Gość

Ranną godziną okno otworzyłam,
Aby powietrze z słońcem zawitało,
Nagle o ramę okna coś stuknęło
I małe ptaszę do wnętrza wleciało.

Podchodzę, aby witać gościa mego,
Widzę skrzydełko powłóczy złamane
I z takim lękiem patrzy w moje oczy —
Więc mu oliwą zalewam tę ranę.

Karmię i pieszczę — ptaszyna rozkoszna —
Już się nie boi i czasami śpiewa,
Patrząc przez szyby, czy nadchodzi wiosna.

Przyjdzie niedługo, mój ptaszku kochany,
I znów odzyskasz twą wolność i zdrowie. —
Czemu tak wszystkie nie goją się rany?

Czytaj dalej: Do *** (Bardzom ci wdzięczna) - Maria Paruszewska

Źródło: Łzy-perły tom 2, Maria Paruszewska, 1912.