Halabarda

Przywiązano mnie mocno do pala nad stosem.
Tłum wył. A już się tliły moje długie włosy.
Wstyd mi było, żebym naga. Lecz patrzyłam hardo
Prosto w twe srebrne oczy. Stałeś z halabardą
Jak żelazny paragraf. I nie drgnąłeś nawet,
Gdy przesłaniać mnie począł dym i smugi krwawe.
To było w średniowieczu. Dzisiaj jest tak samo.
Znów mnie w ogień zakuto i płomieniem spętano.
I znowu modlitewnie patrzę na twe dłonie,
Czy rzucisz halabardę, porwiesz mnie w ramiona,
Roztrącisz tłum zaciekły, ochronisz, poniesiesz,
Czy zapłoniemy wspólnym czarnoksięskim grzechem.
O halabardę wsparty jak o regulamin,
Stoisz i nawet nie drgniesz srebrnemi rzęsami.
Żelazny znak toporu sztandarem ci chrzęści.
Płonę. Dym twarz przesłania. Gęściej — coraz gęściej.

Czytaj dalej: Lipiec - Lola Szereszewska

Źródło: Gałęzie, Lola Szereszewska, 1938.