Ty mnie winisz, dziewczyno? Myśmy wespół winni,
albo raczej zarówno niewinni oboje!
Winą-li to jest naszą, żeśmy byli inni,
niźli te tu codzienne, szare ludzi roje?
Zali naszą to winą, że nam serca wrzały
żądzą szczęścia? miłości? Los nam zbliżył dusze,
jak dwie gwiazdy pędzące w niebo lotem strzały:
trącą się i rozbiegną w ciemność, w dal i głuszę...
Płakać? — cieszmy się raczej! Myśmy niebu skradli
rozkosz jego najwyższą, myśmy w jednej chwili
wieki szczęścia tak błogo, choć szybko przeżyli!
Cierpim? — wszakże anieli z niebios niegdyś spad1i
za to, że się ważyli piąć do szczęścia szczytu;
my tam byli! — więc żyjmy wspomnieniem zachwytu!