Gdy kaleczące włókna soli,
Z ugoru perz, wydarty z chwastem,
I krzemień pod palcami boli
Nad osypanym w prochy miastem;
Odblaskiem zgonu głownia pryska,
Zawiędły zagon, śliska gleba,
I kreskowane deszczem nieba:
Patrz! diorama trwa ojczysta;
Siwieją mchem puszystym drewka,
Gdy niedotlałe drzazgi syczą,
Nad parą ulatuje śpiewka,
Sycona duchem i goryczą.