Podróży zaniechana, o, wydrwiona struno,
Wietrze, podobny snowi, ponadmiejska łuno,
Jak porfir chłodna, ciężki na języku głazie,
Melodjo, zasupłana jak rozpacz w obrazie,
Ucieczko! Nie pytajcie, co obraz ten znaczy,
Na murawę z wieczora popatrzcie inaczej,
Tam noc stygnie, kałuża srebra, mętna szyba,
Która ukąsi nagle, jak Tobjasza ryba,
Że, elizejski, wreszcie zachwiejesz się w niebie.
I zardzewiała luna znów się zakolebie,
Jak godło wyszczerbione, młodości zasłona
Romantyczna nad wiotkiem ciałem Endymjona.