Rodzina na barykady, Honore Daumier, 1848
Wiersz „Daremne” autorstwa Anny Kamieńskiej pochodzi z wydanego w 1960 roku tomiku poezji „W oku ptaka”. Utwór skupia się na tematach egzystencjalnych – traktuje o przywiązaniu do pamiątek i wspomnień z przeszłości, których wartość jest jedynie sentymentalna. Ukazuje ich rolę w ludzkim życiu oraz to, w jaki sposób wpływają na kształtowanie się charakteru człowieka.
Spis treści
Wiersz Anny Kamieńskiej należy do liryki bezpośredniej, o czym świadczą właściwe zaimki osobowe („mądra moja matka”) oraz czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej („Noszę od dzieciństwa cały ten bagaż”).
Utwór ma nieregularną, choć stychiczną (ciągłą) budowę. Składa się z jednej, liczącej dwadzieścia cztery wersy strofy. Liczba sylab w wersach waha się od jedynie trzech do aż trzynastu. W tekście nie pojawiają się rymy. Z tego względu dzieło to można nazwać również wierszem wolnym.
Warstwa stylistyczna utworu jest całkiem rozbudowana. Znaleźć w nim można głównie liczne epitety („czarnym futerale”; „spróchniałym kredensie”), metafory („Piramidę schodów i drzwi”; „Przyjdzie znikąd donikąd”), przerzutnie („Wypchanego głuszca / Na spróchniałym kredensie”; „- i jeszcze tę całą / Piramidę schodów i drzwi”), kolokwializm („rupieci”), enumeracje, czyli wyliczenia („Skrzypce ojca w czarnym futerale, / Drewniany talerz z napisem: […] / Jedną dróżkę głęboką”; „Ścianę pleśni, / Rozkładane łóżeczko, / Wazon z gołąbkami”) oraz wyróżnienia graficzne w postaci pauz („Ach - i jeszcze tę całą”), a także cudzysłowu („»Do soli i chleba gości nam potrzeba«”).
Wiersz „Daremne” porusza temat roli materialnych oraz niematerialnych pamiątek z przeszłości, które kształtują ludzki światopogląd. Osoba mówiąca jest kobietą, najprawdopodobniej w średnim wieku. Nazywa ona to wszystko bagażem, który nosi ze sobą od dzieciństwa, swoich najmłodszych lat. Towarzyszą jej między innymi przedmioty przypominające o rodzinie, „skrzypce ojca w czarnym futerale” oraz drewniany talerz weselny, być może z czasów ślubu rodziców lub też jej własnego. Podmiot liryczny nie chce się ich pozbyć, bo przywołują skojarzenie z ukochanymi, bliskimi ludźmi. Boi się zatracić ich obraz w swojej pamięci. Nie zapomina także o wspomnieniach z dzieciństwa dotyczących ulubionych miejsc. Przywołuje obraz dróżki, „po której przesuwa się cień konia i wozu” oraz ścianę pokrytą pleśnią. Są one dla niego symbolem beztroskiego, bezpiecznego dzieciństwa, kojarzą się z dobrze znanym otoczeniem.
Osoba mówiąca wymienia również „rozkładane łóżeczko”, „wazon z gołąbkami” oraz „wypchanego głuszca” na spróchniałym kredensie, czyli rzeczy, które towarzyszą jej od najmłodszych lat życia. Dostrzega w nich swoją od dawna utraconą już dziecięcość. Wie, że dawne czasy nigdy nie wrócą, nie położy się na nowo w dziecięcym łóżeczku ani nie poczuje tego samego klimatu beztroski co kiedyś, choćby bardzo się starała.
Podmiot liryczny zwraca też uwagę na mnogość drzwi i schodów, które przez cały czas trzyma w pamięci. Mimo iż w jego wyobraźni prowadzą one donikąd, do nieistniejących już miejsc, wciąż nie chce o nich zapomnieć. Niegdyś były one symbolem nierozwiązanych tajemnic, bramą do nowych światów, jednak z czasem stały się zwykłym, wyblakłym odbiciem niegdyś niezwykłych przygód.
Osoba mówiąca gromadzi wokół siebie pamiątki, których znaczenie jest w pełni zrozumiałe tylko dla samej ich posiadaczki. Uważa, że wszystkie te przedmioty są „trwalsze nad życie”. Dostrzega w nich coś więcej niż fizyczną powłokę. Mają one dla niej wartość sentymentalną, kształtującą jej obecne życie i światopogląd. Z drugiej strony podmiot liryczny zdaje sobie jednak sprawę z tego, że są one jedynie zwykłymi rupieciami, zbędnymi i bezużytecznymi bibelotami niepotrzebnie zajmującymi miejsce w jego przestrzeni, a przede wszystkim: także w jego głowie. Przedmiotami, których dźwiganie jest nielekkie, ale samodzielne pozbycie się – niemożliwe.
Osoba mówiąca zdaje sobie sprawę ze swojej bezsilności. Nie umie się pozbyć bagażu, nawet mimo tego, że dźwiganie go jest dla niej wyczerpujące. Boi się zupełnie zapomnieć o swojej przeszłości, nie chce porzucić wspomnień ani łączących się z nimi materialnych pamiątek. Woli cierpieć pod ich ciężarem.
Na pomoc podmiotowi lirycznemu przychodzi „znikąd donikąd” jego matka. Jej postawa jest zupełnie inna od postawy swojej córki. Osoba mówiąca nazywa ją mądrą, bowiem starsza kobieta nie ma już takich dylematów. Radzi, aby podmiot liryczny „złożył to wszystko”, odpuścił. Trzymanie się za wszelką cenę przeszłości nie niesie ze sobą nic dobrego. Matka podsumowuje to dobitnymi słowami: „To nie ma sensu”. Nie tylko zauważa bezcelowość trzymania starych pamiątek, ale również umie się ich pozbyć bez wyrzutów sumienia. Życie nauczyło ją, że nie warto zbyt dużo rozmyślać o przeszłości i ciągle wspominać dawne dzieje. Właśnie to próbuje przekazać swojej córce, tym samym pomagając jej pozbyć się niepotrzebnego bagażu. Egzystencja jest krótka, a człowiek powinien skupić się na rzeczach ważniejszych od nieistotnych przedmiotów kojarzących się z dzieciństwem czy młodością.
Aktualizacja: 2024-06-26 19:29:04.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.