Karolek, co przed chwilą wesoły, swobodny,
Tak był szczęśliwą dzieciną,
Siedzi smutny w kąciku, jak ów nędzarz głodny,
Z wesołych przedtem oczek łzy mu płyną.
I skądże ta wielka zmiana?
Mimo zakazu ojca Karolek niedbały,
Biegał od samego rana,
Nie uczył się przez dzień cały.
Bał się zatem... i póty smutek taki znosił,
Póki się nie nauczył, tatki nie przeprosił. —
O wierzcie! co wam mówię w Karolka imieniu,
Jako przyjaciel życzliwy,
Że tylko człowiek przy czystem sumieniu
Może bydź wesół, szczęśliwy.