Epizod

Przeszły wojska przez zagrody, inwentarze brali,
Chłop ostatnią ukrył krową, na klucz ją zamyka,
Dostał kwitek, co się dało, zarekwirowali
I w świat poszli! — dzieci, żona płacze i narzeka.
Znów nadeszło inne wojsko — krową wyciągnęli,
Tą ze sklepu przechowaną, by dać dzieciom mleka,
Kląkł gospodarz, prosi z łzami, by jej nie zabili,
Lecz padł rozkaz — stanął wryty — i co dalej czeka.
Wiodą bydle na zabicie, ostatnia chudoba,
Włos na głowie mu się zjeżył, twarz ukrywa w ręce:
„To był mój majątek cały! — teraz głód, choroba,"
I jak długi padł pod płotem w bezgranicznej mące.
1 zabito czarną krówką, ściągnięto z niej skórą,
Płacz sią rozległ czwarga dzieci, tulą sią do matki,
Wstał gospodarz, a wejrzenie dziwnie miał ponure,
Zdała ogień — to stodoła, płoną w niej dostatki.
Podszedł biedak, podniósł skórą, załkał nieszczęśliwy,
I jak płaszczem w nią się odział, biega po zagrodzie :
„Precz żołnierze, krzyczy, woła, kto chce zostać żywy,
„Niech ucieka, do kroć czartów, bo ta krowa bodzie."
Przy ognisku lęk złowrogi wśród zgłodniałej rzeszy,
Lekarz wstrzymał go na wzgórzu no, i skonstatował,
Ze człowiek w skórę przybrany, co po kniei spieszy,
Wskutek nadmiaru boleści... nagle zwariował.

* * *

Kiedy skończy się naganka na życie i mienie?
Skamieniały serca ludzkie! — świat grozy obrazem,
Huk armatni, to dziś hasło — płyną krwi strumienie,
Żołnierz smutnym bohaterem, a ziemia — cmentarzem.

Czytaj dalej: Do *** (Bardzom ci wdzięczna) - Maria Paruszewska

Źródło: Odgłosy wojenne, Maria Paruszewska, 1917.