W sadzie jabłonek pełno i trześni.
Kwiat ich jak śniegiem usłał aleje.
W altance ktoś się wesoło śmieje —
I tyle pieśni, ach, tyle pieśni!
Ten ciepły wietrzyk jak mile wieje!
Drzewa się zbyły zimowej pleśni.
Co się przeżyje, nie co się prześni,
To nasze... Cóż tam? Znów stare dzieje!
W alei błysła jasna sukienka,
Za nią — rzecz prosta, że chłopiec młody.
Do jakiejś mety biegli w zawody.
Do jakiej? — Powie chłopiec? panienka?
Nie? — Więc ja powiem: próżny frasunek,
Ścigają się tak o... pocałunek.