Wiem — kiedy zwrócisz ku mnie twarz słoneczną,
Gdy mi twych jasnych ócz zakwitną zorze,
Będę w swej duszy czuł królestwo boże,
Będę w swej duszy czuł szczęśliwość wieczną.
Długo po życia błądziłem ugorze
I każdy krok swój znacząc krwią serdeczną,
Za tą miłością tęskniłem bajeczną,
Za tą miłością głęboką, jak morze.
Tęskniłem wiecznie — ale nadaremno
Za jakąś jasną, anielską istotą,
Która by swoją łagodną pieszczotą
Tak wyzłociła moją duszę ciemną,
Abym mógł znowu na świat patrzeć szary
Przez pryzmat złudzeń i tej dawnej wiary.