Chop Suey, Edward Hopper, 1929
Wiersz „Portret” to utwór autorstwa Antoniego Marianowicza, a właściwie Kazimierza Jerzego Bermana – polskiego poety, satyryka, prozaika, dramaturga, a przede wszystkim tłumacza dzieł zagranicznych, między innymi anglosaskich i niemieckojęzycznych. Tworzył on i tłumaczył głównie utwory dla dzieci, jednak sporą część jego twórczości stanowią również teksty o charakterze satyrycznym. Do najbardziej znanych tłumaczeń artysty należą takie dzieła jak „Alicja w Krainie Czarów” autorstwa Lewisa Carolla oraz humoreski i opowiadania Marka Twaina.
Spis treści
Wiersz Antoniego Marianowicza należy do liryki bezpośredniej, o czym świadczą odpowiednie zaimki osobowe („wiodę sobie życiopodobną egzystencję”) oraz czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej („Pracopodobne ruchy robię”). Podmiot liryczny snuje refleksje nad istotą swojego człowieczeństwa. Z tego powodu dzieło zaliczyć można również do liryki refleksyjno-filozoficznej.
Utwór ma regularną budowę. Pisany jest dziewięciozgłoskowcem i składa się z dwóch czterowersowych, bardzo rytmicznych strof. W tekście pojawiają się rymy krzyżowe, zarówno dokładne („ubranie” - „zdanie”), jak i niedokładne („więcej” - „egzystencję”).
Warstwa stylistyczna utworu jest całkiem uboga. Znaleźć w nim można głównie liczne epitety („wełnopodobne ubranie”; „skóropodobne obuwie”), ale także metafory („myślopodobne miewam zdanie”; „najspokojniej wiodę sobie życiopodobną egzystencję”), przerzutnie („i najspokojniej wiodę sobie życiopodobną egzystencję”) oraz neologizmy („myślopodobne”; „życiopodobną”). Pierwsza strofa w całości zbudowana jest na zasadzie enumeracji, czyli wyliczeń, przypominających anafory ze względu na ich budowę („Wełnopodobne mam […] / skóropodobne mam”; „myślopodobne […] / sensopodobne”).
Wiersz „Portret” stanowi swego rodzaju osobiste wyznanie podmiotu lirycznego. Opisuje on siebie w sposób, który z pozoru przywodzi na myśl niezadowolenie z własnego życia, choć końcowe wersy zupełnie temu przeczą. Osoba mówiąca zdaje się być pełna niepewności, a tym samym mieć niskie poczucie własnej wartości. Nie docenia samej siebie ani tego, co posiada. Wszystko, co jest z nią związane, okazuje się nie być w pełni rzeczywiste czy całkowite, a jedynie podobne do czegoś prawdziwego. Jej ubrania nie są wykonane z wełny, lecz materiału „wełnopodobnego”, imitującego tę ciepłą tkaninę. Podobnie buty są tylko „skóropodobne”, a nie skórzane, solidne i wygodne.
Garderoba podmiotu lirycznego wygląda na niezwykle ubogą. Nie chce lub nie może on sobie pozwolić na odzież i obuwie wykonane z prawdziwych materiałów. Być może uważa, że nie zasługuje na takie luksusy lub też świadomie z nich rezygnuje. Postrzega je jako coś zbytecznego, tym samym nie przywiązując zbyt dużej uwagi do swojego wyglądu czy wygody. Nie dostrzega powodu, dla którego miałby się stroić, wydawać więcej pieniędzy na ubrania z wełny czy buty z dobrej skóry. Wystarcza mu to, co ma.
W podobny sposób podmiot liryczny opisuje także własne wnętrze, psychikę. Nazywa swoje zdanie „myślopodobnym”, a słowa, które wypowiada – „sensopodobnymi”. Nie widzi w sobie osoby, która mogłaby cokolwiek większego znaczyć. Uważa, że jego przemyślenia są bezwartościowe, a dyskusje, które prowadzi – bez głębi i znaczenia. Jego egzystencja w żaden sposób nie oddziałuje na otaczającą go przestrzeń. Jest on zwykłą jednostką, która nie odmieni losów świata, nie wpłynie znacząco na przebieg zdarzeń.
„Myślopodobne” twory, które kreuje swojej głowie, są wyłącznie namiastką prawdziwych wielkich myśli równie wielkich ludzi, podobnie jak „sensopodobne” słowa tylko imitują potęgę, którą niosą ze sobą wypowiadane z przekonaniem zdania. Nawet praca, jaką osoba mówiąca wykonuje, jest tylko ruchem „pracopodobnym”, w dodatku wykonywanym zawsze tylko „tyle, co trzeba, nigdy więcej”. Podmiot liryczny nie posiada celów ani ambicji. Nie chce piąć się coraz wyżej, wypełniać swoich obowiązków coraz lepiej. Wystarcza mu, że wykonuje zadania poprawnie, nie widzi powodów, dla których miałby się bardziej starać.
Wbrew pozorom jednak osoba mówiąca znajduje pozytywne aspekty swojej sytuacji. Tak naprawdę docenia, że dzięki temu wszystkiemu może wieść bardzo spokojną „życiopodobną egzystencję”. Mimo iż nie nazywa swojego bytu prawdziwym życiem, zauważa jego zaletę w postaci właśnie niczym niezmąconego spokoju. Nie potrzebuje wielkich wygód ani rozrywek, by być zadowoloną. Wystarcza jej ta własna, uboższa wersja życia. W pewnym sensie cała persona także okazuje się być zwykłą imitacją, imitacją człowieka. Podmiot liryczny postrzega siebie jako osobę, która w opozycji do całego świata nie znaczy zupełnie nic. Nie oznacza to jednak, że nie ma prawa być szczęśliwa. Nie każdy został stworzony do wielkich celów, nie wszyscy mają powołanie, by zmieniać rzeczywistość. Nawet jeśli czyjaś egzystencja zdaje się być wyłącznie jedynie podobna do realnego życia, człowiek ten ma prawo z niej korzystać. Nie ma jednego, uniwersalnego przepisu na korzystanie z ziemskiego czasu. Ludzie sami decydują o tym, jak będą go pożytkować i wykorzystywać.
Aktualizacja: 2024-06-26 19:21:05.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.