane mu będzie choć w niewielkim stopniu im dorównać, aby móc przynajmniej nieść „połę królewskiego płaszcza”. Zdaje sobie sprawę, że wciąż daleko mu do największych bohaterów, którzy swoim życiem dali przykład wielkiego poświęcenia lub całkowicie odmienili losy ludzkości. Nie pragnie im dorównywać, iść jak równy z równym, bo wie, że to niemożliwe, jednak chce być blisko nich – być doceniony i zapamiętany nawet po śmierci. Nie każdego czeka ten przywilej, dlatego już teraz, całą swoją egzystencją stara się wspiąć na jak najwyższe szczeble hierarchii społecznej.
Aktualizacja: 2024-06-26 16:39:29.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.