Zorza wieczorna

Zorzo wieczorna, gwiazdo niezrównana! –
Wiecznie za tobą błądzi moje oko —
A ty drżysz oto przeczysta, świetlana
Nademną, chociaż daleko... wysoko!...

Och, tak wysoko, jak moje marzenia,
A tak daleko, jak moje nadzieje,
A taka rzewna, jak moje cierpienia,
Zorza wieczorna na niebie jaśnieje.

W dniach szczęścia gwiazda jasna mi świeciła,
Jak jasne słońce jaśniała nademną.
A dziś — tak drżąca, jakby łzy roniła,
I ciemno błyszczy... jak w mem sercu ciemno.

Zorzo wieczorna, towarzyszko wieczna!
Gdziekolwiek jestem, tyś mi nieodstępna,
Jak towarzyszka poufna, serdeczna,
Jasna mem szczęściem, łzą moją posępna!

Ach, wszystkich, którzy miłymi mi byli,
Choć z ciężkiem sercem, choć z łzami gorzkiemi,
Musiałam rzucić, albo mnie rzucili —
Łzy moje płyną,... niema mojej ziemi!

Tyś jedna, zorzo, mnie nie opuściła,
Zawsze promienna ponad moją głową,
Świecisz mi tutaj, jakeś tam świeciła,
Nocą jesienną, czy nocą majową!

Gdy ciebie widzę, budzą się wspomnienia,
I chwil szczęśliwych i chwil przepłakanych,
Często na lśnieniach twojego promienia
Płynę do raju marzeń młodocianych.

Nad blask mi milszaś słońca i księżyca,
Milsza od wszystkich sióstr twoich na niebie,
Choć ich miliony noc jasną oświeca, -
Wśród nich, o zorzo, szukam tylko ciebie!

O wróć mi, wróć mi me zbladłe nadzieje,
I świeć mi, zorzo, w wędrówce po ziemi,
Umilaj życia cierniste koleje,
A los nie zgnębi mnie burzami swemi.

Nie będę sarkać, choć serce zaboli,
Cierpieniom będę uległa, pokorna,
Tylko mi zawsze w szczęściu, czy niedoli,
Do końca życia świeć, zorzo wieczorna!

1868.

Czytaj dalej: Pragnienia - Maria Mirosława Bartusówna

Źródło: Wiersze liryczne, Maria Bartusówna, 1914.