Czoło moje na kolana
twe złożę, —
i śnić będę, ukochana,
sny boże!
I śnić będę, żem jest dziecię
znów małe,
jak anieli, tak na świecie
tym białe —
I śnić będę, żem swych skrzydeł
nie skalał;
żem szczęśliwie z grzechu sideł
ocalał.
I śnić będę, żem jest biały
i święty;
że me usta nie zaznały,
co męty.
I śnić będę, żem jest godny
twej duszy,
że mi mózgu robak głodny
nie suszy...
Lecz sen cichy, sen spokojny
przeminie:
życie w wirach wiecznej wojny
znów płynie — — —
Znowu walka, znowu błoto —
bez końca!
a wciąż wzbiera pierś tęsknotą
do słońca...