Podwórzowy grajek

O ślepcze, bracie mój, w ciemnem, zrudziałem palcie,
Jak ciche są twe kroki na rozpalonym asfalcie.

Po kwadratowych podwórkach, latem i zrzadka w zimie,
Chodzisz ze skrzypkiem bratem ... Nie wiem, jak wam na imię.

Skupiony i poważny macasz przed sobą kosturem,
Majestat nędzy zamknęłeś ciemności czarnym murem,

Polskie skowronki rzucasz w stare, wiedeńskie walce,
Zapamiętałe oberki przesiewasz przez chude, węźlaste palce.

Spiesznie biegają palce w różańcu białych guzików,
Twój ból najcichszy mówią prostotą smutnego krzyku.

Chrapliwie wzdycha harmonja, wsparta na kolan krawędzi,
By nową falą świergotów ciemności precz odpędzić.

Na skrzyżowanych nogach siedzisz w kamiennej powadze,
Wsłuchany w srebrne dźwięki, na które przelałeś władzę.

O, ślepcze, harmonisto, w ciemnem zrudziałem palcie,
Jak rzadkie dźwięczą monety na rozpalonym asfalcie.

Czytaj dalej: Wiosna - Władysław Sebyła