Nasze ubóstwo

Ubodzy jesteśmy oboje
Dziewczynko ma.
Skromne na tobie stroje
I ja nie jestem szarmantem,
O strój nie stoję.
Jedynym twoim brylantem,
To chyba ta cudna łza,
Co czasem wśród rzęs zawiśnie,
Z serca dobyta żalem.
Jedynym twoim koralem
Usteczka krwawe jak wiśnie
I róż rumieńca na licu.
Ja także bogactwa mam:
Lutnię, na której gram,
Płaszcz z zachodu purpury,
Łąki gdzieś na księżycu,
Gdzie pasą się białe chmury,
Jak stada wełnistych kóz,
Za powóz zaś Wielki Wóz,
Co w noce letnie, gwiaździste,
W przestworza wozi nas czyste.
Oto nasze bogactwo
Dziewczyno,
Które tyle jest warte,
Że świat przed nami uklęka.
Cóż, że skromna sukienka,
Że buciczki podarte —
Wiosna zawsze jest wiosną.
My żyjemy jak ptactwo
Swej miłości godziną
I na drodze kwiaty nam rosną.
My oboje żyjemy
W kraju baśni i czarów
I z królewskich puharów
Napój szczęścia pijemy
Najdroższy, bezcenny.
I idziemy przez życie
Zawieszeni w niebycie.
Ty — jak gwiazda o świcie
Ja — jak piorun płomienny.
Ubodzy jesteśmy oboje
Dziewczyno ma.
Skromne na tobie stroje
I nie mam dostatków ja.
Lecz tak cudne twe liczka,
Że cię król by mógł gościć,
Król młody,
I że nawet księżniczka
Mogłaby ci zazdrościć
Urody.

Czytaj dalej: Chciałbym mieć mały sklepik z zabawkami - Henryk Zbierzchowski

Źródło: Erotyki, Henryk Zbierzchowski, 1923.