Autorem interpretacji jest: Maria Pieczarka.

"Tren VI" Jana Kochanowskiego powstał pod koniec szesnastego wieku, jako część całego cyklu "Trenów" powstałych po śmierci Orszulki, trzyletniej córki poety. Utwór ten jest poświęcony nadziejom, jakie wiązał ojciec - podmiot liryczny utożsamiany z Janem Kochanowskim - ze swoim dzieckiem. Widział on w dziewczynce niezwykły talent literacki, którym miała dorównać jemu samemu. Ta wizja przyszłości została jednak przekreślona przez przedwczesną śmierć Orszolki, co stało się przyczyna rozpaczy podmiotu lirycznego wyrażanej w "Trenach".

  • Tren VI - geneza
  • Tren VI - analiza utworu i środki stylistyczne
  • Tren VI - interpretacja
  • Tren VI - geneza

    Cykl "Trenów" napisany został zgodnie z regułami budowy klasycznego epicedium, antycznej pieśni żałobnej; w tym kontekście warto umieścić analizowany wiersz. Pierwsze dwa utwory tworzyły wprowadzenie - exordium. Kolejne, aż do omawianego "Trenu VI" należą do części laudes, czyli wychwalającej zmarłego. Treny szósty i siódmy będą później pokazywać wielkość doznanej straty (iacturae demonstratio), a środkowa część cyklu (Treny IX, X oraz XI) zostanie poświęcona demonstracji żalu, nazywanej luctos. Cykl "Trenów" Jana Kochanowskiego zwieńczy pocieszenie (consolatio) zawarte w utworach od dwunastego do siedemnastego, zakończone napomnieniem (exhortatio) w "Trenie XVIII" i "Trenie XIX".

    Tren VI - analiza utworu i środki stylistyczne

    Pochwałę zmarłej w "Trenie VI" rozpoczyna apostrofa - "Ucieszna moja śpiewaczko, Safo słowieńska" jasno zapowiadająca tematykę całego utworu. Pierwsza część zwrotu do adresatki podkreśla, poprzez użyty zaimek dzierżawczy - "moja" - osobistą więź podmiotu lirycznego z dziewczynką. Druga zaś mówi o tym, że Orszulka była cudownym dzieckiem nie tylko w oczach swoich rodziców, ale poetyckiego świata w ogóle. Zostaje ona porównana do Safony, najsłynniejszej poetki starożytnej Grecji. W oczach osoby mówiącej miała się stać taka samą postacią dla narodu polskiego, wniosek taki można wysnuć z określenia "słowieńska".

    Nawiązania do antyku są kontynuowane w kolejnych wersach. Na Orszulkę " lutnia" - symbolizująca talent i twórczość poetycką - "dziedzicznym prawem spaść miała". Podmiot liryczny uważał dziewczynkę za swoją dziedziczkę, której przypaść miała "nie tylko moja cząstka ziemieńska". Przekaz wiersza jest skupiony na poetyckim talencie córeczki. Po apostrofie następuje wyliczenie, w którym poeta uzasadnia swoją nadzieję, na twórczy sukces Orszulki, przekreślony przez przedwczesną śmierć - "Nowe piosnki sobie tworząc, nie zamykając/ Ustek nigdy, ale cały dzień prześpiewając".

    Dziewczynka wydaje się mu być słowikiem, do którego ją porównuje - "Jako więc lichy słowiczek w krzaku zielonym". W użytych sformułowaniach wyraźnie widać czułość, jaką darzy adresatkę liryczną osoba mówiąca. Poeta sięga po zdrobnienia, takie jak "słowiczek", "gardłkiem". Na końcu fragmentu poświęconego obrazowi spłoszonego ptaszka, dodaje do zdrobnień jeszcze epitety - "moja wdzięczna szczebiotko droga" - bezpośrednio mówiące o troskliwej więzi łączącej ojca z córką. Sytuacja liryczna, mimo że utrzymana w beztroskim klimacie mówi jednak o śmierci, przez którą ptaszek-Orszolka został spłoszony.

    W kolejnych wersach sytuacja liryczna staje się dużo bardziej dosłowna - "A tyś ani umierając śpiewać przestała". Przywołany zostaje obraz pożegnania z matką - "Lecz matkę ucałowawszy, takeś żegnała", pokazujący gorzką ironię losu, ponieważ dziewczynka cytuje wówczas ludową pieśń weselną: "«Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę
    Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę;
    Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać,
    Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać»
    "

    Jej słowa wcale nie rozmijają się z sytuacją liryczną, ponieważ także mówią o rozstaniu. Powinno być to jednak pożegnanie radosne, wśród tańców i weselnych zabaw, a nie u progu śmierci, co jest przyczyną ojcowskiej i matczynej rozpaczy. W wierszu bohaterami lirycznymi jest oboje rodziców. Zakończenie jest poświęcone najpierw rozpaczy ojca - "żal ojcowski nie da serdeczny", a utwór kończą dwa wersety poświęcone cierpieniu matki "A matce, słysząc żegnanie tak żałościwe,/ Dobre serce, że od żalu zostało żywe.".

    "Tren VI" Jana Kochanowskiego jest wierszem stychicznym, o trzynastozgłoskowych wersach. W utworze poeta wykorzystał rymy żeńskie i parzyste, nadając wierszowi rytmiczną formę.

    Tren VI - interpretacja

    Podmiot liryczny widział w swojej córce wybitny talent literacki. Jako ojciec, a zarazem poeta, chciał, aby dziewczynka poszła w jego ślady, stając się dziedziczką jego twórczości. Dziecko od najmłodszych lat przejawiało żywe zainteresowanie śpiewem i poezją - "Tęś nadzieję już po sobie okazowała", chociaż na razie były to znaki widoczne jedynie dla jej rodziców. Czas miał pokazać, czy nadzieja podmiotu lirycznego się spełni; świat jednak nie miał szansy ujrzeć talentu Orszolki, ponieważ przekreśliła ją rodzinna tragedia.

    Poza nadzieją poetycki sukces dziewczynki, przyczyną tak wielkiego żalu po jej śmierci, była niezwykle czuła więź z córką. Szczególnie mocno widać to we fragmencie, w którym podmiot liryczny porównuje Orszulkę do "słowiczka". Marzeniem osoby mówiącej było słuchanie swojej "wdzięcznej szczebiotki". Świadomość utraconej radości napełnia podmiot liryczny goryczą - "Nie nasyciłaś mych uszu swymi piosnkami/ I tę trochę teraz płacę sowicie łzami".

    Innym z marzeń poety było wydanie córki za mąż, o czym mówi motyw weselnej pieśni, której słowa napełniły szczerym żalem serca rodziców. Nie tak powinno wyglądać ich rozstanie. Podmiot liryczny nie chce sobie więcej przypominać obrazu śmierci dziewczynki; sprawia mu to zbyt dużo bólu: "czego żal ojcowski nie da serdeczny/ Przypominać więcej, był jej głos ostateczny".

    Cały "Tren VI" jest świadectwem trzech rzeczy, których pragnęli ówcześni rodzice dla swoich dzieci; nie są to przy tym pragnienia obce współczesnym matkom i ojcom. Po pierwsze oczekiwanie, aby potomek stał się ich kontynuatorem i dziedzicem (" lutnia dziedzicznym prawem spaść miała"). Po drugie, każdy rodzic zwyczajnie chce cieszyć się z przebywania z dzieckiem ("Nie nasyciłaś mych uszu swymi piosnkami"), a po trzecie zapewnić im pewną i możliwie szczęśliwą przyszłość. W szesnastym wieku oznaczało to wydać córkę dobrze za mąż (motyw pieśni weselnej). Żadna z nich nie została dana podmiotowi lirycznemu, dlatego też odejście córki było dla niego tak bolesne.


    Przeczytaj także: Tren VII interpretacja

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.