Ogromne, srebrne łany rozchwianego żyta,
Zielony owies, jęczmień i złote łubiny...
Gdzieś ciągnie się i ciągnie w bezkres modro-siny
Zbóż pięknych i szumiących wstęga różnolita.
Szumiące, srebrne łany... Miedzami przez pole
Idą młodzi wieśniacy, mkną dziewczyny hoże,
A gdzie stąpną, tam kłania się przed nimi zboże,
Strojne w niebieski chaber i kraśne kąkole.
Idą żwawo przez kwieciem umajoną niwę,
Wesołe nucąc pieśni i gwarząc wesoło —
I płyną polne wonie, słońce migotliwe
Złocistą ich girlandą opasuje wkoło
I rzuca na ich serca uśmiechnione, młode
Bezmierną jakąś radość, szczęście i pogodę.