Jan Brzechwa, fot: Archiwum Fotograficzne Władysława Miernickiego, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Wiersz „Zima” to utwór autorstwa Jana Brzechwy, a właściwe Jana Wiktora Lesmana, polskiego poety, tłumacza i adwokata żydowskiego pochodzenia, tworzącego głównie w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Pisał zarówno bajki, jak i wierszyki dla dzieci, ale także liczne satyryczne teksty dla dorosłych. Do jego najbardziej znanych utworów należą takie dzieła jak „Kaczka Dziwaczka”, „Na wyspach Bergamutach” oraz trylogia przygód Pana Kleksa, z których największą popularność zdobyła pierwsza książka, czyli „Akademia Pana Kleksa”.
Spis treści
Wiersz Brzechwy należy do liryki bezpośredniej, o czym świadczą właściwe zaimki osobowe („Pod nogami mymi”) oraz czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej („Włożę lisią czapę, przypnę lisi ogon”). Dzieło zaliczyć można również do liryki zwrotu do adresata, ze względu na obecną w nim apostrofę.
Wiersz ma regularną budowę. Składa się z dwóch strof liczących po cztery wersy. Liczba sylab w wersach wynosi naprzemiennie dwanaście i jedenaście. Na rytmikę utworu wpływają przede wszystkim rymy o układzie parzystym, zarówno dokładne („owdowiało” - „biało”) jak i niedokładne („ogon”; „nikogo”).
Warstwa stylistyczna wiersza jest całkiem rozbudowana. Odnaleźć w nim można liczne epitety („lisią czapę”; „śnieżny kurz”), metafory („Owdowiały błękit białym śniegiem spadł”; „Włożę lisią czapę, przypnę lisi ogon”), apostrofę („do ciebie nigdy nie powrócę już”), powtórzenia („niebo […] niebo”; „biało, biało”), ożywienia („niebo owdowiało”; „Owdowiały błękit białym śniegiem spadł”), pytanie retoryczne („Co się nagle stało, że […] Pod nogami mymi zaszeleścił świat?”) oraz enumeracje, czyli wyliczenia („Niebo błękitniało, niebo owdowiało”; „Włożę lisią czapę, przypnę lisi ogon, / Zmylę wszystkie ślady, zmiotę śnieżny kurz”).
Wiersz „Zima” stanowi poetycki opis nadejścia tytułowej mroźnej pory roku. Jej przyjście zdaje się być nagłe i zaskakujące, choć zostało niejako zapowiedziane przez ciemne śniegowe chmury. Najpierw „niebo błękitniało”, zwiastując piękną, być może nawet słoneczną pogodę, jednak później „owdowiało”, poszarzało i zupełnie się zmieniło, by za chwilę zacząć obficie prószyć śniegiem.
Na widok tego puchu podmiot liryczny zaczyna się zastanawiać, „co się nagle stało, że tak biało, biało”. Rozgląda się po świecie i widzi jedynie wszechobecną biel, która wypełnia cały krajobraz i skrzypi mu pod nogami. Zdaje się być zdezorientowany, nieprzygotowany na spotkanie z tą porą roku. Wbrew pozorom zima bardzo często zaskakuje ludzi swoim przyjściem. Mimo iż każdy wie, że dni robią się coraz krótsze i mroźniejsze, śnieg nierzadko wywołuje ogromne zamieszanie, a niekiedy nawet panikę. Nie wszyscy są jednak w stanie zaadaptować się w krótkim czasie do nowych warunków lub po prostu zatrzymać się i dostrzec jej piękno. Pomimo iż zima jest bardzo wyjątkową porą, zdaje się być także niezwykle niedocenianym czy też pełnym nienawiści okresem w roku.
Podmiot liryczny nie ma jednak problemu z przystosowaniem się do obecnego stanu rzeczy. Bardzo dokładnie planuje to, co zrobi – „włożę lisią czapę, przypnę lisi ogon”. Pragnie upodobnić się właśnie do lisa, zwierzęcia, które zimą nie zapada w sen, a wręcz prowadzi bardzo aktywny tryb życia. Wraz z nadejściem mrozów jego futro staje się gęstsze i bardziej szare, by pomóc utrzymać mu ciepło podczas polowań. Zimą zmysły tego drapieżnika się wyostrzają, a charakter ulega częściowej przemianie. Ze zwierzęcia stadnego, które poluje głównie wieczorami i nocą zmienia się w samotnika poszukującego pożywienia za dnia. Zaczyna chadzać własnymi ścieżkami, z dala od reszty swojej grupy.
Podobnie pragnie uczynić osoba mówiąca. Decyduje się ona na samotną wędrówkę, podobną do tej lisiej. Chce zatrzeć za sobą wszelkie ślady, zmieść „śnieżny kurz”, móc iść bez nikogo wybraną przez siebie drogą. Nie potrzebuje towarzystwa, dobrze jej wśród białego śniegu i melancholii, którą niesie ze sobą zimowy krajobraz. Potrzebuje odpoczynku od reszty ludzi, a mroźna pora roku jest na to idealnym czasem. To właśnie zimą najczęściej spędza się czas samotnie, czasem z wyboru, czasem nieświadomie. Spotkania ze znajomymi, a nawet rodziną, często schodzą na dalszy plan. Pogoda demotywuje do opuszczania przytulnego domu.
Mimo wszystko podmiot liryczny bardziej ceni sobie zimowy spacer od pozostania w ciepłym miejscu. Woli w samotności i spokoju móc podziwiać piękno przykrytej białym puchem przyrody. W pewnym momencie zwraca się bezpośrednio do adresata swojego wywodu, mówiąc, że już nigdy do niego nie powróci. Być może zwraca się do ukochanej osoby, którą z bólem serca opuszcza, a może do całej ludzkości, od której chce się odciąć.
Osoba mówiąca jawi się jako indywidualista, jednostka, której zależy przede wszystkim na wewnętrznym spokoju. Odnajduje go właśnie w zimowym krajobrazie, śniegu, który przykrył cały świat, a nawet w paraliżującym temperaturę mrozie. Zima staje się dla podmiotu lirycznego szansą na zerwanie z dawną wegetacją i rozpoczęciem, niczym lis, zupełnie innego stylu życia, skupionego na samotnym poszukiwaniu swojego celu w życiu.
Aktualizacja: 2024-06-26 09:09:47.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.