Witaj gaju Grochowa, polskie Termopile!
Twe olsze potrzaskane sterczą na mogile,
Jak kolumny pomniku – a poległych kości
Lśnią, jak głoski napisu, co powie przyszłości,
Jak w świetnych dniach lutego, gdy wrogów szeregi
Morzem dział i bagnetów zalały twe brzegi,
Tyś zbrojny piersią polską podobny był skale,
Co roztrąca wzburzone oceanu fale
I póty je odpycha, miota – aż z rozpaczą
Drogę swego odpływu muszlami naznaczą!
* * *
Tutaj muszlami były nieprzyjaciół ciała,
Za nim, jak za wałem, młoda wolność stała,
A przy niej jej obrońce – a nad ich głowami
Powiewała olszyna zbielona szronami,
Niby baldachim z skrzydeł orła lub anioła,
Co miał osłaniać święte bohatyrów czoła!
I gdy w potrójnym szturmie gęste wrogów strzały
Szczyty drzew opiekuńczych kulami strącały,
Ich gałęzie, spadając na rycerzy głowy,
Przystrajały ich skronie, jak w wieniec laurowy!
* * *
O! gaju święty dla nas! olszyno Grochowa!
Pamięć o tobie Polak w późny wiek przechowa!
Odrosną drzewa twoje – bo ziemia pod nimi
Syta krwi, ugnojona kościami ruskimi!
A gdy na głos zbudzonej ze snu Europy
Wyjdziem na bój ostatni – gdy pielgrzymie stopy
Tam poniesiem, gdzie myśli nasze wiecznie lecą,
Gdy białe orły znowu nad Wisłą zaświecą –
W owym dniu odrodzenia, w tę chwały godzinę,
Szczepiąc drzewo wolności – zaszczepim olszynę!
Aix, 1833 r.