Bogate złotogłowy, szkarłat i purpura,
Adamaszek, bisiory, malajskie dywany,
Szmer wodotrysków w ciszy błękitnej rozlany,
Śpiew kwiatów, dymów woniejących chmura.
Oto wschodu przepyszna, urodziwa córa
Patrzy przed się w strop srebrnie gwiazdami usiany,
W piersi piekło wre całe, tęsknot huragany
Wokoło niej ogniste rozpostarły pióra.
Czeka drżąca — a noc się dziwnie jakoś dłuży,
Już przygasły obłoków blade seledyny —
O, przyjdź dzisiaj Antoniu, Antoniu jedyny!
Bo miód się już przelewa z mych ust kraśnej kruży
I czeka na nas łoże, zdobne w kwiecia fale,
Gdzie zdławię Cię pieszczotą, całunkami spalę!