Łabędzie

Po‎ ‎gładkiej‎ ‎szybie‎ ‎stawu‎ ‎w‎ ‎obszernym‎ ‎ogrodzie,
Pływały‎ ‎dwa‎ ‎śnieżyste‎ ‎jak‎ ‎mleko‎ ‎łabędzie,
Prując‎ ‎wody‎ ‎zwierciadło‎ ‎już‎ ‎o‎ ‎słońca‎ ‎wschodzie,
Kędy‎ ‎brzegiem‎ ‎mgła‎ ‎srebrna‎ ‎swoje‎ ‎pasma‎ ‎przędzie.
Szumiały‎ ‎im‎ ‎dokoła‎ ‎brzóz‎ ‎płaczących‎ ‎drzewa,
I‎ ‎lilje‎ ‎wodne‎ ‎bujnym‎ ‎witały‎ ‎je‎ ‎kwiatem,
A‎ ‎słońce‎ ‎olśniewało‎ ‎blaskiem,‎ ‎co‎ ‎ogrzewa,
By‎ ‎wieczorem‎ ‎je‎ ‎uśpić‎ ‎własnej‎ ‎krwi‎ ‎szkarłatem.
I‎ ‎mijały‎ ‎im‎ ‎lata‎ ‎w‎ ‎szczęściu‎ ‎i‎ ‎swobodzie,
Aż‎ ‎tu‎ ‎pewnego‎ ‎ranka‎ ‎zasłabł‎ ‎łabędź‎ ‎biały,
Drugi‎ ‎posmutniał‎ ‎przy‎ ‎nim,‎ ‎nie‎ ‎pływał‎ ‎po‎ ‎wodzie,
I‎ ‎siadywał‎ ‎nad‎ ‎brzegiem‎ ‎przy‎ ‎chorym‎ ‎dzień‎ ‎cały.
Pod‎ ‎wieczór‎ ‎dnia‎ ‎piątego‎ ‎wyciągnął‎ ‎się‎ ‎cichy,
Obok‎ ‎swojego‎ ‎domku‎ ‎—‎ ‎w‎ ‎skrzydła,‎ ‎nie‎ ‎zabije,
Brzozy‎ ‎pacierz‎ ‎szeptały‎ ‎i‎ ‎kwiatów‎ ‎kielichy,
A‎ ‎towarzysz-sierota‎ ‎przegryzł‎ ‎sobie‎ ‎szyję.

Czytaj dalej: Wybór przyjaciela - Maria Paruszewska

Źródło: Łzy-perły tom 2, Maria Paruszewska, 1912.