Tren VI – interpretacja

Autor interpretacji: Maria Pieczarka.
Portret Jana Kochanowskiego

Jan Kochanowski, Józef Buchbinder, 1884

„Tren VI” Jana Kochanowskiego należy do cyklu „Trenów” poświęconego Orszulce, zmarłej córce poety. Utwór ukazuje nadzieje ojca wiązane z dzieckiem, którym dostrzegał niezwykły talent literacki. Ta wizja przyszłości została jednak przekreślona przez przedwczesną śmierć. 

Spis treści

Tren VI – geneza

Cykl „Trenów” napisany został zgodnie z regułami budowy klasycznego epicedium, antycznej pieśni żałobnej; w tym kontekście warto umieścić analizowany wiersz. Pierwsze dwa utwory tworzyły wprowadzenie - exordium. Kolejne, aż do omawianego „Trenu VI” należą do części laudes, czyli wychwalającej zmarłego. Treny szósty i siódmy będą później pokazywać wielkość doznanej straty (iacturae demonstratio), a środkowa część cyklu (Treny IX, X oraz XI) zostanie poświęcona demonstracji żalu, nazywanej luctos. Cykl „Trenów" Jana Kochanowskiego zwieńczy pocieszenie (consolatio) zawarte w utworach od dwunastego do siedemnastego, zakończone napomnieniem (exhortatio) w „Trenie XVIII” i „Trenie XIX”.

Tren VI – analiza utworu i środki stylistyczne

„Tren VI” rozpoczyna się apostrofą („Ucieszna moja śpiewaczko, Safo słowieńska" jasno zapowiadająca tematykę całego utworu). Pierwsza część zwrotu do adresatki podkreśla, poprzez użyty zaimek dzierżawczy „moja" – osobistą więź podmiotu lirycznego z dziewczynką. Druga zaś mówi o tym, że Orszulka była cudownym dzieckiem nie tylko w oczach swoich rodziców, ale poetyckiego świata w ogóle. Zostaje ona porównana do Safony, najsłynniejszej poetki starożytnej Grecji.

Poza tym nawiązaniem do kultury Antyku w wierszu pojawia się jeszcze: „lutnia" – symbolizująca talent i twórczość poetycką („dziedzicznym prawem spaść miała"). Po apostrofie następuje wyliczenie, w którym poeta uzasadnia swoją nadzieję, na twórczy sukces Orszulki, przekreślony przez przedwczesną śmierć – „Nowe piosnki sobie tworząc, nie zamykając/ Ustek nigdy, ale cały dzień prześpiewając".

W utworze występują porównania („Jako więc lichy słowiczek w krzaku zielonym”), zdrobnienia („słowiczek”, „gardłkiem”, epitety („moja wdzięczna szczebiotko droga”) – wszystkie te zabiegi mają podkreślić więź łączącą ojca z córką. 

W kolejnych wersach sytuacja liryczna staje się dużo bardziej dosłowna - „A tyś ani umierając śpiewać przestała". Przywołany zostaje obraz pożegnania z matką - „Lecz matkę ucałowawszy, takeś żegnała", pokazujący gorzką ironię losu, ponieważ dziewczynka cytuje wówczas ludową pieśń weselną: „«Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę / Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę; / Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać, / Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać»”.

Jej słowa wcale nie rozmijają się z sytuacją liryczną, ponieważ także mówią o rozstaniu. Powinno być to jednak pożegnanie radosne, wśród tańców i weselnych zabaw, a nie u progu śmierci, co jest przyczyną ojcowskiej i matczynej rozpaczy. W wierszu bohaterami lirycznymi jest oboje rodziców. Zakończenie jest poświęcone najpierw rozpaczy ojca - „żal ojcowski nie da serdeczny", a utwór kończą dwa wersety poświęcone cierpieniu matki „A matce, słysząc żegnanie tak żałościwe,/ Dobre serce, że od żalu zostało żywe.”.

„Tren VI” Jana Kochanowskiego jest wierszem stychicznym, napisanym trzynastozgłoskowcem. W utworze poeta wykorzystał rymy żeńskie i parzyste, nadając wierszowi rytmiczną formę.

Tren VI – interpretacja

Podmiot liryczny widział w swojej córce wybitny talent literacki. Jako ojciec, a zarazem poeta, chciał, aby dziewczynka poszła w jego ślady, stając się dziedziczką jego twórczości. Dziecko od najmłodszych lat przejawiało żywe zainteresowanie śpiewem i poezją - „Tęś nadzieję już po sobie okazowała", chociaż na razie były to znaki widoczne jedynie dla jej rodziców. Czas miał pokazać, czy nadzieja podmiotu lirycznego się spełni; świat jednak nie miał szansy ujrzeć talentu Orszolki, ponieważ przekreśliła ją rodzinna tragedia.

Poza nadzieją poetycki sukces dziewczynki, przyczyną tak wielkiego żalu po jej śmierci, była niezwykle czuła więź z córką. Szczególnie mocno widać to we fragmencie, w którym podmiot liryczny porównuje Orszulkę do „słowiczka”. Marzeniem osoby mówiącej było słuchanie swojej „wdzięcznej szczebiotki". Świadomość utraconej radości napełnia podmiot liryczny goryczą - „Nie nasyciłaś mych uszu swymi piosnkami/ I tę trochę teraz płacę sowicie łzami".

Innym z marzeń poety było wydanie córki za mąż, o czym mówi motyw weselnej pieśni, której słowa napełniły szczerym żalem serca rodziców. Nie tak powinno wyglądać ich rozstanie. Podmiot liryczny nie chce sobie więcej przypominać obrazu śmierci dziewczynki; sprawia mu to zbyt dużo bólu: „czego żal ojcowski nie da serdeczny/ Przypominać więcej, był jej głos ostateczny”.

Cały „Tren VI” jest świadectwem trzech rzeczy, których pragnęli ówcześni rodzice dla swoich dzieci; nie są to przy tym pragnienia obce współczesnym matkom i ojcom. Po pierwsze oczekiwanie, aby potomek stał się ich kontynuatorem i dziedzicem („lutnia dziedzicznym prawem spaść miała"). Po drugie, każdy rodzic zwyczajnie chce cieszyć się z przebywania z dzieckiem („Nie nasyciłaś mych uszu swymi piosnkami"), a po trzecie zapewnić im pewną i możliwie szczęśliwą przyszłość. W szesnastym wieku oznaczało to wydać córkę dobrze za mąż (motyw pieśni weselnej). Żadna z nich nie została dana podmiotowi lirycznemu, dlatego też odejście córki było dla niego tak bolesne.


Przeczytaj także: Tren VII – interpretacja

Aktualizacja: 2025-09-16 12:32:21.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.