Napisz opowiadanie, stanowiące współczesną wersję Zemsty, którego akcja dzieje się w dzisiejszych czasach. Zachowaj sens intrygi i najważniejsze cechy bohaterów.

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Ciężkie krople deszczu uderzały rytmicznie o pustą ulicę. Tonące w pomarańczowym świetle ulicznych lamp miasto zdawało się opustoszałe, prawie wymarłe. Panowała zupełna cisza, tonąca w szumie ulewy. Klara zaciągnęła się papierosem, opierając łokcie o balustradę. Noc rześka, przyjemna. Potrzebowała właśnie takiej chwili, być może oboje jej potrzebowali. Dym leniwie unosił się w powietrzu, a ona wróciła myślami do czasów, kiedy po raz pierwszy spotkała Wacława. Tak, Wacław Milczek, wtedy rzecz jasna nie znała jego nazwiska. Intrygujący, przystojny ekonomista ze światowym obyciem. Która nie uległaby komuś z takim urokiem osobistym? Czy gdyby wtedy odmówiła mu tego spotkania, ich życie potoczyłoby się inaczej?

Głupia, tym razem nie zadziałała kobieca intuicja, mała czerwona lampka nie ostrzegła o niebezpieczeństwie. Potem było już za późno. Uśmiechy, rozmowy, kwiaty. Przypadli sobie do gustu, zakochali. Szkoda tylko, że wcześniej nie raczył jej poinformować, jak ma na nazwisko. Milczek. Syn TEGO Milczka. Współwłaściciela ZAMEK-xu, której firmy połowę udziałów trzymał w rękach jej stryj. Człowiek pałający do starego Milczka zażyłością równie gorącą, co Klara do jego syna. Ich uczucie było jednak nieco inaczej nakierowane. Podczas gdy ona czekałaby uściskać Wacława na dachu biurowca, stryj swojego Milczka najchętniej by z niego zrzucił. Prosto do śmieciarki stającej pod nimi.

- Nie śpieszyło ci się. - Mruknęła, słysząc za sobą powolne kroki. Był ostrożny. To dobrze. Ta firma nigdy nie spała, szczególnie teraz. Kątem oka spojrzała przez ramię, nie odwracając się. Między grządkami minimalistycznego ogródka szedł ku niej przystojny, młody mężczyzna. Wcale nie przejmował się deszczem. Być może było to pierwsze prawdziwe i odświeżające doznanie, jakie dane mu było poczuć od wielu dni. Pozwalał więc, by woda zmywała z niego stres. Gdy już dołączył do kobiety pod jedną z markiz na krańcu dachu, przeczesał mokre włosy palcami.

- Wybacz. Tam na dole rozpętało się piekło. Ojciec wysłał swoich ludzi na inwentaryzację piętra. Twój stryj uznał, że bez jego wiedzy nie będzie żadnego myszkowania nocami po firmie i kazał swojemu nowemu CEO ich oddelegować. Musiałem kluczyć, żeby mnie nie zauważył.

Nie skończył mówić, a już tonęła w jego ramionach. W tej chwili nie było dla nich świata, prócz siebie nawzajem. Deszcz mógłby zastygnąć w powietrzu, a odgłosy miasta zatrzymać się niczym za ucięciem noża. Nie miałoby to żadnego znaczenia. Istnieli tylko Klara i Wacław, przytuleni do siebie pośród ciemnej nocy, na tarasie biurowca firmy, która poróżniła ich rodziny. Przypominało to znaną historię pióra pewnego angielskiego dramatopisarza, tylko że nawet Szekspir nie byłby w stanie zmieścić w historii tyle absurdu. Proste, nie był w końcu Polakiem, nie miał pojęcia, jak życie była tragikomiczne. Dwoje zakochanych ludzi, rozdzielonych przez dwóch zawistnych biznesmenów, wyrządzających sobie iście dziecięce psikusy. Tutaj nie miało znaczenia, kto miał ile pieniędzy, czy z jakiego Województwa pochodził. Po prostu nosiło się to w sobie, tę dziwną tendencję do robienia sobie z sąsiada zapiekłego wroga. Szarpanie się za łby wypijało z mlekiem matki, a może zagryzało z cebulą. Trudno powiedzieć. Taki brzydki cień niezłomności narodowej i walecznego serca. Warcholstwo.

- Ucieknijmy stąd, Klaro. Ucieknijmy jak najdalej i nie oglądajmy się za siebie.

Spojrzała na niego oczyma pełnymi troski i miłości. Och, jakże nie mógł znieść tego spojrzenia i jakże nie mógł przestać na nią patrzeć.

- Nie. - Szepnęła. - Jestem twoja, zawsze i we wszystkim, ale nie w hańbie.
- Nigdy tego nie powiedziałem. Nie zaproponowałbym ci tego. Chciałem powiedzieć... Klaro. Wyjdź za mnie.

Wtedy właśnie czas stanął w miejscu. Deszcz jakby przycichł, a oni stanęli samotnie na dachu wszechświata. Zatonęła w jego oczach, on zaś zapomniał się na dnie jej duszy i trwał tam, wyczekując odpowiedzi. Chcieliby rzecz, by chwila ta trwała wiecznie, zawieszona ponad wszelkimi niepokojami tego świata. Piękny sen z którego nie chcieli się obudzić. Jego zwieńczenie leżało jednak poza barierą marzeń, w rzeczywistości. Ta zaś była ponura i komiczna zarazem. Zdominowana przez wieczną wojnę Raptusiewicza z Milczkiem.

- Zawsze będę twoja. - Szepnęła i zamarła. Jakich hałas rozległ się za ich plecami. Ktoś szedł po schodach prowadzących na taras.

- Idź. Idź, szybko! - Krzyknął Wacław, wskazując wyjście ewakuacyjne.

- A co z tobą? - Rzuciła, spoglądając za siebie ten ostatni raz. W jej głosie było tyle bólu i przejęcia, ile tylko ludzka dusza mogła znieść.

- Poradzę sobie. - Odparł, uśmiechając się półgębkiem. Poprawił krawat. - Poznaję ten głos. To Papkin, nowy wykonawczy twojego stryja. Już wiem co musimy zrobić. Dzięki niemu pogodzę tych dwóch starych warchołów.

Nim zniknęła za drzwiami wyjścia ewakuacyjnego, Klara usłyszała jeszcze zamaszyste wkroczenie na taras osławionego Papkina. Wyobraziła sobie tego małego człowieczka o podkręconym wąsie i znoszonym garniturze, chełpiącego się na widok Wacława. Pyszniącego tym, jak przyłapał jakiegoś podejrzanego człowieka, niechybnie od Milczka. Musiałą powstrzymać parsknięcie śmiechu, gdy zamykała za sobą drzwi. Oby tylko Wacław dobrze odegrał swoją rolę...


Przeczytaj także: Napisz opowiadanie o spotkaniu jednego z bohaterów Zemsty z inną postacią z lektur obowiązkowych, w czasie którego jeden z nich przedstawi wydarzenie ze swojego życia.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.