Autorem interpretacji jest: Maria Pieczarka.

„Tren IV” Jana Kochanowskiego, jako kolejny z cyklu utworów powstałych po śmierci Orszulki, jest wyrazem ojcowskiego cierpienia po stracie dziecka. W wierszu podmiot liryczny, utożsamiany z autorem, próbuje opisać ogrom swojego bólu. Chociaż utwór dotyczy konkretnej historii, która wydarzyła się w szesnastym wieku, renesansowy wiersz posiada niepodważalną wartość uniwersalną.

  • Tren IV - analiza utworu
  • Tren IV - interpretacja
  • Tren IV - analiza utworu

    Tren IV Jana Kochanowskiego rozpoczyna się apostrofą. Użyty zwrot jest niezwykle bezpośredni, bo podmiot liryczny, zwracając się do śmierci, nie ucieka się do eufemizmów – „Zgwałciłaś, niepobożna śmierci, oczy moje”. W tamtym czasie użyte sformułowanie „zgwałciłaś”, dziś będące znaczeniowym archaizmem, oznaczało tyle co „zadałaś gwałt, postąpiłaś wbrew prawu i powinności”. Z kolei epitet „niepobożna” sugeruje, że ów „gwałt” dotknął odwiecznych praw boskich. Stanowią one, że żaden ojciec ani matka nie powinna oglądać śmierci własnego dziecka, czego właśnie świadkiem był podmiot liryczny - „Żem widział umierając miłe dziecię swoje”.

    Budując apostrofę, poeta posługuje się personifikacją, nadając śmierci cechy ludzkie. Adresatka liryczna w kolejnych wersach staje się częścią metafory, którą jest opisywana śmierć Urszulki - „Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały”. Córka z kolei jest porównywana do niedojrzałego owocu, co można odczytać jako symbol jej niewinności, zależności od drzewa – rodziców.

    „Tren IV” należy do liryki bezpośredniej. Podmiot liryczny ujawnia się w wierszu poprzez liczne zaimki osobowe – „żałości/ Mojej”, „Alem ja”, „oczom moim” - i pierwszoosobową formę czasowników – „mogłem był odprawić”, „Nie dziwuję”. Pogłębia to osobisty charakter wiersza, jest najbardziej naturalnym sposobem wyrażania żalu.

    O swoich uczuciach podmiot liryczny mówi, używając wielu określeń odnoszących się do cierpienia. Dwukrotnie w utworze pojawia się epitet „wielkiej żałości”, a także przymiotnik „smutny” odnoszący się do własnej osoby („Mnie by smutnego” i „ja już (…) smutniejszy nie mógł być”). W kontekście uczuć zostało zastosowane wyliczenie „Alem ja już z jej śmierci nigdy żałościwszy,/ Nigdy smutniejszy nie mógł być ani teskliwszy” wykorzystujące stopień wyższy przymiotnika. Zestawiając tę formę z pojęciem „nigdy” poeta uzyskał jeszcze dobitniejszy efekt, niż gdyby posłużył się prefiksem „naj”, mówiąc o sobie „najżałościwszy”, „najsmutniejszy”i „najtęskliwszy”.

    Ważnym elementem utworu są motywy mitologiczne. Postać Persefony - "A przynamniej tym czasem mogłem był odprawić/ Wiek swój i Persefonie ostatniej sie stawić" - często występująca w całym cyklu "Trenów", symbolizuje śmierć. Drugim z nawiązań jest przywołanie historii Niobe - "Nie dziwuję Nijobie, że na martwe ciała/ Swoich namilszych dziatek patrząc, skamięniała". Bohaterka z greckiej mitologii została zamieniona przez bogów w kamień, z litości dla jej rozpaczy po śmierci swoich czternaściorga dzieci, które zamordowano na jej oczach.

    "Tren IV" jest stychicznym wierszem trzynastozgłoskowym. Jan Kochanowski posłużył się w nim rymami żeńskimi, dokładnymi, sąsiadującymi. Rymujące się wyrazy nie zawsze są przypadkowe: powiązane ze sobą zostały słowa "oczy moje" i "dziecię swoje", "wiekiem swoim" z "oczom moim", co akcentuje mocną więź łączącą podmiot liryczny - ojca z córką.

    Tren IV - interpretacja

    W „Trenie IV” można zobaczyć zapowiedź załamania się poglądów podmiotu lirycznego, które nastąpi w kolejnych „Trenach”. Na początku omawianego utworu „śmierć” zostaje nazwana „niepobożną” - osoba mówiąca uznaje swoją tragedię za niezgodną z boskim prawem.

    Według naturalnego ładu świata, życie ludzkie powinno toczyć się kolejno przez narodziny, dorastanie i wiek średni, a dopiero w późna starość przynosić powinna śmierć. Orszulka jednak została strącona z drzewa życia jako „owoc niedordzały”, który nie miał szansy się rozwinąć. Po raz koleiny bunt wobec Boga widać w gorzkim wtrąceniu: „A ona (by był Bóg chciał) dłuższym wiekiem swoim”, w którym wyrzuca Wszechmogącemu bezczynność. Podmiotu lirycznego, uznającego chrześcijańskie wartości, dotknęła podstawowa wątpliwość człowieka wierzącego wobec cierpienia: dlaczego Ten, który może wszystko, pozwala na tak okrutny ból?

    Pierwszym powodem smutku był widok umierającego dziecka – „A rodzicom nieszczesnym serca sie krajały”, drugim: bezpowrotnie utracona „siła pociech”, które Orszulka „przymnożyć mogła oczom moim”. Najszerzej poruszonym tematem w wierszu jest rodzicielski ból. Podmiot liryczny jest świadomy, że kiedykolwiek nie nastąpiłaby śmierć córeczki, byłaby okrutnym ciosem. Poświęca tej myśli aż cztery wersy:

    "Nigdyć by ona była bez wielkiej żałości
    Mojej umrzeć nie mogła,(…)”

    z czego druga część fragmentu jest parafrazą wcześniejszej:
    „(…) nigdy bez ciężkości
    I serdecznego bolu, w którymkolwiek lecie
    Mnie by smutnego była odbiegła na świecie”

    Ta świadomość nie jest jednak dla niego żadnym pocieszeniem. Tragedia spotkała podmiot liryczny tu i teraz; o nieszczęściu, które go spotkało mówi, że „nigdy smutniejszy nie mógł być ani teskliwszy”. W tym momencie pojawia się drugi z wątków: rodzicielskiej radości, której nie dane mu było zaznać - „A ona (by był Bóg chciał) dłuższym wiekiem swoim/ Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim”. Osoba mówiąca z żalem myśli o przyszłości, o swoich nadziejach związanych z córką, które zostały przekreślone przez jej przedwczesne odejście. W „Trenie XII” znajdziemy rozwinięcie tej myśli: „Ochędożne, posłuszne, karne, niepieszczone,/ Śpiewać, mówić, rymować, jako co uczone”. W oczach ojca Orszulka była uosobieniem dziecka wręcz idealnego, nie tylko grzecznego, ale też nieprzeciętnie utalentowanego.

    W swoim żalu osoba mówiąca posuwa się nawet do stwierdzenia, że wolałaby sama umrzeć niż oglądać śmierć córki: „A przynamniej tym czasem mogłem był odprawić/ Wiek swój i Persefonie ostatniej sie stawić”. Zakończenie „Trenu II” poświęcone jest przerażającej sile rodzicielskiej rozpaczy „której równia nie widzę w tej tu śmiertelności”. Poeta sięga po obraz mitologicznej Niobe: „Nie dziwuję Nijobie, że na martwe ciała/ Swoich namilszych dziatek patrząc, skamięniała”. W ten sposób nie tylko porównuje swoje cierpienie z bólem postaci z greckiego mitu, ale mówi też, że był w stanie je zrozumieć dopiero, gdy sam przeżył takie doświadczenie.

    Świat swoich przeżyć podmiot liryczny uważa tym samym za niedostępny na odbiorcy. Nikt, kto sam nie przeżył śmierci własnego dziecka, nie jest w stanie mu prawdziwie współczuć. Mimo to próbuje zamknąć swoje cierpienie w słowach, dzieląc się nim ze światem. W ten sposób przeżywa swoją żałobę; kolejne "Treny" będą świadectwem jego buntu, a ostatnie utwory przyniosą pocieszenie.


    Przeczytaj także: Tren VI interpretacja

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.