Nadzieja to oczekiwanie i spodziewanie się dobra, niezależnie od świadczących za takim obrotem spraw faktów. Bez nadziei nie możemy żyć, brakuje nam sił do przeciwstawiania się losowi. Literatura widzi w nim istotny aspekt ludzkiego bytu.
Spis treści
Nadzieja należy do tych zjawisk, które trudno zdefiniować. Idąc za encyklopedią PWN, moglibyśmy nazwać ją jedną z cnót moralnych i teologicznych, polegających na oczekiwaniu i spodziewaniu się dobra.
Literatura postrzega nadzieję jako nieodłączny element ludzkiego bytu - siłę pozwalającą nam przeciwstawiać się losowi. Często jedynie ona odgradza bohatera od klęski, pozwala wytrwać w poczuciu misji. Bez niej człowiekowi pozostaje jedynie rozpacz.
Niekiedy jednak podkreślony jest negatywny aspekt nadziei. Ślepa, naiwna wiara w odwrócenie swojego losu, której nie towarzyszy walka o lepsze jutro. To właśnie tę nadzieję przysłowie nazywa „matką głupich”. Jest to jednak zdecydowanie rzadsze podejście.
Chcąc ukarać Prometeusza za wykradzenie ognia z Olimpu i obawiając się potencjału ludzkości, Zeus opracował podstęp. Stworzył piękną niewiastę o imieniu Pandora, po czym zostawił ją na progu domu Epimeteusza - niezbyt inteligentnego brata Prometeusza. Tytan wziął kobietę za żonę, a bogowie w darze ślubnym podarowali jej zapieczętowaną puszkę. Zakazali ją przy tym otwierać, wiedząc o sile ludzkiej ciekawości. Pandora rzecz jasna otworzyła prezent, na zawsze pogrążając ludzkość w nieszczęściu. Puszka zawierała bowiem wszelkie choroby i niedole doświadczane do dzisiaj przez człowieka.
Bogowie okazali się jednak wspaniałomyślni nawet w swoim podstępie. Gdy całe zło wyleciało z puszki na świat, wyłoniło się z niej jeszcze jedno. Była to nadzieja - siła, która pozwala przezwyciężyć wszelkie trudności.
Wiara, nadzieja i miłość to trzy cnoty boskie, o których wspomina Chrystus. Nadzieja obecna jest w Biblii już od samego jej początku. Wypędzając pierwszych ludzi z ogrodu Eden, Bóg daje im nadzieję na zbawienie.
Ta obietnica zwana jest niekiedy „protoewangelią”. Samo słowo „ewangelia” tłumaczyć można jako „dobra nowina”. Cały Nowy Testament można przez to rozumieć jako dawanie człowiekowi nadziei na zbawienie poprzez głoszenie dobrej nowiny o Jezusie. Chrystus sam wielokrotnie daje ludziom nadzieję osobiście. Choćby na krzyżu zapewnia dobrego łotra, że razem z Nim będzie w raju.
Najstarszy zabytek języka polskiego to sztandarowy przykład średniowiecznego motywu deesis. Polega on na wstawiennictwie, zazwyczaj Matki Bożej i Jana Chrzciciela, za ludźmi u Chrystusa. Człowiek średniowieczny widział świat w sposób hierarchiczny, uznając tym samym siebie za niegodnego i potrzebującego orędownika u Boga.
Podmiot liryczny w Bogurodzicy prosi o wstawiennictwo Matki Bożej i Jana Chrzciciela u jej syna. Wyraża tym samym nadzieję, że Maria nie opuści ludzi w potrzebie, prosząc za nimi u Jezusa. Pieśń jest przy tym wyrazem nadziei pokładanej w samym Bogu - strzegącym człowieka w doczesności i dającym życie wieczne.
Poeta z Czarnolasu sięga do tradycji filozofii stoickiej, przedstawiając swoje podejście do życia. Kochanowski postuluje zachowanie nadziei nawet w obliczu najgorszego kryzysu. Obserwując przyrodę, dostrzega bowiem ciągłą zmienność świata. Fortuna może się więc w każdej chwili odwrócić zarówno na dobre, jak i na złe. Człowiek powinien pozostawać niewzruszony niezależnie od kolei losu. Nadzieja to dla poety gwarancja takiego podejścia. Jest bowiem odwrotnością rozpaczy - stanu odbierającego możliwość działania.
Wieszcz wiąże nadzieję z ideą mesjanizmu, wykładaną na kartach dramatu. Zakłada ona szczególną rolę Polski w historii, mianowicie podobne Chrystusowi cierpienie narodu mające przynieść wolność wszystkim ludom świata. Mesjanizm zakłada przy tym odrodzenie Polski, niesie nadzieje na chwalebne zmartwychwstanie po latach niewoli.
Przejawem tej nadziei jest scena V - Widzenie Księdza Piotra. Pokorny i wierny zakonnik zostaje pobłogosławiony proroctwem, w którym dostrzega przyszłość umęczonej ojczyzny. Dostrzega wtedy Polskę wieszaną na krzyżu przez inne narody Europy. Po jej kaźni nadchodzi jednak dzień zmartwychwstania, przynoszący wolność ciemiężonym ludom. Zakonnik dostrzega również słynnego „czterdzieści i cztery” - męża opatrznościowego, który ma wskrzesić Polskę. Bóg daje mu więc nadzieję na odrodzenie ojczyzny poprzez wybrańca.
Poeta pozytywistyczny wzywa w swoim wierszu do zmiany postawy Polaków, chcąc uczynić ją aktywną i nastawioną na polepszenie swojego losu. Adam Asnyk ukazuje tutaj szlachetne idee nadziei, odwagi i pokory, przeciwstawiając ich pozytywne aspekty tym, które widzi w społeczeństwie porozbiorowym.
Nadzieja ma więc dla niego dwa oblicza. Może ona być zalążkiem wielkich czynów, bohaterskiego działania w imię wielkich idei. Siłą pozwalającą przetrwać niepowodzenia i przygotować się na dalszą walkę.
Niestety Asnyk widzi też w nadziei stan zwodniczy, zakrzywiający obraz rzeczywistości. Może ona dawać poczucie fałszywej potęgi, a zarazem popychać do nieprzemyślanych działań.
Młoda Polska to okres rozkwitu dekadentyzmu w sztuce. Przełom wieków wzmagał poczucie beznadziei, pozbawienia sensu i zbliżającej katastrofy. Wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera nie jest bezpośrednio związany z motywem nadziei. Istotny jest tutaj je brak - podmiot liryczny nie wierzy już w żadne z wielkich narracji poprzednich epok. Bez dawanej przez nie nadziei nie może działać, a tym samym pozostaje mu tylko tęsknota za pustką i ukojeniem nieistnienia.
Przejawem nadziei w powieści jest mit „szklanych domów”. Chcąc nakłonić syna, że powinni wyjechać do odrodzonej Polski, Seweryn Baryka opowiada mu o niesamowitym wynalazku ich dalekiego krewnego. Pewien inżynier miał wymyśli sposób na budowę z morskiego piasku szklanych domów - tanich i ergonomicznych siedzib, na które pozwolić sobie mogą nawet najbiedniejsi. Dzięki nim odrodzona Polska stać się miała krajem dobrobytu.
Oczywiście opowieść nie ma nic wspólnego z prawdą. Seweryn jednak nie kłamał. Jego „szklane domy” to mit uosabiający wszystkie nadzieje, jakie pokolenia Polaków wiązały ze odrodzeniem Rzeczpospolitej.
Świat wewnątrz obozowej zony zdawał się pozbawionym nadziei. Ludzie nie mogliby jednak bez niej żyć. Kto porzucał marzenie o wyjściu na wolność, ten ulegał złagrowaniu - zezwierzęceniu, skupieniu jedynie na przetrwaniu poprzez przyjęcie obozowej rzeczywistości. Ludzie ratowali się przed tym poprzez kurczowe trzymanie ostatnich oznak świata zewnętrznego. Oczekiwano listów od bliskich, spotkania w domu swidanij. Nadzieją uzyskaną w ten sposób więźniowie żyli do kolejnego widzenia lub korespondencji z rodziną.
Nadzieja w wierszu jest możliwa do dostrzeżenia tylko wtedy, kiedy pogodzimy się z rzeczywistością. Jeżeli przyjmiemy świat taki, jaki jest, będzie on dla nas wspaniałym i oszałamiającym „ogrodem”. Takie podejście daje nadzieje, ponieważ człowiek ulega zachwytowi nad stworzeniem. Nie odrzuca go, lecz niezależnie od wszystkiego przyjmuje wspaniałość istnienia.
Podmiot liryczny kontrastuje to podejście z negacją rzeczywistości. Odnosi się tutaj do koncepcji religijnych i filozoficznych zakładających nierealność rzeczywistości. Takie podejście jest według niego pozbawione nadziei - zakładają bowiem kompletny bezsens i nietrwałość istnienia.