Elizabeth Bishop, fot: Brazilian National Archives, Domena publiczna, via Wikimedia Commons
Wiersz „Ta jedna sztuka” to dzieło autorstwa Elizabeth Bishop, amerykańskiej poetki, powieściopisarki i tłumaczki, uważanej za jedną z najważniejszych poetek anglojęzycznych dwudziestego wieku. Utwór skupia się na problemie straty i godzenia się z nią. Obrazuje, on jak łatwo, z pozoru, pogodzić się ze stratą, jednocześnie ukazując, jak trudna jest to umiejętność.
Spis treści
Wiersz Elizabeth Bishop, przełożony na język polski przez Stanisława Barańczaka, należy do liryki bezpośredniej, o czym świadczą właściwe zaimki osobowe („Przepadł mi gdzieś zegarek”) oraz czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej („Straciłam dwa najdroższe miasta”). Dzieło zaliczyć można również do liryki zwrotu do adresata, ze względu na obecne w nim liczne apostrofy do bliskiej osoby.
Utwór ma regularną budowę. Pisany jest trzynastozgłoskowcem i składa się z sześciu strof, pięciu trzywersowych i jednej, ostatniej, czterowersowej. Na rytmikę wiersza wpływ mają przede wszystkim rymy krzyżowe o układzie aba oraz abaa w ostatniej zwrotce, które powtarzają się w całym wierszu – każdy pierwszy i trzeci wers rymuje się ze sobą, podobnie jak każdy drugi wers rymuje się z drugim wersem każdej pozostałej strofy.
Warstwa stylistyczna dzieła jest niezwykle rozbudowana. Odnaleźć w nim można przede wszystkim apostrofy („Przyjmuj bez obawy”; „wejdzie ci w nawyk”), epitety („zgubione klucze”; „najdroższe miasta”), metafory („Trać co dzień coś nowego”; „wejdzie ci w nawyk / utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec”), epifory („dojść do wprawy”; „sprawy”), anaforę („Trać”), powtórzenie całego wersu („W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy”), przerzutnie („Przyjmuj bez obawy / straconą szansę”; „Tak, w sztuce / tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy”), pytanie retoryczne („Przepadł mi gdzieś zegarek po matce, jaskrawy / blask dawnych domów?”), wykrzyknienie („Pisz!”), enumeracje, czyli wyliczenia („straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze”; „miejsc, nazw, schronień”) oraz wyróżnienia graficzne w postaci pauz („że kiedy się je traci — nie ma sprawy”; „ćwicz — wejdzie ci w nawyk”), wprowadzających do tekstu dopowiedzenia.
Wiersz „Ta jedna sztuka” porusza temat straty, ciągłego tracenia coraz to cenniejszych rzeczy, przedmiotów, ale również wspomnień czy ludzi. Utwór przepełniony jest gorzką ironią widoczną już od pierwszej strofy. Dzieło z pozoru zdaje się wychwalać „sztukę tracenia”, jednak tak naprawdę obrazuje wielki ból, jaki ze sobą niesie.
Podmiot liryczny snuje refleksje na temat straty. Uważa, że człowiek przez całe swoje życie traci tak wiele, że przestaje się tym zupełnie przejmować. Zwraca się bezpośrednio do adresata swoich słów. Zachęca go do tracenia kolejnych rzeczy – szans, chwil czy nawet kluczy. Nakazuje mu czynić to rozleglej i szybciej, cały czas ćwiczyć się w tej sztuce, aby weszła mu w nawyk także „utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec / lub chociażby się wybrać”. Próbuje przekonać go, by zapomniał, porzucił zupełnie myśli o podróżach, przeprowadzkach, stracił bezpowrotnie swoje plany i nadzieje. Uważa, że to najlepsze wyjście, skoro i tak nie da się uniknąć utraty tego, co najcenniejsze.
Osoba mówiąca wielokrotnie powtarza, iż „W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy”. Podkreśla to kilkukrotnie, jakby chcąc przekonać swojego odbiorcę, lub wręcz samą siebie, że jest to prawda, nawet jeśli do końca tak nie uważa. Wspomina o tym, co straciła w ciągu swojego życia: „zegarek po matce”, a także wiążące się z nim wspomnienia i „dwa najdroższe miasta”, „dwie rzeki, kontynent”, czyli swoje bezpieczne miejsca na Ziemi.
Podmiot liryczny mówi, że to nic takiego, „nie ma sprawy”, jednak tak naprawdę wciąż nie może się z tym pogodzić. Dalej rozpamiętuje wszystkie swoje straty, wraca myślami do miejsc, osób czy przedmiotów, których już nie posiada. Próbuje wmówić zarówno sobie, jak i adresatowi utworu, że nie ma to zupełnie żadnego znaczenia. Osoba mówiąca stwierdza nawet, że kiedyś straci i jego, swojego ukochanego, ale nawet to nie będzie dla niej trudne. Wymienia wszystkie cechy, które w nim kocha, ale za którymi, według siebie, nie będzie tęsknić.
Utwór kończy się stwierdzeniem, że „straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy”. Podmiot liryczny raz jeszcze zwraca się bezpośrednio do adresata, nakazując mu, aby ten zapisał te słowa, a dzięki temu również nigdy ich nie zapomniał. Usilnie próbuje go przekonać do swojego zdania, mimo iż sam w nie nie wierzy. W swoim wierszu autorka ukazuje więc coś zupełnie odwrotnego, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Pokazuje, jak ciężko pogodzić się ze stratą, że wciąż jest ona obecna w sercu człowieka.
Osoba mówiąca w utworze przyjmuje postawę odmienną od tego, jak się naprawdę czuje. Próbuje wyprzeć swoje emocje, wmówić sobie i innym, że tak właściwie utrata ważnych rzeczy nie jest niczym strasznym, ani wielkim. Stara się sama siebie przekonać, że tak właśnie jest, bo to najlepsze wyjście. Rozumie, że w życiu straci jeszcze niejedno wspomnienie czy przedmiot i bardzo się tego obawia, dlatego już zawczasu pragnie się do tego przygotować. Nie chce przeżywać kolejnych strat, dlatego woli, choćby tylko z pozoru, całkowicie zmienić swoje nastawienie do nich.
Aktualizacja: 2024-06-26 19:37:37.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.