Za mur klasztorny słońce się chowało —
Szumiały liściem starych lip korony
I Anioł Pański rozkołysał dzwony,
I pieśń wieczorną echo niebu słało.
Rozkosznym słońca upojony nektarem,
Dyszący wonią raju, wiosny, życia —
Kwiat pośród liści zielonych powicia,
Do snu kładł głowę rozmarzoną czarem.
Nad kwiatem mniszka stała pochylona,
A ciężki smutek ćmił jej blade lica....
I rozmawiali: kwiat i zakonnica —
On wonią wiosny, — łzą i smutkiem ona.
— „Czemu na jednej Bóg nas stawia drodze?“ —
Tęskne jej myśli do kwiatu mówiły.
— „Tyś taki piękny i dla ludzi miły,
„A ja tą drogą, jak umarła chodzę“...
— „Nie skarż się siostro, — szepnął kwiat — potrzeba
„Bogu zostawić jego tajemnicę,
„Mnie chciał mieć kwiatem, z ciebie zakonnicę,
„Więc ja dla ziemi, ty — kwitniesz dla nieba!“