Zjaw się szczęścia złudna maro,
Chociaż na dni parę
Niech zapomnę, że me życie,
Sieroce i szare.
Daj mi skrzydła i lot orli,
Niech ptakiem zostanę,
By przelecieć świat ten cały,
Zgoić serca ranę!
A gdy w ptaka mnie zamienisz,
Daj przeczucia moce,
Niech o Apellesa sidła,
Skrzydeł nie druzgocę!
Płynie woda środkiem rzeki,
Słońce co dnia wstaje,
Ale szczęścia, ukojenia
Ani kropli daje!
Bo już taki los nade mną
W gwiazdach zapisany —
Długoż jeszcze dźwigać przyjdzie
Zawodów kajdany?
Od dziś zrywam te przeklęte
Pęta, co krępują,
Nie chcę ludzi znać, co sercem
Nie płaczą — nie czują...
A ty jasny, ty słoneczny,
W moich snach wyśniony,
Choć ciem w życiu nie spotkała,
Bądź błogosławiony!
Źródło: Łzy-perły tom 2, Maria Paruszewska, 1912.