Z księżycem znamy się chyba,
Pół kopy lat z okładem,
Znał się z mym ojcem, matką,
Znał nawet z moim dziadem.
***
Z tych względów nasz stosunek
Jest wielce poufały, —
Nazywam go: „jegomość“;
On do mnie mówi: „mały“.
***
— „Jegomość taki blady“ —
Mówię mu, — „wielka szkoda“,
„Czy to tak z niewyspania,
„Czy taka już uroda?“.
***
— „Mój mały“ — rzecze do mnie —
„To widzisz z innej racji;
„Patrząc na świat wasz w dole,
„Pobladłem z irytacji“.
***
„Gdybym się nie odwracał
„I wrażeń nie odmieniał,
„Byłbym już miał żółtaczkę,
„Lub dawno pozieleniał“.
***
Z księżycem znam się chyba
Pół kopy lat, a przecie
Tak źle jegomość nigdy
Nie mówił mi o świecie!
***
Coś jest, co mu tak humor
Psuje i chmurzy lica,
Lecz co?.. skąd ja mam wiedzieć!...
Spytajcie się księżyca.