Przedprzebiśniegi

…nie była córką morskiego króla, szacha perskiego, ni prezydenta –
i nikt jej lekiem wiedźm opółnocnych nigdy nie pragnął marzeń opętać.
Godnym uwagi w tej całej sprawie było serduszko pełne po brzegi,
choć bohaterka tak była młoda, że rwała wiosen przedprzebiśniegi –

Fizjologicznie tłumaczyć bajkę, choć to nie zdarza się przecie, chcę wam:
otóż dziewczątko razu pewnego zasnęło w łóżku na boku lewym,
(rzecz znana: ucisk sprawiony sercu stwarza w snach nocnych dziwne rojenia)
no – i przyśniła się jemu miłość wraz z przebłękitem czyimś spojrzenia.

Wiadomo chyba wszystkim słuchaczom, co czyni miłość bławatkokłośna
z początku były jakieś wierszy i „wiosna, krosna – sosna radosna”
a potem były i aforyzmy pachnące życia przeczutym majem
„miłość wszystkiemu serca nadaje i zaginione wskrzesza raje”

Były spotkania, wiersze Leśmiana: „bo wszak zepsuciśmy już kulturą!”
partie tenisa, kawowe lody, zdenerwowanie „jego” maturą,
letnie wakacje, myśli przez trawę, dni bisiorkowość przekolorowych
i platoniczne, wzdęte powagą, niedomówione, głupie rozmowy – –

Przedprzebiśniegi, to dziwne kwiaty – można raz zemdleć od słodkiej woni,
ale są skryte od ust czerwieni, i opalonych a miękkich dłoni –
przedprzebiśniegi, a to dziwne kwiaty – można od słodkiej ich woni skonać,
ale cóż wiedzą o nich ramiona, ciepłe, brązowe niemal ramiona? –

Rozłąka pachnie skoszoną trawą i leszczynową wilgocią leśną,
i są spotkania po tych rozłąkach, które zazwyczaj ich nie przekreślą,
więc się dziewczynce bajka-nie-bajka skończyła zanim była zaczęta
…nie była córką morskiego króla, szacha perskiego, ni prezydenta

5 marca 1933

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka