Nazbyt lubił

Nazbyt lubił lazzaronów życie,
Czarną kawę, bilard, Ogród Saski;
Latem chłodne altany nakrycie,
Zimą teatr i zapustne maski.
 
Nazbyt lubił w dni swoich rozkwicie
Drzemać, gryząc srebrną główkę laski,
Gonić chmurki białe po błękicie,
Po asfaltach zaś — żywe obrazki.
 
Nazbyt lubił! — i dla tej przyczyny,
Choć mu sława z Minerwy obliczem
Powtarzała: „Kocham cię, jedyny..." —
 
Choć mógł, światłem wzgardziwszy zwodniczym,
Siadem wielkich wstąpić na wyżyny
I wybrańcem zostać — został... niczym.

Czytaj dalej: Deszczyk - Wiktor Gomulicki