Ponad przepaścią stanąłem na grani,
a Śmierć mówiła do mnie tak z otchłani:
»Nie jestem straszna! Wy Życiu wierzycie,
a wszakże lepsza jestem ja, niż Życie.
Życie was pędzi przez bój i zawody;
we mnie kojąca krynica ochłody.
Pójdź tu! — krok jeden... To trwa krótką chwilę,
nie bardzo boli. Potem — ciszy tyle...
Nie chcesz? Ha, trudno! Jeszcze ci się śmieje
życie — szaleńcze! — jeszcze masz nadzieję?
Więc idź ją stracić. Poznaj, że nie mieści
życie nic w sobie, krom łez i boleści.
Śnij, wierz i kochaj! Łudź się jeszcze chwilę,
aż na ostatniej zawyjesz mogile.
A potem wróć tu. Ja jestem cierpliwa,
przyjmę cię zawsze, jako matka tkliwa.«