Śpi na kwiatowej pościeli
Piękna i cicha,
I aromatem przecudnych kwiatów
Lekko oddycha.
Po jedwabistych falach jej włosów
Słońce przepływa,
I kładzie na nie z przedziwnym drżeniem
Złote przędziwa.
Leciuchny zefir całuje rąbki
Powiewnej szaty,
I na jej oczy sypie i sypie
Najbielsze kwiaty.
I rój skrzydlatych pląsa aniołów
Ponad jej głową,
I rozkwiecone otula łoże
Ciszą liliową.
Jakieś jej jasne nawiewa śnienia,
Śnienia z opalu
I jakieś cuda rzeźbi nieznane
Na ust koralu.
I srebrną rosę nieziemskich świtów
W jej rzęsy wplata,
I roztęsknioną unosi duszę
Za okrąg świata.
I osmęconą rozjaśnia duszę
W słonecznym pyle,
By zapomniała o ziemskim bycie
Chociaż na chwilę.